PATRONAT SZUFLADY: „The King’s Men” All For The Game. Tom 3 – Nora Sakavic

Trzeci tom serii, która zachwyciła fanów w Polsce i za oceanem!

Neilowi Jostenowi kończy się czas. Kiedy zjawił się na Uniwersytecie Palmetto, sądził, że nie przetrwa tam nawet roku. Teraz, gdy śmierć czyha za każdym rogiem, Neil ma więcej powodów, żeby żyć niż kiedykolwiek wcześniej.

Przyjaźń z Lisami nie była dobrym pomysłem. Neil powinien zachować dystans i z nikim się nie wiązać, lecz ignorowanie Andrew nigdy nie należało do prostych rzeczy. Może kiedy obaj uznają, że nic ich nie łączy, Neilowi będzie łatwiej odpuścić. Jednak ostatnią osobą, którą powinien okłamywać, jest on sam.

Neil chce dotrzymać obietnicy i pragnie poprowadzić drużynę do zwycięstwa. Aby to zrobić, jeszcze przez jakiś czas powinien unikać konfrontacji z Riko.

Ale Riko nie jest jedynym potworem w jego życiu.

Prawda może zabić ich wszystkich albo być jedyną szansą Neila na przetrwanie.

Wydawnictwo: Niezwykłe

Data wydania: 26.02. 2020

Liczba stron: 370 stron

Fragment książki:

ROZDZIAŁ 1

Mimo spędzenia całego semestru na Uniwersytecie Stanowym Palmetto i kilku tygodni trenowania na największym stadionie Exy w Stanach Zjednoczonych wygląd Foxhole Court wciąż zapierał Neilowi dech w piersi. Leżał z twarzą zwróconą ku niebu na linii wyznaczającej połowę boiska i napawał się otaczającym go widokiem. Liczył pomarańczowo-białe siedzenia, aż zaczęły zlewać się z krokwią, a następnie przeniósł wzrok na banery wykonane z myślą o wiosennym turnieju. Wisiały dookoła stadionu w kolejności numerycznej, a każdy z nich poświęcony był konkretnemu zawodnikowi Lisów, łącznie z nieżyjącym już Sethem Gordonem. Nie było ich tam jeszcze przed przerwą świąteczną, a Neil zastanawiał się, jak na ich widok zareaguje Allison.
– Zapomniałeś już, jak się wstaje, Josten?

Neil przekręcił głowę i spojrzał na trenera. Po wejściu na boisko zostawił za sobą otwarte drzwi, w progu których stał teraz David Wymack. Wątpił, by trener zdążył już poradzić sobie z całą papierkową robotą, więc albo Wymack nie wierzył, że chłopak dotrzyma obietnicy i nie będzie trenował, dopóki w pełni nie odzyska sił, albo Neil po raz kolejny stracił poczucie czasu. Miał nadzieję, że chodziło o to drugie, lecz ucisk w jego żołądku sugerował co innego.

Może i zgodził się spędzić święta w Edgar Allan, ale podczas przerw Kruki przełączały się na szesnastogodzinne doby. W rezultacie dwa tygodnie zmieniły się w trzy, a zegar biologiczny Neila kompletnie się rozregulował, mimo że do Karoliny Południowej wrócił dwa dni temu. Zajęcia miały rozpocząć się w czwartek, a sezon wiosenny w następnym tygodniu. Wymack był pewien, że powrót do normalnej rutyny pomoże Neilowi, a jemu pozostawało tylko mieć nadzieję, że trener ma rację.
– Pora wracać – powiedział Wymack.

To wystarczyło, by Neil podniósł się z ziemi mimo sprzeciwu swojego wyniszczonego ciała. Lata cierpień pozwoliły mu z łatwością zignorować ból, dlatego zamiast rozmasować ramiona, ruszył przez boisko w stronę trenera. Badawcze spojrzenie mężczyzny nie uszło jego uwadze, ale postanowił tego po sobie nie pokazywać.
– Już wylądowali? – zapytał Neil, gdy podszedł bliżej.
– Wiedziałbyś, gdybyś odczytywał wiadomości.
Neil wyjął telefon z kieszeni i uniósł klapkę. Wcisnął parę klawiszy, a następnie pokazał trenerowi ekran.
– Pewnie zapomniałem go naładować.
– Pewnie tak – odparł sceptycznie Wymack.

Jego podejrzliwość nie była bezpodstawna – Neil celowo rozładował komórkę. W Nowy Rok nie podłączył jej na noc do ładowarki. Wciąż nie przeczytał wszystkich wiadomości, które koledzy z drużyny wysłali mu przez święta. Nie mógł unikać ich w nieskończoność, ale nie wiedział jeszcze, jak może usprawiedliwić swoje zachowanie. Wstrętne rany, które nabył w trakcie przerwy świątecznej, były przewidywalną konsekwencją spotkania z Riko. Wytłumaczenie pochodzenia tatuażu na policzku będzie sprawiało nieco większy problem, ale było wykonalne. Jednak Neil w żaden sposób nie mógł wyjaśnić, dlaczego kapitan Kruków zmusił go do zmiany wyglądu.

Po dziewięciu latach noszenia kolorowych soczewek oraz farbowania włosów Neil w końcu odzyskał prawdziwe oblicze. Z kasztanowymi włosami i błękitnymi oczami wyglądał jak młodsza wersja swojego ojca-mordercy, od którego uciekał przez pół życia. Od dwóch dni nawet raz nie spojrzał w lustro. Unikanie prawdy nie zmieni mu wyglądu, ale wiedział, że na widok swojej twarzy prawdopodobnie zwymiotuje. Przyciemnienie włosów o kilka tonów zdjęłoby nieco ciężaru z jego piersi, ale Riko wyraźnie dał mu do zrozumienia, co spotka Lisy, jeśli Neil tylko spróbuje to zrobić.

– Właśnie odbierają bagaże – powiedział Wymack. – Musimy porozmawiać.
Neil zamknął za sobą drzwi wychodzące na boisko i udał się za mężczyzną do szatni. Trener wyłączył światła stadionu, a Neil obejrzał się i patrzył, jak Foxhole Court stopniowo zostaje pochłaniany przez ciemność. Ten nagły brak światła sprawił, że przeszedł go dreszcz. Przez moment na powrót znalazł się w Evermore, otoczony przez złą wolę Kruków oraz posępne barwy tamtejszego stadionu. Nigdy nie cierpiał z powodu klaustrofobii, ale ciężar obezwładniającej nienawiści, jaką tam napotkał, niemal zmiażdżył mu kości.
Nagły brzęk kluczy wyrwał Neila z tego niebezpiecznego potoku myśli. Odwrócił się gwałtownie i zobaczył, że Wymack wszedł już do szatni i właśnie otwierał drzwi do biura. Mimo że byli sami – nie licząc ochroniarza, który obowiązkowo patrolował okolicę – trener zamknął je na czas swojej krótkiej nieobecności.

Neil przychodził tu na tyle często, by wiedzieć, że Wymack nie trzymał na półkach niczego szczególnie cennego. Jedyną rzeczą wartą jakiejkolwiek uwagi była torba Neila, którą chłopak zostawił w rogu biura, nim udał się na boisko. Podczas pierwszego dnia w Karolinie Południowej Neil poprosił trenera, by ten pilnował jego rzeczy, i siedem miesięcy później Wymack wciąż dotrzymywał obietnicy. To niemal wystarczało, by Neil mógł całkowicie wyrzucić Riko z pamięci.

Wymack odsunął się i nakazał mu dłonią zabrać swój dobytek. W międzyczasie, gdy Neil podniósł torbę i zawiesił ją na ramieniu, trener zniknął. Szybko okazało się, że przeszedł do sali spotkań drużyny, gdzie usiadł w fotelu postawionym obok telewizora. Neil ścisnął pasek od torby, chcąc dodać sobie otuchy, i stanął naprzeciwko mężczyzny.

– Wczoraj rano zadzwonił do mnie Kevin po tym, jak nie mógł się z tobą skontaktować – odezwał się Wymack. – Chciał się upewnić, że nic ci nie jest. Najwyraźniej doskonale wiedział, że tu jesteś.
Nie było sensu kłamać, więc Neil rzucił tylko:
– Tak.
– Powiadomiłem resztę bandy – kontynuował trener, a serce Neila przestało bić. Otworzył usta, by zaprotestować, ale Wymack uniósł dłoń i mówił dalej: – Muszą wiedzieć, czego mogą się spodziewać po powrocie. To dla twojego dobra. Pomyśl przez chwilę, jak wyglądałaby ich reakcja, gdybym ich nie ostrzegł. Skoro sam rzucasz się jak flądra za każdym razem, kiedy któreś z nich nazywa cię swoim przyjacielem, to pewnie dostałbyś załamania nerwowego, gdyby wszyscy zaczęli nagle wariować z twojego powodu.
Neil chciał się z nim kłócić. Zamiast tego z jego ust wydostało się słabe:
– Sam miałem się tym zająć.
– Zwlekałeś – oskarżył go Wymack – więc zrobiłem to za ciebie. Powiedziałem im, że wyglądasz, jakbyś przeżył sześć walk z samą Wielką Stopą i najprawdopodobniej nie będziesz chciał o tym rozmawiać. Zapewnili, że nie będą wypytywać o szczegóły, ale nie wiem, czy dotrzymają obietnicy, kiedy zobaczą cię z bliska. Jednakże nie wspomniałem im o tym. – Wskazał na własną twarz.
Neil dotknął opatrunku na policzku, pod którym krył się jego nowy tatuaż.
– O tym?
– O wszystkim – odpowiedział Wymack i kiwnął głową, gdy Neil przeczesał palcami swoje włosy. – Nie wiem, dlaczego Riko ci to zrobił, ale czekam na odpowiedzi. Od ciebie zależy, ile mi wyjawisz.

To niemal wystarczyło, by stopić lód w piersi Neila. Nie wiedział, co powiedzieć, więc zwyczajnie kiwnął głową i spojrzał na zegar. Nie musiał jechać po pozostałych na lotnisko, ponieważ Matt zostawił swoją ciężarówkę na płatnym parkingu. Neil miał się z nimi zobaczyć w Fox Tower, ale skoro dopiero odbierali bagaże, to podróż do kampusu zajmie im jeszcze dodatkowe dwadzieścia minut.

– Mam pojechać z wami? – odezwał się Wymack.
– Do akademika? – zapytał Neil.
Trener obrzucił go przelotnym, współczującym spojrzeniem.
– Do Columbii.

Dzisiaj Andrew miał wyjść ze szpitala. Gdy tylko reszta zawodników zostawi rzeczy w akademiku, wspólnie pojadą do Easthaven. Minęło siedem tygodni, odkąd Lisy widziały się z bramkarzem po raz ostatni, i prawie trzy lata, odkąd ich kolega był czysty. Tylko dwóch członków drużyny znało Andrew za czasów, gdy jeszcze nie faszerował się lekami. Pozostali sugerowali się jedynie nieprzyjemnymi pogłoskami i domysłami. Andrew prawdopodobnie nie będzie obchodziło, że Neil został niemal rozdarty na kawałki, ale Neil złamał obietnicę – nie trwał u boku Kevina podczas nieobecności Andrew – co najpewniej chłopakowi się nie spodoba.
Jednak mimo wszystko napastnik się tym nie przejmował.

– Poradzimy sobie.
– W razie czego Abby jutro wraca i będzie mogła cię pozszywać. – Wymack zerknął na zegarek i podniósł się z fotela. – To w drogę.

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *