Patchwork – Marta Haba

Patchwork_Marta-Haba,images_big,31,978-83-7722-598-1Wiele się teraz mówi na temat self publishingu, a liczba książek wydanych za własne pieniądze, albo przy udziale finansowym pisarza rośnie w siłę. Chciałabym powiedzieć, że to dobrze, ponieważ wiele wydawnictw, które „sponsorowały” powieści – upadło, kilku zmieniło profil wydawniczy, obecnie ciężko jest zadebiutować na „normalnym” rynku książkowym i na „normalnych” zasadach, gdzie pisarzy nie ponosi kosztów wydania swojej książki. Prawdopodobnie właśnie tak bym powiedziała: że to dobrze, ponieważ self publishing daje szansę tym pisarzom, którzy nie spotkali się z entuzjazmem „normalnych” wydawców. Jednak nie mogę się z tym zgodzić, ponieważ uważam, że wydawnictwa, które proszą pisarzy o partycypację w kosztach wydania powieści, są wobec nich nie w porządku.

Przyczyn, dla których tak twierdzę, jest kilka, ale podam dwie główne:

1. Wydawnictwa pobierające opłaty od pisarzy – takie odnoszę wrażenie – nie robią „odsiewu” złych książek od dobrych. Na rynek wchodzą więc też pozycje słabe, które normalnie nie miałyby szans przejść przez sito redaktorskie. Takie książki trafiają na półki w księgarniach, mamią ładnymi okładkami, trafiają w ręce czytelników i myślę, że głęboko rozczarowują, a może nawet zniechęcają do dalszego sięgania po nieznane tytuły i nowe nazwiska.
2. Książki te często nie mają dobrej redakcji.

Nie jest to wina pisarzy, ale wydawców i to do nich pragnę skierować swoje słowa. Według mnie nieuczciwie jest brać pieniądze za produkt, który nie ma szansy się podobać, a robić korektę tak, by „nie urazić” pisarza i „lekko wygładzić tekst” to dla mnie działanie kompletnie niezrozumiałe. Uważam, że redakcja tekstu jest najważniejszym punktem działań przy pracach wydawniczych, sama ucząc coachingu powieści i redagując teksty dla agencji literackiej Manuskrypt widzę, jak wiele można zdziałać, pracując nad tekstem. Z mojej pracy wyniosłam też wiedzę, że pisarze najczęściej chcą się uczyć, pragną, by ich teksty były coraz lepsze i wierzą w swoje książki, dlatego próbują je wydać za wszelką cenę, skłaniając się ku partycypowaniu w kosztach ich wejścia na rynek. Myślę też, że ufają, iż redaktor pisząc „powieść wydamy” wie, co robi i nie mydli im oczu, tylko uważa, że książka ma realne możliwości spodobania się czytelnikowi. Na pewno też śpią spokojnie po redakcji tekstu, wierząc, że jest dobra, szczególnie, że za nią zapłacili. Tymczasem to błąd, ponieważ self publishing często zdaje się łechtać nadzieje pisarzy, ale nie rozwija ich tekstów. Nie dba o jakość. Nie dba też o to, by wydawać tylko dobre pozycje.

Nie zapytałam Marty Haby, czy partycypowała w kosztach wydania powieści „Patchwork”, ale nazwa wydawnictwa podsunęła mi tę myśl. Nie zapytam o to i teraz, pisząc tę recenzję, ponieważ w przypadku Marty nie możemy rozmawiać w kategoriach „dobrej” albo „złej” redakcji i self publishingu „złego”, czy „dobrego”. Autorka napisała piękną rzecz, liryczną, nastrojową, wartościową, która powinna była zostać wydana i mam ogromną nadzieję, że autorka raczej zarobi na tej pozycji niż do niej dołoży.

„Patchwork” to reportaż z życia kilku kobiet, które w pewnym momencie zaczynają mówić „jednogłosem”. Ciężko określić jego formę jako powieść, albo opowiadania. Mamy tu bowiem kilka różnych historii, które Autorka zszywa ze sobą nitką, tworząc oryginalny wzór, który mnie zachwycił. Przede wszystkim spodobał mi się poetycki i jednocześnie bardzo trafny język powieści. Autorka uderza nastrojami książki, humorami bohaterek oraz wrażeniem, że są one snute tu i teraz, na naszych oczach. W powieści pojawiają się ogromne emocje. Jesteśmy świadkami trudnych relacji, ciężkich wyborów, które skłaniają czytelnika do myślenia – a to jest niestety rzadkie we współczesnym książkowym świecie i za to należą się Marcie duże brawa.

O czym jest Patchwork?

O miłości, o podróży w głąb siebie, o nadziejach i poszukiwaniu własnych korzeni. Młoda kobieta porzuca męża i dziecko dla dziwnej relacji z pisarzem. Mijają lata i jej córka, Michalina, postanawia dowiedzieć się, dlaczego matka dokonała takiego wyboru. Musi przede wszystkim odnaleźć człowieka, który odebrał jej rodzinę. Puka do drzwi i…

Porwała mnie ta historia. Jest subtelna, a chwilami mocna. Porusza i zmusza do zastanowienia się nad sensem życia, nad tym, co jest naprawdę dla nas ważne i bez czego człowiek nie potrafi się obejść. Obala schematy kobiecego świata i jednocześnie podsuwa trudne rozwiązania. Gdzie bowiem znajduje się granica miłości? Czy kochać można tylko jedną osobę? Czy miłość może zrekompensować brak porozumienia? – takie pytania stawia przed nami Autorka i przez wszystkie strony powieści czytelnik szuka na nie odpowiedzi. W prozie Marty pojawia się też sugestia, że to przypadki decydują o najważniejszych sprawach. Mi spodobała się zawarta w niej myśl, że być może istnieją światy równoległe i wcale nie wiedziemy tylko jednego życia.

Marta Haba opowiedziała swoją historię w taki sposób, jakby pisała z potrzeby serca. Podoba mi się, że Autorka nie baczy na współczesną modę, na to, co może się spodobać czytelnikowi, a co nie. To nie jest łatwa książka, trzeba uważnie śledzić w niej słowa, niczego nie pomijać, ponieważ inaczej możemy się zagubić. Bardzo lubię takie powieści, gdzie pisarz wymusza na mnie skupienie. Warto wiedzieć, że Patchwork to debiut prozatorski Marty Haby. Uważam, że należą się za niego Autorce gratulacje. Serdecznie polecam!

Małgorzata Warda

Autor: Marta Haba

Tytuł: Patchwork

Wydawnictwo: Novae Res

Liczba stron: 86

Data wydania: 2013

About the author
Małgorzata Warda
gdyńska pisarka, rzeźbiarka, malarka, autorka kilku powieści, między innymi "Nikt nie widział nikt nie słyszał", "Środek lata" "Dziewczynka, która widziała zbyt wiele". Jej teksty znajdziecie także na jej blogu: www.warda.com.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *