Obcy u naszych drzwi – Zygmunt Bauman

obcy u naszych drzwiMiejsca na Ziemi jest coraz mniej, surowce wyczerpują się z każdym dniem, a ludzi przybywa. Nasilają się nastroje separatystyczne, czego rezultatem są stale wznoszone mury i stawiane ogrodzenia: w rzeczywistości, jak i w ludzkich głowach. Wieści o nieuchronnej katastrofie niosą wędrowcy z dalekich krain. Zamiast wysłuchania i zrozumienia najczęściej spotyka ich kara za to, że mają czelność zakłócać spokój tubylców. To nie wstęp do apokaliptycznej powieści, ale nasza codzienność.

Spokój tubylców oczywiście jest iluzoryczny, a uchodźcy, pełniący rolę posłańców złej nowiny, są następstwem porządku, w powstaniu którego udział mieli miejscowi. Jak przekonuje Zygmunt Bauman, sprawa sięga początków chrześcijańskiej moralności, a zatem powstania dziesięciu przykazań. To właśnie na górze Synaj dokonało się rozgraniczenie między strachem kosmicznym a oficjalnym. Strach kosmiczny reprezentuje wrodzoną, właściwą każdemu człowiekowi obawę przed nieznanymi i niekontrolowanymi siłami, które pozwolę sobie w dużym skrócie określić jako Naturę. Strach oficjalny natomiast to obawa przed namacalnymi, zrozumiałymi siłami – tym, czego należy się obawiać. Dziesięć przykazań było próbą oswojenia strachu kosmicznego poprzez przekształcenie go w strach oficjalny. Na zasadzie akcji i reakcji – nieprzestrzeganie chrześcijańskiego kodeksu moralnego uzasadniało obawy, przestrzeganie go natomiast, przynajmniej w teorii, powinno prowadzić do życia pozbawionego obaw, z czystym sumieniem.

W przypadku kryzysu migracyjnego funkcję oczyszczacza sumienia sprawuje sam dyskurs, jakim posługują się politycy i dziennikarze. Poprzez „odczłowieczanie” przybyszów pozwala on na dalsze trwanie w przekonaniu, że nie są oni naszym problemem. To coś więcej niż opozycja my/oni, ponieważ sformułowania: „kryzys” czy „suma” w odniesieniu do ludzi wbijają się do świadomości na tyle skutecznie, że mogą prowadzić do całkowitego zaniku chęci pomocy, o ile taka oczywiście się pojawi. W ten sposób zagadnienie uchodźców przechodzi „ze sfery etyki do sfery bezpieczeństwa” (s. 96), a zatem staje się odpowiedzialnością Państwa.

Tu jednak pojawia się problem coraz większej separacji Obywatela od Państwa. Postępująca indywidualizacja, a zatem pozostawienie Obywatela samemu sobie, przy jednoczesnym odcięciu go od polityki i wymuszeniu na nim stawienia czoła problemom zbiorowości, prowadzi do coraz większej niechęci wobec obcych. Pozorne rozwiązania proponowane przez populistycznych polityków tylko zaostrzają stanowisko tych odrzuconych przez „wielki świat”. Ponieważ sami zostali odrzuceni, szukają recepty w odrzucaniu tych będących w jeszcze gorszej sytuacji. Rozwiązaniem natomiast powinien być dialog. To właśnie on według profesora Baumana może być wyjściem z obecnego kryzysu. Imigranci nie są jego przyczyną, ale skutkiem. Jeśli chodzi o minusy publikacji, wskazałbym: zbytni idealizm autora i zbytnie uproszczenie w przedstawieniu światów online/offline – konkretnie chodzi o sugestię, że czyny w świecie online pozbawione są rzeczywistych konsekwencji. W odniesieniu do odbioru całości to naturalnie małe przeszkody, ale trzeba o nich wspomnieć w wypadku tak krótkiej książki.

Łukasz Muniowski

Tytuł: Obcy u naszych drzwi
Autor: Zygmunt Bauman
Przekład: Weronika Mincer
Liczba stron: 135
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *