Olimpijskie starcia na śmierć i życie (gr. Olympiakoj agones*)

3.dyskobol

Dyskobol

Boski rozejm oczami wojownika
– Na Zeusa Kronidę, najjaśniejszego, najsilniejszego boga Hellady! Ja, Arm – hoplita ze Sparty, syn Peryklesa, syna Trofima, wojownika, który poległ w bitwie termopilskiej, obiecuję być wierny prawu obowiązującemu podczas zawodów. Zachowam postawę nienaganną wobec sędziów, uczestników i widzów. Obiecuję uczciwość i męstwo. Postanawiam godnie reprezentować moje miasto-państwo. Niech żyje Zeus! Niech żyje Hellada!

– Niech żyje Zeus! Niech żyje Hera! Niech żyje Herakles! – radośnie wzywają swoich opiekunów zawodnicy.

– W imieniu wszystkich kapłanów i kapłanek Zeusa – wieczna mu cześć! – witam wszystkich na kolejnych, pięciodniowych igrzyskach olimpijskich. Cztery lata przerwy, przynajmniej dziesięć miesięcy intensywnych przygotowań! Niektórzy z was przybyli z odległych zakątków Hellady, odłożyli wojenny oręż, zostawili codzienne obowiązki, odmówili sobie tłustej strawy. Ave, ave!

– Ave, ave!

– Na cześć naszych patronów, na cześć najjaśniejszego Zeusa, złóżmy uniżony pokłon u stóp naszego boga! Dzieło to możecie podziwiać po raz pierwszy! Postać Kronidy wydobył z marmuru sam mistrz Fidiasz. Wieczna mu chwała! Ave Fidiasz, ave!

– Ave Fidiasz, ave!

– Osiemdziesiąte siódme zawody rozpoczęte! Panowie, pokażcie całemu światu, na co stać Hellenów!
Tłumy. Młodzi i silni. Ambitni i przygotowani. Każdy pragnie być najlepszy w swojej konkurencji. Wygra tylko jeden. Ten otrzyma wieniec i zostanie mianowany królem swojej dyscypliny na kolejne cztery lata. Ojciec wygrywał w zapasach, dziadek w rzucie oszczepem i w krótkim biegu. To wielki honor i przywilej tutaj wystąpić w pentatlonie. Już jutro. Na śmierć i życie! Ku chwale Jazona i Argonautów! Jazonie, patronie pięcioboistów, wspieraj moje wysiłki o świcie!

Nawyk głodu i niepoddawania się strachowi to dziedzictwo wojenne i rodowe przekazywane z ojca na syna. Wojownik szanuje śmierć. Dzięki jej istnieniu zmuszony jest bić się o życie.

Niecierpliwość dochodzi do głosu, gdy uczestniczę w obowiązkowym składaniu ofiar. Setki wołów, baranów i kóz idą pod nóż. Kiedy się to skończy? Ćwiczenia sprawiają mi zdecydowanie większą przyjemność niż patrzenie, jak marnuje się tu czas i taką górę mięsa. Za pięć dni smród będzie nie do zniesienia. Trzeba oddać honory Zeusowi, tyle że on sam nic sobie z tej ofiary nie robi, woły staną się żerem dla much i robactwa. Helleni poprzez składanie ofiar oczyszczają własne sumienia – tylko gdzie nasz bóg? Armie, przed zawodami nie wolno ci prowadzić takich rozważań. Wątpliwości to twoi wrogowie. Przyznaj zatem, że nawet ty potrzebujesz boskiego wsparcia.

Zobacz, synu Trofima, ta wojna to w gruncie rzeczy wymagająca zabawa. Walka do kresu sił, ale bez użycia broni. Na poważnie i nie tak do końca. Stąd te wątpliwości! Bywa, że przeciwnik pada z wycieńczenia, lecz zazwyczaj wraca o własnych siłach do swojej zagrody. Na prawdziwej wojnie jest inaczej. Obowiązuje prawo: z tarczą lub na tarczy i nie ma trzeciej drogi.

Najpierw skok w dal, rzut dyskiem, rzut oszczepem a na końcu bieg i zapasy. Wszystko jednego dnia. Jeśli w trzech dyscyplinach, będę bez wątpienia najlepszy, zostanę królem pentatlonu. Jeśli jednak konieczne będą dogrywki odbędzie się bieg wokół stadionu i zapasy, jeśli zwycięzca nie zostanie wyłoniony po czwartej konkurencji. Największe szanse mam w skoku w dal i rzucie dyskiem. Biegam dobrze, poza tym to pierwsza potyczka, będę wypoczęty. Tyle że inni zawodnicy również.

Trenuję zawsze w pełnym uzbrojeniu. Dzięki temu podczas zawodów łatwiej o dobre osiągnięcia, zdecydowanie lepsze niż wcześniej, kiedy trenowałem bez dodatkowego obciążenia. Nie wolno mi jednak podzielić się z nikim innym tą wiedzą. Każdy pracuje na własny rachunek. Najlepszy zbiera laury. Po powrocie odbiera honory i jest powszechnie szanowany w swojej społeczności.

Słabość nie istnieje! Do boju, Armie, do boju!

• Agonia w języku greckim oznaczała wyczerpującą walkę o życie.

Schily-on-Sparta-LEAD

Jean-Jacques-François Le Barbier „Spartanka przekazuje tarczę swojemu synowi”

Nazikori – córka Naziego
Wmawiam sobie, że słabość nie istnieje. Matka nie szczędziła mi razów, gdy padałam na ziemię ze zmęczenia. Niemoc podlega karze.

– Na dwie nogi, prędko! Nie mów: nie mogę! Nawet tak nie myśl!

Milczałam. Tutaj nie istnieją kontrargumenty. Jestem ciałem. Jestem narzędziem zmuszanym do działania. Sama sobą nie rozporządzam. Głód, przymus i dyscyplina. Jestem córką wojownika i jego żony. Posłuszeństwo i silne ciało, tego wymaga ode mnie społeczność zarządzana przez radę starszych. Geruzja trzysta lat temu ustaliła, że szkoleniu agoge będą poddane również dziewczęta.

– Nazikori, wyprostuj plecy, pochyl głowę do przodu, kiedy biegniesz, wymachuj całymi rękoma, nie tylko dłońmi! Jak ty biegniesz, dziewczyno?! Wracaj na linię startu. Powtórz ćwiczenie!

Tym razem obyło się bez batów.

Czym jestem? Sprężystym krokiem i silnymi pośladkami. Podczas świątecznych procesji, kiedy zawieje południowy wiatr, wojownicy i ich matki poddają ocenie moje możliwości prokreacyjne. Walczę zatem o twardy brzuch i silne piersi oraz o to, co najważniejsze: wytrwałość w samotności. W cichym zmaganiu się z kobiecą naturą. Matka wmawia mi, że muszę zabić moje pragnienie ucieczki i chęć litowania się nad sobą. Słabość kobiety tu, w Sparcie, jest mitem. Moją jedyną słabością jest podziw dla Arma. Kiedy napina łuk i wypuszcza strzałę sprawia, że pragnę dać mu równie potężnego potomka. Silny wojownik powinien zostawić po sobie zdrowego dziedzica.

Czy on o mnie myśli tak jak ja o nim czasami? Nie przypuszczam. Kim jestem dla niego? Nigdy nie zadam podobnego pytania mojej matce. Zaliczone zostałoby do moich słabości. Nie ośmielę się zatem zapytać.

300_Początek_Imperium_2Kadr z filmu „300. Początek imperium”

„Wierna kobieta jest gwarancją pokoju” – te słowa co rusz powtarza moja matka. Widzę siebie najczęściej, jako tło dla męskich zmagań; czy to tych krwawych, czy tych, które właśnie odbywają się na stadionie. Zdobycie sławy i zwycięstwo są potwierdzeniem męskiej wartości dla nich samych. Dla mnie jest to jedynie oznaka męskiego zdrowia. Co wojownik czyni dla kobiety? Jeśli wraca z tarczą, ponownie zdobywa, tym razem matkę dla swojego syna.

Jestem jak rzeka, przez którą on się przeprawia w drodze. Spłukuje swój gniew i znów gotowy wychodzi na brzeg. Powraca, gdyż wie, że przepływam przez jego miasto i że przyjmę go ponownie. Kiedy jednak napotka na swojej drodze inną rzekę, w niej również poszuka ukojenia. Woda obmyje jego rany i obdarzy go swoim pokojem. Tak jest i tak być musi. Ani zawody ani wojna między mną a nim nie wchodzi w grę. Igrzyska i krwawe bitwy stworzono tylko dla mężczyzn. Czy chciałabym wziąć w nich udział? To niemożliwe. Jestem kobietą.

Słowo od autorki
Oddanie głosu Nazikori i Armowi było dla mnie niełatwe, ponieważ jestem wyemancypowaną córką współczesności. To jednak pociągające wyzwanie – jak eksperyment naukowy. Ta odległa rzeczywistość została nie tak dawno wcielona w życie. Silny nacjonalizm (przedrostek nazi wywodzi się z tej koncepcji), kult ciała i selekcja ponadnaturalna doprowadziły do II wojny światowej.

Sparta nie przetrwała. Nie dość zdrowe noworodki porzucano w lesie lub roztrzaskiwano o skały, a zdrowi i nadludzko wytrzymali wojownicy ginęli w częstych potyczkach. Geruzja spartańska nie godziła się na zawieranie małżeństw mieszanych, w imię troski o czystość krwi.

London_Olympics

Oficjalny plakat Letnich Igrzysk Olimpijskich 1948 w Londynie

Wojna na śmierć kontra życie. Męskie rządy i żądze a kobiece podporządkowanie. Takie sobie postawiłam pytanie.

Pierwsze nowożytne igrzyska rozegrano w 1896 roku. Kobiety dopuszczono do zawodów w 1900 roku, były to tylko tenisistki i golfistki. Dopiero w 1928 roku kobiety wzięły udział w rozgrywkach lekkoatletycznych.

Tym, których interesuje udział kobiet w olimpiadach, polecam stronę internetową: http://zachwytyinarzekania.pl/kobiety-na-igrzyska/

Maria Peszt

About the author
Maria Peszt
przede wszystkim mama małej czwórki (Martynki, Miry, Michałka i Maksa); absolwentka iberystyki na UJ i studentka Studium Literacko-Artystycznego UJ. Uwielbia góry, las i łąkę. W wolnym czasie pisze baśnie, wiersze i opowiadania, śpiewa, maluje i szuka natchnienia w spotkaniach z przyjaciółmi i w historiach wyczytanych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *