PATRONAT: Żółte ptaki – Kevin Powers

Zolte ptaki Kevin PowersWojna to najgorszy wynalazek ludzkości i nic nie zapowiada tego, że kiedykolwiek miałaby z niego zrezygnować. Walki toczone są nieustannie w wielu rejonach globu, choć nie zawsze media o nich informują. Śmierć, bestialstwo i ludzkie tragedie to codzienność dla wielu osób. Książki, opisujące bezsensowność wojny, często stają się bestsellerami i podobny los spotkał „Żółte ptaki” Kevina Powersa. Jednak nie z powodu opisywanego konfliktu, ale sposobu, w jaki to zrobił.

To, czy wysłanie amerykańskich wojsk do Iraku było dobrą decyzją, nie jest głównym tematem książki. Powers w ogóle nie poruszył tej kwestii, odseparował swojego bohatera od polityki i spraw, które były poza jego światem. Roztrząsanie decyzji, na które nie ma się najmniejszego wpływu, sprawiłoby tylko, że „Żółte ptaki” zginęłyby w natłoku podobnych pozycji lub w ogóle nigdy nie zostałyby wydane. Powers opisał historię zwykłego szeregowca, trybiku w wojennej maszynie, który zależny jest od swoich przełożonych i to właśnie w nich pokłada największe nadzieje. Nadzieje na to, że do domu wrócić cały, a nie w metalowej trumnie ze złożoną na wierzchu flagą.

Kevin Powers stacjonował w Iraku w latach 2004-2005 i również w tym samym okresie dzieje się akcja powieści. Autor przeskakuje jednak w czasie, dzieląc tym samym opowieść na dwie równoległe historie, choć połączone postacią głównego bohatera, Johna Bartle’a. Szeregowiec pokazany został w dwóch odrębnych światach – w Iraku oraz w swojej ojczyźnie. Powers wymieszał ze sobą te skrajnie różne miejsca i przenosi czytelnika między nimi prawie co rozdział. Od początku powieści czuć, że zdarzy się coś strasznego. Napięcie narastające w Iraku, zachowanie Bartle’a w domu, to wszystko stanowi wskazówki, które wodzą czytelnika za nos. Bo tego, w jaki sposób kończy się książka, nie sposób przewidzieć.

„Żółte ptaki” to po części obraz wojny, ale Powers skupił się na psychice bohatera, a brutalność i przemoc zepchnął na dalszy plan. Jest ona widoczna w powieści, ale nie emanuje nią i nie bazuje tylko na niej. To dodatek, który wyostrza uwagę czytelnika i przypomina mu, gdzie oraz w jakich okolicznościach Bartle się znajduje. Język opowieści jest bowiem tak poetycki, że miejscami można odnieść wrażenie, iż czyta się tomik wierszy. Al Tafar w Iraku jawi się niczym piękna kraina, a zalegające w rowach ciała to tylko dodatek.

I to właśnie język stanowi siłę „Żółtych ptaków”. Jego „muzyka” i wydźwięk. Pierwsze słowa powieści świadczą dobitnie o tym, czego można się spodziewać.

„Wojna próbowała nas zabić wiosną. (…) Kiedy spaliśmy, wojna modliła się, ocierając o ziemię tysiącem swoich żeber.”

Debiut Kevina Powersa to jedna z najlepszych książek obrazujących samotność, smutek oraz depresję żołnierza. Pokazuje jak bardzo wojna oddziałuje na psychikę, niszczy wewnętrznie i roztrzaskuje duszę. Nawet przyjaźń może tego nie przetrwać, choć w warunkach ekstremalnych powinna przecież się zacieśnić. Bartle boi się nowych żołnierzy bardziej niż wroga, boi się przyjaźni i brania odpowiedzialności za czyjeś życie. Strach, ból, samotność i śmierć. Powers połączył wszystko w całość, nadając jej głęboki i poetycki wydźwięk.

 

Bartosz Szczygielski
Ocena: 5/5

Tytuł: Żółte ptaki
Autor: Kevin Powers
Tłumaczenie: Michał Strąkow
Format: 140×210
Liczba stron:288
Okładka:twarda
Wydawnictwo: Insignis

About the author
Bartosz Szczygielski
- surowy i marudny redaktor, który oglądałby świat najchętniej z perspektywy dachu psiej budy, oparty o maszynę do pisania. Czyta wszystko, co wpadnie mu w ręce i ogląda wszystko, co wpadnie mu w oko. Chciałby kiedyś przytulić koalę i zobaczyć zorzę polarną – niekoniecznie w tym samym czasie.

komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *