Kto nie był na meczu niższej ligi, ten zaprawdę nie zna życia. Jedna, niezadaszona trybuna, wejście przez dziurę w płocie, żeby nie płacić tych marnych pięciu złotych za bilet (to w końcu dwa Królewskie, oczywiście uprzednio sprytnie wepchnięte w spodnie), pięcioosobowy młyn oraz nieustanna wymiana uprzejmości pomiędzy kibicami i piłkarzami – to integralne elementy futbolu odartego z pięknej otoczki, jaką odrzucają chociażby wyznawcy maksymy „Against Modern Football”. Do tego grona zaliczają się również fanatycy Club Social y Deportivo Yupanqui, będący bohaterami komiksu Emilia Utrery.
Yupanqui teoretycznie powinno być klubem z tradycjami – istnieje przecież 81 lat. To kawał czasu, przez tyle lat drużynę musiało przecież spotkać coś dobrego, prawda? Tymczasem klub słynie w całej Argentynie z tego, że ma mniej kibiców niż piłkarzy, chociaż kiedyś, po reklamie Coca Coli (https://www.youtube.com/watch?v=Sk5vQ4Uf4GA), ich liczba wzrosła do niemal 50! Trudno o motywację w takich warunkach, zwłaszcza gdy na trybunach zasiadają Niedopałek, Gruby czy Kunta, znani jako Indianie. Wspomniane trio, owszem, chadza na mecze, ale gdy idzie o honor, futbol schodzi na drugi plan – są gotowi nawet przerwać mecz, by rozprawić się z młynem przeciwnej drużyny.
Z recenzją komiksu postanowiłem poczekać do drugiego tomu, a to dlatego, że pierwszy nie tyle mnie nie zachwycił, co miałem problemy ze zrozumieniem tego, co się dzieje. Dwadzieścia cztery strony to za mało, żeby nawiązać jakąś więź z bohaterami, zwłaszcza gdy nie wiadomo, kto jest kim i czym się trudni. W drugiej części jest więcej dialogów i mniej akcji, dzięki czemu można lepiej poznać bohaterów – wspomnianych Niedopałka, Grubego i Kuntę. Jest to dosyć brutalna, niekoniecznie bystra zgraja, ale łatwo ich polubić, jeśli miało się do czynienia z kibicowską bracią trudniącą się mniej legalną aktywnością, jak kradzieże, wymuszenia czy handel jogurtami.
Rysunki Utrery, tak jak fabuła, są dosyć szalone. Na początku, jak wspomniałem, trudno się w tym wszystkim połapać, ale poznając lepiej bohaterów, bardzo łatwo nawiązać z nimi więzi, mniej lub bardziej emocjonalne. Widać, że Utrera jest przede wszystkim rysownikiem, dlatego trochę rozwleka fabułę, skupiając się przede wszystkim na imponujących kadrach. W tym upatruję wad części pierwszej, za to drugą już polecam i zachęcam do dania szansy ultrasom Yupanqui.
Łukasz Muniowski
Tytuł: Barras
Scenariusz: Emilio Utrera
Rysunki: Emilio Utrera
Przekład: Marek Cichy
Rok wydania: 2017
Wydawca: Wydawnictwo Mandioca