PATRONAT SZUFLADY: Powinien zwać się angstem, czyli „Slash” Natalii Osińskiej

slash okladka 16 wrzesniaCzy kiedykolwiek musieliście stoczyć prawdziwą bitwę o to, by pozostać sobą?

Leon i Tosiek to szczególna para, nie tylko ze względu na łączącą ich skomplikowaną relację emocjonalną, ale dlatego, że Tosiek jeszcze niedawno był… Antoniną.

Charyzmatyczny i towarzyski Tosiek chodzi własnymi drogami i ma 100 pomysłów na minutę. Skryty Leon okopał się w sobie i nie potrafi wyznać Tośkowi, co czuje, tak jak nie umie zdradzić mu sekretów z przeszłości, przez które musiał zmienić szkołę i odejść z domu. Prawda z pewnością zbliżyłaby ich do siebie, ale czy obaj są gotowi na szczerą rozmowę? Jak zareagują znajomi i rodzina, gdy dowiedzą się prawdy o nich samych i ich relacji?

Wszyscy mówią, że liceum to najlepszy czas życia, ale czy tak jest naprawdę? Niezapomniana książka o potrzebie przyjaźni, zaufania i miłości, które tak trudno zbudować, gdy jest się innym niż wszyscy.

Wasi dziadkowie mieli Siesicką, rodzice – Musierowicz, dla Was jest Osińska z pełną humoru i życiowej mądrości opowieścią o miłości, przyjaźni, tolerancji i potrzebie zaufania, które przy dobrej woli daje się odbudować.

W napisanej rok temu recenzji nie kryłam, jak wielkie wrażenie wywarła na mnie debiutancka powieść Natalii Osińskiej, czyli Fanfik. Zawarte w niej było wszystko to, co miało dla mnie znaczenie – kultura popularna, odbiór fanowski i reprezentacja queerowa. Wiadomość, że szykuje się sequel, przyjęłam z entuzjazmem podszytym lękiem – czy będzie równie dobrze? Śpieszę więc uspokoić wszystkich, którzy pokochali Fanfik – jest równie dobrze. Tylko zupełnie inaczej.

Na początek garść wyjaśnień – enigmatyczne słowo stanowiące tytuł sequela wywodzi się z kultury literackiej fanfiction i oznacza konkretny gatunek. Slash to określenie fików skupionych na męsko-męskich relacjach romantycznych i/lub seksualnych. W dużym uproszczeniu slash to interpretacja tekstu popkulturowego przeprowadzona tak, jakby homoseksualne tabu nie istniało i bromance miał szansę zmienić się w romance. Co więc sugeruje użycie terminu slash w tytule? Właśnie romans. Nasi bohaterowie, Leon i Tosiek, są w związku. I nastoletnie hormony w nich szaleją. Z góry jednak uprzedzam – wszystko jest bardzo dozwolone od lat trzynastu i scen rodem wziętych z wyobraźni slasherek jako takich nie ma. Co nie zmienia faktu, że to bardzo emocjonująca lektura.

Czym jest angst? To również termin związany z fanfiction. Chociaż oznacza dosłownie niepokój, czy też lęk, stosowany jest na określone tych fanfików, w których dominuje smutek i cierpienie bohaterów. I tak jak Fanfik był fluffem, tekstem lekkim i przyjemnym, prawdziwym rosołem dla schorowanej duszy, tak Slash zawiera w sobie dawkę brutalnej rzeczywistości, sprowadza na ziemię i generalnie pokazuje świat nieco bardziej realistycznie. Slash nie jest fanfikiem, lecz powieścią młodzieżową. Wynika to ze zmiany perspektywy, tym razem poznajemy świat z punktu widzenia Leona, który patrzy na rzeczywistość inaczej niż Tosiek. Czy to znaczy, że podejście Tośka jest oderwane od rzeczywistości? Nie, on ją po prostu interpretuje inaczej niż Leon. I jeśli ze Slashu wypływa jakiś morał, jest nim to, że Leon i Tosiek potrzebują siebie nawzajem, ponieważ przeciwieństwa się uzupełniają. Chociaż powieść pełna jest bólu, którego nie można zbyć standardowym wzruszeniem ramion nad typowymi problemami nastolatków, jej przesłanie jest bardzo pozytywne. Dlatego też mam nadzieję, że to nie ostatnie spotkanie z Leonem i Tośkiem, i autorce chodzi po głowie trzecia część. Nie tylko dlatego, że jestem ciekawa, kogo Tosiek shippowałby w Yuri on Ice.

I jeśli jeszcze coś wymaga wyjaśnień, jest to opis na czwartej stronie, który sugeruje, że żadne wydawnictwo nie potrafi sobie poradzić z twórczością Osińskiej. Tradycyjnie więc proszę, żeby nie sugerować się opisem na okładce, szczególnie tym nieszczęsnym „do niedawna był Antoniną”. To jest transfobiczny język, użyty bezrefleksyjnie. Wbrew temu, co opis sugeruje, Slash nie jest eksploatacją queerowości na rzecz osób heteronormatywnych i cispłciowych, tylko powieścią skierowaną do queerowych nastolatków. Nie bez powodu jednym z ważniejszych wydarzeń w powieści jest poznańska Parada Równości. Zresztą wszyscy udzielający się w poznańskich organizacjach queerowych odnajdą w tej powieści własną rzeczywistość. W zasadzie każdy, kto zawdzięcza swoje seksualne przebudzenie Jarethowi z Labiryntu (a jest to chyba doświadczenie pokoleniowe przekraczające granice płci), odnajdzie w Slashu fragmenty własnej rzeczywistości.

O czym właściwie jest Slash? Tak jak Fanfik przedstawiał drogę Tośka do samorealizacji, tak sequel przedstawia podróż Leona do samoakceptacji, radzenie sobie z traumą ufundowaną przez wcześniejsze doświadczenia, dość enigmatycznie opisane w Fanfiku, i z własną uwewnętrznioną homofobią. To także historia o dorastaniu i dojrzewaniu emocjonalnym, o negocjacjach i kompromisach, o uczeniu się czegoś o sobie i o innych. Widać więc, że klimat znacząco się zmienia, ale pod wieloma względami to jest kontynuacja Fanfika. Dla wszystkich, którzy czuli niedosyt po pierwszej powieści Osińskiej, jest to lektura obowiązkowa. Czy jest to opowieść podpadająca pod typowy schemat „smutnych opowieści o gejach dla heteryków”? Na szczęście nie. Wszystkie angstowe motywy są równoważone przez szczęśliwe rozwiązania, co nie pozwala sprowadzić całej fabuły do wspólnego mianownika. I chociaż wrzesień 2016 był bardzo intensywny dla Leona, nie bez powodu jego kulminacją jest Czarny Protest, solidarnościowy zryw pozwalający uświadomić sobie własną siłę. To powieść o stawaniu się lepszym człowiekiem – także przez otwarcie się na innych.

Jednym z najciekawszych elementów twórczości Osińskiej jest stanowczo to, jak przedstawia alternatywne wzorce męskości dla nastolatków. Jest to o tyle istotne, o ile brak w przestrzeni społecznej alternatyw wobec toksycznej męskości opartej na dominacji i rywalizacji. Ostatecznie nawet Tosiek ulega urokowi militaryzmu, ale to dość powierzchowna fascynacja. Emocjonalne problemy Leona osadzone są właśnie w tych toksycznych wzorcach męskości, przez które nie potrafi on poprosić o pomoc, której tak bardzo potrzebuje. Z ciekawych rzeczy – Tosiek wreszcie obrywa za swój mizoginizm, na co bardzo czekałam mniej więcej od połowy Fanfika. Także kobiece postaci mają więcej do powiedzenia, zrobiły się bardziej widoczne i nie ograniczają się już do cioci Idalii, co jest znaczącą poprawą w stosunku do poprzedniego tomu.

Czy więc jest tylko lepiej? Niestety, nie. Pomijam tutaj niezręczne sformułowania w rodzaju „usta wnikliwe jak laryngoskop”, za które moja własna beta chyba by mnie zabiła śmiechem, a przez korektę przeszły. Fabuła przypomina zlepek przypadkowych motywów, kilku różnych problemów Leona, które prowadzą go do jednego punktu. Szczególnie motyw z dopalaczem przypomina spot propagandowy, gdzie brakowało tylko jakże chwytliwego „taki mamy klimat”. To wciąż bardzo przyjemnie się czyta i czy życie nastolatków nie jest właśnie raczej serią wydarzeń niż skrupulatnie snutą intrygą? Nie jest to więc moje największe zastrzeżenie względem powieści. Prawdziwy problem mam w dalszym ciągu z relacjami rodzinnymi Leona. Uwaga, tu mogą wystąpić spoilery. Finał Fanfika próbował w jakiś sposób załagodzić konflikt Leona z rodzicami, Slash pokazuje, że to się nie udało. Tradycyjnie ośrodkiem homofobii w rodzinie jest ojciec, a finał Slashu sugeruje, że matka Leona dałaby sobie radę z tożsamością syna, gdyby nie wydarzenia, które zmusiły Leona do zmiany szkoły. Wyznanie na temat tych wypadków stanowi punkt kulminacyjny powieści, nie mogę więc w tym miejscu zdradzić, co się dokładnie stało. Ale całość wydarzeń wypływa wprost ze zinternalizowanej homofobii Leona, którą wpoili mu rodzice. Innymi słowy, jego matka jest współwinna temu, o co go obwinia. Co więcej, w jej rozmowach z synem nie ma nic z tego, co sugeruje ciotka Idalia, jakiejkolwiek próby zaakceptowania go. Oczywiście sugestia Idalii może być tylko jej myśleniem życzeniowym, jednak powieść konsekwentnie przedstawia Idalię jako osobę, która ma rację i wie więcej niż inni. Dlaczego mam z tym taki problem? Bo dobrze byłoby przedstawić młodym, queerowym czytelnikom sytuację, gdy relacje rodzinne są negatywne – i nie ma w tym ich winy. Powiedzieć wprost, że nie są odpowiedzialni za homofobię swoich rodziców i nie są odpowiedzialni za ich nawracanie. A rodzina Leona jest tak bardzo polska, patriarchalna i dysfunkcyjna, że stanowi doskonały przykład takiej właśnie relacji.

Osobom, dla których konwencja Fanfika była zbyt odrealniona, Slash spodoba się bardziej. Tych, którzy właśnie docenili ten fanfikowy eskapizm, Slash może do siebie przekonać dużym pokładem optymizmu i nadziei, którym podsumowuje swój angst. Pod wieloma względami powieść stanowi dowód na rozwój autorki i jej zaangażowanie w temat, który porusza. Napisana jest na tyle sprawnie, że zarwałam dla niej noc, na co tak rzadko mogę sobie teraz pozwolić. Dla mnie wyjątkowość Slashu polega na tym, że nie tyle chciałabym żyć w świecie, który przedstawia, świecie, na którym są Leon i Tosiek, ile cieszę się, że Leon i Tosiek mogliby żyć w mojej rzeczywistości, tak bardzo są realni. Jestem wdzięczna Osińskiej za możliwość spotkania z tymi niesamowitymi dzieciakami. I mam szczerą nadzieję, że będę miała jeszcze okazję towarzyszyć im w kolejnych przygodach.

Autorka: Natalia Osińska

Tytuł: Slash

Liczba stron: 320

Rok wydania: 2017

Wydawnictwo: Agora

About the author
Aldona Kobus
(ur. 1988) – absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, doktorka literaturoznawstwa. Autorka "Fandomu. Fanowskich modeli odbioru" (2018) i szeregu analiz poświęconych popkulturze. Prowadzi badania z zakresu kultury popularnej i fan studies. Entuzjastka, autorka i tłumaczka fanfiction.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *