PATRONAT SZUFLADY: Sztuka kochania… siebie – Marta Lewandowska

aaaaZastanawialiście się kiedyś, dlaczego kobiety tak chętnie sięgają po romanse? Czemu kupują kolorowe czasopisma? I z jakiego powodu podpatrują inne panie oraz tak ochoczo plotkują przy kawie z przyjaciółkami? Być może wynika to z potrzeby rozrywki albo ma to swoje podłoże w kompleksach. Uciekamy w świat literatury, by przeżyć coś, co normalnie nigdy nam się nie przytrafi, szperamy w gazetach i wyszukujemy coraz to dziwniejsze porady, bo chcemy być piękniejsze, szczuplejsze i pociągające itd. Nasze życie wydaje nam się nudne, wiecznie pragniemy więcej i lepiej.

Tylko że klucz do szczęścia i spełnienia tkwi… w nas samych! Marta Lewandowska już dawno temu zrozumiała, że najważniejsze jest pogodzić się z samą sobą, pokochać siebie. Dlatego stworzyła niezwykły album literacki, w którym prowadzi czytelniczki przez 15 aktów (30 opowiadań), wydobywając i wskazując piękno nie tylko kobiecego ciała, ale i ducha. W inteligentnych miniopowieściach obnaża własne „ja” odbiorców.

Tę swoistą wędrówkę w głąb siebie rozpoczynamy „Tożsamością” – częścią, w której Lewandowska prowokuje do podjęcia próby ustalenia, kim jesteśmy. Nie tylko słowa budują tę książkę. Dzięki graficznemu wyodrębnieniu pewnych cząstek wyrazów autorka zyskuje dodatkowe treści, jej przekaz nabiera głębi, dostarcza kolejnych wskazówek. Każdy rozdział otwiera zdjęcie fragmentu kobiecego ciała. Te zmysłowe fotografie Mariusza Nasieniewskiego nie tylko podkreślają ludzką urodę i naturalność, ale też tworzą wyjątkowy, intymny nastrój.

Bohaterką jest tutaj kobieta – uosobienie wszystkich (nie tylko wspólnych) cech każdej z nas. Lewandowska definiuje kobietę przede wszystkim jako istotę emocjonalną. Zauważa jej ograniczenia (m.in. strach), ale i ze stanowczością podkreśla możliwości (np. „Potrafi kochać jak nikt inny i tchnąć miłość w martwe przedmioty”). Nieustannie ją dopinguje, prowokuje do odpowiedzi na kłopotliwe pytania, motywuje i inspiruje. Zwraca się do czytelniczek bezpośrednio, czyniąc je bohaterkami tej książki.

„Sztuka kochania… siebie” nie jest typowym poradnikiem, nazwałabym to raczej literacką rozmową z przyjaciółką, której wcale nie musimy się zwierzać, bo ona zna nasze pragnienia i osiągnięcia, jest też świadoma problemów i lęków. Sama również je przeżywa. I to właśnie jest wielkim walorem tej publikacji – Lewandowska pisze o nas wszystkich. Jak na przyjaciółkę przystało, autorka śmiało wytyka potknięcia i pomaga je przezwyciężyć, wspiera i udziela rad, chwali i motywuje. Ale to nie jest relacja jednostronna – my też poznajemy całą bogatą gamę doświadczeń i emocji naszej powiernicy.

Należy dodać, że nie jest to również zbiór gotowych porad, ozdobionych zdjęciami. Lewandowska ukazuje kobietę w różnych (czasem ekstremalnych) sytuacjach i stosownie do okoliczności analizuje pewne kwestie. Na bardzo życiowych przykładach charakteryzuje emocje. To niezwykle dynamiczna książka, nie tylko bohaterka ulega przeobrażeniom, zmienny jest również styl – autorka odpowiednio dopasowuje sposób, w jaki kontaktuje się z odbiorcami (od zwykłej rozmowy przez język współczesny, z wszelkimi obcojęzycznymi, modnymi wtrętami, po lirykę).

 Zachęcam, nie tylko panie, do zatopienia się w świat kobiet z albumu Marty Lewandowskiej. Oryginalny pomysł i niebanalne wykonanie to tylko powierzchowne walory. Przecież nie od dziś wiadomo, że liczy się wnętrze, a to w „Sztuce…” jest przepiękne.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

komentarz

  1. Dobrze, że w ostatnim akapicie autorka recenzji napisała: „Zachęcam, nie tylko panie…”. Już chciałem zrezygnować, jako mężczyzna… 🙂

Skomentuj Zdzisław Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *