Permanentna inwigilacja!

Był jasny, zimny dzień kwietniowy i zegary biły trzynastą.” Kto pamięta, która książka zaczynała się tym zdaniem? Oczywiście, słynny „Rok 1984” Georga Orwella, jedna z najbardziej przerażających wizji przyszłości. Obywatel w powieści poddawany jest całkowitej kontroli życia, każdy jego krok, nawet we własnym mieszkaniu, jest śledzony. Straszna wizja społeczeństwa, pozbawionego namiastki prywatności. Ale czy to tylko futurystyczna wizja, czy już część naszej rzeczywistości?

Niedawno duży szok wywołało ujawnienie przez amerykańskiego pracownika programu PRISM, który daje amerykańskim służbom specjalnym dostęp do wszystkich danych, jakie zbierają o nas najpopularniejsze portale, takie jak Google, Youtube, Facebook czy stosowany powszechnie do rozmów Skype. Świat zapałał wielkim oburzeniem, bo jakże to tak? Oczywiście świat zwykłych obywateli, rządy i politycy innych państw zachowali zadziwiające milczenie. Zadziwiające? Mnie akurat to nie dziwi.

Analizując na chłodno to, co zostało ujawnione, nie widzę powodów do niepokoju. Wszak zastanówmy się, jakimi danymi mogą dysponować służby specjalne? Ano takimi, jakie my sami zdecydujemy się ujawnić. Nieprzypadkowo mówi się, że to, co jest w Internecie, zostaje tam na zawsze. Ale też to, co tam ujawnimy, zależy tylko od nas samych. Zastanówmy się więc, co pisaliśmy o sobie, jakie zdjęcia publikowaliśmy i czy nasze rozmowy na Skype stanowią jakiekolwiek zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. Jakiegokolwiek państwa, zresztą. I pomyślmy – ile osób, wśród naszych znajomych na FB czy innych portalach jest nam znanych osobiście? Podejrzewam, że kilkanaście, góra kilkadziesiąt procent. Jeśli nie czujemy oporów przed ujawnianiem niektórych informacji czy zdjęć osobom, których tak naprawdę nie znamy, dlaczego problemem miałoby być ujawnianie tychże wiadomości służbom specjalnym? Też ich wszak nie znamy, nieprawdaż?

Spójrzmy choćby na znaną doskonale wszystkim sprawę śmierci małej Madzi. Zauważmy, że polskie służby zdołały odczytać wszystkie frazy, jakie wpisywała w wyszukiwarce Katarzyna W., strony, na jakie wchodziła i zapewne kilka innych rzeczy. Oczywiście Policja tłumaczy, iż wyczytała to wszystko z historii przeglądarki, ale chyba każdy, kto ma odrobinę pojęcia o Internecie potraktuje to wytłumaczenie tak, jak traktuje działanie popularnego seryjnego samobójcy, czyli z BARDZO dużym przymrużeniem oka. Tak naprawdę milczenie polityków państw wszelakich jest spowodowane tym, iż PRISM i inne tego typu programy nie są dla nich niczym nowym. Ósmego kwietnia roku 2010-go około 15% ruchu w Internecie szło przez chińskie serwery. Przypadek?

Niestety, cyfrowy świat, w którym żyjemy, zapisuje i utrwala na wieki każdą naszą aktywność. To, że mają dostęp do tych informacji służby specjalne, to naprawdę, szczerze powiedziawszy, małe zmartwienie. Bo znacznie gorszą możliwością jest przechwycenie tych samych danych (które – przypominam – sami dobrowolnie udostępniamy) przez osoby, które chcą nas wykorzystać. Orwellowska wizja zaczyna się urzeczywistniać. Telefon, który nosimy przy sobie, umożliwi odtworzenie dokładnej trasy, którą szliśmy. Wszechobecne kamery monitorują nasz każdy ruch, powoli, niczym we wspomnianym „Roku 1984”, monitorują już nasze życie prywatne. Bo czyż ktoś jest w stanie zagwarantować, iż jakiś haker (lub – czemu nie – służby specjalne) nie przechwycił transmisji z kamery laptopa lub TV i nie ogląda nas 24h na dobę? Czyż jest niemożliwością, iż transmisja z naszego domu jest dostępna właśnie gdzieś w Internecie i jesteśmy aktorami w serialu i bohaterami jakiegoś „Truman show?”. Czyż ktoś właśnie teraz, gdy piszę te słowa, nie patrzy mi wprost w twarz, a na swym monitorze widzi tekst, który piszę i zastanawia się – puścić to do publikacji, czy nie?

Zapewne posunąłem się za daleko w rozważaniach.

Ale czuję oddech Orwella na plecach. I nie jest mi z tym dobrze.

Robert Rusik

About the author
Robert Rusik
Urodził się w 1973 roku w Olkuszu. Obecnie mieszkaniec Słupcy, gdzie osiedlił się w 2003 roku. Pisze od stosunkowo niedawna, jego teksty publikowały „PKPzin”, "Kozirynek", "Cegła", "Szafa", „Szortal”. Ma na koncie kilka zwycięstw oraz wyróżnień zdobytych w różnych konkurach literackich (organizowanych m.in. przez portale Fantazyzone, Erynie, Weryfikatorium, Apeironmag, Szortal i inne), w tym prestiżową statuetkę „Pióro Roku 2009” przyznaną przez Słupeckie Towarzystwo Kulturalne. Przeważnie pisze fantastykę, choć zdarza mu się uciec w inne rejony literatury. Od 2010 roku felietonista Magazynu Kulturalnego „Apeiron”, od lipca 2011 także „Szuflady”. W 2012 roku ukazał się jego ebook „Isabelle”. Prywatnie szczęśliwy mąż oraz ojciec urodzonego w 2006 roku Michałka i urodzonej w 2012 roku Oleńki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *