PATRONAT SZUFLADY: Pojedynek detektywów – Arkadiusz Niemirski

Pojedynek-detektywow---okladkaWydawnictwo Skrzat postanowiło wznowić dwa kryminały dla młodzieży autorstwa Arkadiusza Niemirskiego. Po opisanym już na naszych łamach „Testamencie bibliofila” czas sięgnąć po „Pojedynek detektywów” – powieść podobną, ale bardziej urozmaiconą i jakby dojrzalszą.

Na zamku w Oporowie zbierają się detektywi. Jest to dość osobliwa grupa, niekoniecznie składająca się z najbardziej znanych i światłych umysłów. Żeby było ciekawiej, wszyscy przybierają pseudonimy jednoznacznie wskazujące na postacie, na których starał się wzorować autor. Znów dostajemy bohaterów wyrazistych i charakterystycznych, żeby tylko wspomnieć opryskliwą Larę Croft, zapatrzonego w komputer Harry’ego Pottera czy rezolutnego Liberalesa. Ten ostatni jest narratorem powieści i to jego oczami obserwujemy przebieg zmagań detektywów, próbujących rozwiązać zagadkę szyfru do skarbca paulinów. Stawką w tej grze jest dwadzieścia tysięcy euro, oferowane przez tajemniczego Demiurga. To on zleca sprawę Liberalesowi – Arturowi Burskiemu –pomimo faktu, że nasz narrator jest matematykiem, a nie detektywem.

Językowo powieść jest sprawniejsza niż „Testament bibliofila”, przez to też wydaje się dojrzalsza. Nie występują w niej dzieci, a młodzieży jest jak na lekarstwo, można więc sądzić, że książka skierowana jest również do dorosłych. Temu zdają się jednak zaprzeczać sami bohaterowie, zarówno ci nakreśleni mistrzowsko, jak i postępujący z – mam nadzieję, że to niezbyt daleko idący wniosek po lekturze ledwie drugiej powieści autora – charakterystyczną dla Niemirskiego naiwnością. W tej powieści szczególnie uderzająca wydała mi się swoista przaśność niektórych sytuacji. No bo jak to – poważni ludzie siedzą na zamku i mają do rozwiązania niebanalną zagadkę za niebanalne pieniądze, a spędzają czas, układając trójkąty z zapałek? Do tego zdziwiła mnie trochę kwestia ich wyżywienia – elegancki zamek, a na kolację podają kanapki i herbatę? To naturalnie detale, ale nie pozwalały mi one spojrzeć na „Pojedynek detektywów” jak na dzieło poważne, adresowane również do dorosłych.

Z drugiej strony – siląc się na powagę, Niemirski mógłby odebrać powieści urok, który ta bezapelacyjnie posiada. Mamy tu skomplikowane relacje rodzinne, jest też humor i gierki miłosne. Autor znów edukuje, jednocześnie wyrażając mniej lub bardziej symptomatyczny dla tamtego czasu – 2003, rok przed wejściem do Unii Europejskiej – strach przed zachodnim kapitałem, chcącym przejąć to, co nasze, polskie. „Testament bibliofila” wojowniczo spoglądał na Francję, tym razem to Holandia jest krajem pochodzenia jednego z powieściowych antagonistów. Podobieństw między obydwoma wznowionymi tytułami można dostrzec więcej, ale „Pojedynek detektywów” jest moim zdaniem lepszy. Mniej dydaktyczny, a bardziej dopracowany i rozbudowany.

Łukasz Muniowski

Tytuł: Pojedynek detektywów
Autor: Arkadiusz Niemirski
Liczba stron: 420
Wydawnictwo: Skrzat

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

komentarz

  1. Ha, ha… gdzie w „Pojedynku” Niemirskiego jest krytyka Holandii lub w „Testamencie” – Francji??? Antykapitalistyczne powiesci? O ile Niemorskiemu mozna zarzucic naiwnosc (chociaz czy ja wiem), to autorowi recenzji – niedorzecznosc. Mozna tez postawic zarzut, ze Niemirski nie lubi Polski (bohater mieszka w m-2 i zarabia grosze) i chrzescijanstwa (skarb przeora). Ja stawiam teze, ze recenzent strasznie lubi pisac recenzje, ale nie mysli, ew. sadzi, ze mysli.

Skomentuj Marek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *