Pewnego dnia – Emily Giffin

­Pewnego dniaObok tak poczytnych i popularnych nazwisk autorek literatury kobiecej jak Danielle Steel, Barbara Wood czy Fannie Flagg spokojnie umieścić można Emily Giffin. Autorka takich bestsellerów jak „Coś niebieskiego”, „Coś pożyczonego”, „Dziecioodporna”, „Sto dni po ślubie” oraz „Siedem lat później” powraca do nas po przerwie z nową książką pt. „Pewnego dnia”. Czy i ta pozycja okaże się hitem ? Czy powtórzy sukcesy poprzednich? Zapewniam, że ma na to ogromne szanse.

Lynn i Art Rose starali się o dziecko od ponad 10 lat. Postanowili zaadoptować małą Kirby. Od najmłodszego wieku dziewczynka wiedziała, iż nie jest biologiczną córką swoich rodziców. Wiedziała również, że gdy ukończy 18 lat, pozna adres zamieszkania prawdziwej matki oraz ją samą, jeśli tylko zechce. Myśl o spotkaniu kiełkowała w niej przez lata. Po ukończeniu osiemnastego roku życia Kirby postanawia pojechać do Marienne, czyli swojej matki. Ta jednak wiedzie życie karierowiczki, ma nowego partnera. Jak w ten sielski obrazek wpisze się dziewczyna? Autorka porusza ważne tematy, takie jak: adopcja, niechciana ciąża czy relacje między dzieckiem a rodzicami adopcyjnymi oraz biologicznymi. Sporo wątków jak na jedną powieść, ale Griffin łączy je w spójną całość.

Z początku wydawało mi się, iż powieść ta będzie czymś w rodzaju łzawego melodramatu. Dziewczyna pozna swoją matkę, a następnie do wyboru: będzie zachwycona lub zawiedziona i koniec historii. Myliłam się jednak. Poznanie rodzica to dopiero początek. Wszak Kirby ma jeszcze ojca, który nawet nie wiedział, że po pamiętnej imprezie zostawił Marienne „pamiątkę”. Historia ta nie ma w sobie nic banalnego. Mimo że temat jest każdemu znany i można z miejsca przytoczyć 10 podobnych sytuacji, czy to z kina, książek czy po prostu z życia, to ta powieść jest ogromnym zaskoczeniem. Czegoś takiego jeszcze ani nie widziałam, ani o tym  nie słyszałam, ani tym bardziej nie czytałam. „Pewnego dnia” Emily Giffin jest jak nuta świeżości w zatłoczonym światku literatury kobiecej. Łączy w sobie lekki język, ciekawy temat oraz świetną fabułę. Choć ma blisko 500 stron nie nudzi czytelnika ani przez moment. Po przeczytaniu książki troszkę się rozczarowałam, wydawało mi się, iż wszystko zmierza ku innemu zakończeniu. Jest ono jednak równie satysfakcjonujące.

Bardzo solidna twarda oprawa  książki, dobry papier, przykuwająca uwagę okładka – wszystko to jest ucztą dla oka. Taka dbałość o formę bardzo cieszy. Wadą  jest jednak ciężar książki. Po dwóch godzinach ręce są zmęczone i trzeba przerwać czytanie. Myślę, że miękka oprawa byłaby zdecydowanie wygodniejsza, choć nie prezentuje się aż tak okazale.

Najnowsza powieść Giffin przypadnie do gustu wszystkim fankom literatury obyczajowej. Jest to doskonała lektura na zimowy wieczór, odstresowująca, rozluźniająca, pozostawiająca po sobie emocjonalny ślad. Książka pomimo trudnego tematu, potrafi nastroić nas bardzo optymistycznie i napełnić serce ciepłem oraz nadzieją. Polecam szczególnie tym, którzy szukają lekkiej, inteligentnej powieści, do której zawsze można wrócić.

Justyna Czerniawska
Ocena: 4/5

Tytuł: Pewnego dnia

Autor: Emily Griffin

Ilość stron: 480

Wydawnictwo: Otwarte

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *