Od bohatera do amanta – recenzja komiksu „Nightwing #2: Bludhaven”

Drugi tom Nightwinga zmienia nieco oblicze serii. Na dobre i na złe. Poprawia się przede wszystkim autonomiczność tego bohatera, wbrew tytułom tomów dopiero teraz wychodzącego z cienia Batmana. Niestety, pociąga to za sobą pewnego rodzaju infantylizację postaci.

rebirthNIGHTWING2

Nightwing to postać specyficzna, pierwszy Robin, który dorósł i jest gotów opuścić gniazdo, albo jaskinię, bo przyrodnicza niefrasobliwość twórców DC sprawia, że łatwo się pogubić w metaforach. Zresztą w tym tomie przeprowadzka Nightwinga potraktowana została dosłownie, bo z Gotham przenosi się on do Bludhaven, które jest… w zasadzie takim małym Gotham. Przenosiny Supermana na wieś w równoległym tytule z Odrodzenia DC są dużo bardziej odczuwalne, wprowadzają większą różnorodność niż Bludhaven – przemysłowe miasto ze skorumpowanymi politykami, zorganizowaną przestępczością i nieporadną policją. A od niedawna również z nowym superbohaterem, który pomaga przywrócić porządek w tym zdegenerowanym miejscu. Nie pomaga mu w tym niechęć lokalnych władz i służb porządkowych, które patrzą na niego przez pryzmat własnych, zwykle ciemnych, interesów.

rebirthNIGHTWING2_p10

W tym mini-Gotham Nightwing, a w zasadzie Dick, próbuje urządzić sobie nowe życie „w cywilu”. Każdy, kto w komiksowym świecie siedzi nieco dłużej, wie, że to się nie uda. Z takich czy innych powodów bohater znów założy maskę, wdzieje trykot i zmierzy się z przeciwnikiem, ponieważ maska paradoksalnie niczego nie skrywa, jest – perwersyjnie – prawdziwą częścią jego osobowości. Tym razem powód będzie błahy, sprowadzający się niemal do nudy, bo Dick ma spore problemy ze znalezieniem czegoś, co go kręci – poza skakaniem po dachach i okładaniem łotrów. Kiedy próbuje zaangażować się w działalność społeczną, okazuje się, że to nie nowego hobby szukał, lecz… nowej dziewczyny.

rebirthNIGHTWING2_p17

No i tu się robi słabo. Nie dlatego, że wszelkie relacje miłosne superbohaterów są złym pomysłem, ale dlatego, że to wyraźnie pokazuje, jak niewiele pomysłów ma Tim Seeley na tę postać. Drugi tom – trzecia kobieta. Serio? Nie jest łatwo powstrzymać się przed aluzją do imienia. Przyjmijmy jednak, że z Nightwinga taki amant, iż nie potrafi znaleźć sobie żadnego zajęcia, żadnego hobby, które byłoby dla niego ciekawe, jeśli nie wiąże się ono z jakąś kobietą. Trudno. Ale czy w takim razie jego porywów serca nie da się przedstawić w sposób bardziej interesujący? W Bludhaven na pierwszy plan wysuwa się dochodzenie prowadzone przez bohatera przy współudziale kilku próbujących się zrehabilitować ekszłoczynców. Intryga jest dość przewidywalna, a najbardziej denerwuje w niej to, że przysłania te aspekty historii, które faktycznie mogłyby intrygować: aklimatyzację Dicka w nowym miejscu, radzenie sobie bez opiekuńczych skrzydeł Batmana i pieniędzy Wayne’a, autentyczne dorastanie chłopaka i jego rozwój jako jednostki. I może odpowiada temu przynajmniej ostatni zeszyt, będący epilogiem tytułowej przygody, w którym pokazano relację Nightwinga i jego nowej dziewczyny. Bez względu na ocenę tejże relacji epilog wypada dużo lepiej niż historia, którą zamyka.

rebirthNIGHTWING2_p38

Nightwing znajduje się gdzieś w połowie drogi między Batmanem a Robinem. Tak przynajmniej powinno być. Tymczasem odnoszę wrażenie, że to nie trzecia droga, a nieustanne przeskakiwanie pomiędzy dzieckiem a dorosłym. I jest to widoczne nawet na ilustracjach – zwłaszcza w kostiumie. Nightwing raz wygląda jak dorosła osoba, innym razem jego twarz jest dziecięca. Wydaje mi się też, że ilustratorzy tym razem mocno ograniczają liczbę póz i min bohatera. Bardzo często przedstawiany jest jego profil, który pod (skąpą przecież) maską nie wyraża zbyt wielu emocji.

Czy to wynik zbyt wielkiego entuzjazmu, jakim darzę samą koncepcję oddzielnej serii z Nightwingiem, czy może wysokich wymagań, jakie przed nią stawiam? Bludhaven z jednej strony zawodzi realizacją pewnych elementów, z drugiej strony jednak je wprowadza – i daje nadzieję, że w kolejnych tomach potraktowane zostaną w lepszy, dojrzalszy sposób.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Tim Seeley
Rysunki: Marcus To
Wydanie: I
Data wydania: Kwiecień 2018
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 165×255 mm
Stron: 156
Cena: 39,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328134027

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *