PATRONAT SZUFLADY: Helene Wecker – Golem i dżin

Golem-i-dzin-Czesc-1_Helene-Wecker,images_big,5,978-83-7574-961-8

Istoty mityczne stanowią doskonałą pożywkę dla twórców literatury, zwłaszcza fantastycznej. Dzięki bogactwu ludzkiej wyobraźni świat przez wieki zaludniło mnóstwo ciekawych istot o nadprzyrodzonych zdolnościach, zazwyczaj niezwykle groźnych dla człowieka. Fabuła debiutanckiej powieści Helene Wecker ogniskuje się wokół losów dwóch z nich, co zapowiada już sam tytuł – „Golem i dżin”.

Chawa została stworzona w Polsce na „specjalne zamówienie” Otto Rotfelda, który chciał mieć żonę idealną. Przebudził golem na pokładzie „Bałtyku”, który płynął z Gdańska do Nowego Jorku. I wszystko byłoby tak, jak zazwyczaj z golemami bywa, gdyby nie fakt, że niedługo potem Otto Rotfeld zmarł. Chawa została zupełnie sama i musiała radzić sobie nie tylko w obcym mieście, ale przede wszystkim w świecie ludzi, którego w ogóle nie rozumiała. W aklimatyzacji nie pomagały jej wyjątkowe zdolności. Jednak znalazła na swej drodze wyjątkowego opiekuna – rabbiego Meyera.

Dżin został uwięziony w ludzkim ciele przez czarownika, w okolicznościach, których nie pamięta. Nie może porzucić cielesnej powłoki i wrócić do dawnego życia, gdyż na ręce nosi żelazną obręcz, której nie może zdjąć. Przez przypadek z flakonu uwolnił go w Nowym Jorku blacharz Arbeely. Dżin, który przybrał imię Ahmad, istota stworzona z ognia, świetnie się nadawał na pomocnika w warsztacie. Arbeleey został przewodnikiem i mentorem demona, co nie było łatwe, gdyż dżin niechętnie podporządkowywał się konwenansom oraz zadawał trudne pytania. A plotki mogły okazać się zabójcze w Nowym Jorku pod koniec XIX wieku.
Było tylko kwestią czasu, gdy ścieżki dwóch mitycznych istot się przetną.

Helene Wecker sięgnęła po mityczne postacie nie tak bardzo jeszcze wyeksploatowane przez kulturę masową, pochodzące z dwóch odmiennych kręgów kulturowych. Golem wywodzi się z tradycji żydowskiej, to potwór wykonany z gliny, niemy i bez wolnej woli, absolutnie posuszny swemu panu.
Z kolei dżiny są demonami występującymi w tradycji arabskiej. Uosabiały nieprzyjazne człowiekowi siły natury, a ich siedzibą były pustynie. Często można było się na nie natknąć w ukrytych skarbcach, wśród grobowców i ruin. Do dżinów zaliczane są ghule i ifryty. Te demony potrafią dowolnie zmieniać kształt. Skuteczną obroną przeciw nim jest żelazo lub pierścienie ze stopu srebra i stali.

Helene Wecker uszanowała tradycję mitologiczną, dodając co nieco od siebie i wyszła z tego całkiem ciekawa mieszkanka. Oba demony nie są bowiem typowymi przedstawicielami swego gatunku. Dżin zawsze różnił się od swych pobratymców. Zdecydowanie za bardzo interesowali go ludzie. Golem została powołana do życia z piętnem inności. O jej twórcy, Yehudzie Szaalmanie można powiedzieć z całkowitą pewnością, że zakazane i odrzucane przez innych rabinów praktyki nie były mu obce. Nie wzdragał się też przed ich użyciem.
Golem i dżin muszą się nauczyć żyć wśród ludzi. Każde w inny sposób, zgodny ze swym charakterem. Ciekawski, negujący wszystko dżin to typowy buntownik. Golem, jeśli tylko zna zasady, chętnie się im podporządkowuje. Jej niezdarność i nieudolne próby zrozumienia i zadowolenia ludzi zostały opisane z dużą dozą ciepła i wyrozumiałości.

„Golem i dżin” nie stawia na fabularne fajerwerki. Narracja ma niespieszny, spokojny rytm, kojarzący się nieco z gawędą czy baśnią. Zamiast gnania na oślep do przodu czytelnik pozna losy bohaterów – głównych, ale także drugoplanowych, z których na szczególną uwagę zasługują dwie – mistrz manipulacji i zakazanych aspektów kabały Yehuda Szaalman oraz lodziarz Saleh, który z racji wydarzeń z przeszłości (nie będę zdradzać jakich, żeby nie psuć niespodzianki) nie może patrzeć innym w twarz. Zresztą w losach Chawy i Ahmada, choć to demony tak różne jak żywioły po znakiem których się urodzili, wyraźnie zaznaczają się analogie. Jakby była to jedna historia w dwóch wersjach. Obie postacie spotykają na swej drodze opiekunów, przelotne miłostki oraz ścigające ich cienie z przeszłości.

„Golem i dżin” to udany debiut Helene Wecker. Rzucenie demonów z dwóch odmiennych światów do Nowego Jorku u końca XIX wieku okazało się dobrym pomysłem. Dzięki tematowi, który nie przewinął się już w wielu innych dziełach, powieść niesie ze sobą pewną świeżość. Niestety, to dopiero pierwsza część historii, wiec na wyjaśnienie zagadek i poznanie końca całej opowieści, przyjdzie jeszcze poczekać.

Barbara Augustyn

Autor: Helene Wecker
Tytuł: „Golem i dżin” część I
Przełożyła: Małgorzata Koczańska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 395
Data wydania: 2014

Barbara Augustyn

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *