O narkotykach z rozsądkiem – recenzja komiksu „Narko”

Wydawanie takich rzeczy jak „Narko” zawsze wiąże się z jakimś ryzykiem. Po pierwsze: temat opisany już na tyle sposobów, że w pierwszym odruchu większość potencjalnych czytelników jedynie wzruszy ramionami i zapyta: „znowu”? Po drugie: forma, która niekoniecznie musi ukryć to, czym wydawnictwo jest naprawdę– ilustrowanym biuletynem informacyjnym dla młodzieży i rodziców. Komiks to ważny element kampanii społecznej prowadzonej przez Krytykę Polityczną, mającej na celu uświadomienie jednych i drugich. Kampanii ważnej i potrzebnej, bo w szkołach o narkotykach mówi się albo źle, albo wcale się nie mówi.

maxresdefault

Przedstawione w komiksie opowieści to dramat wielu ludzi z mojego pokolenia i młodszych; znajomych czy byłych kolegów, którzy pogubili się w używkach. Zapożyczając symbolikę z komiksu, mogę napisać, że wyrosła im druga głowa i z czasem zagłuszyła to, co miała do powiedzenia pierwsza. Dlatego też trudno mi nie podejść do tej pozycji osobiście. Nie utożsamiam się jednak z bohaterami, chociażby dlatego, że nastoletnia fascynacja używkami jest dla mnie czymś odległym, praktycznie obcym i nie potrafię zrozumieć, jak mogą one przesłonić komuś świat. Wydaje mi się to równie abstrakcyjne jak aplikowanie sobie po raz pierwszy amfetaminy prosto do żyły, a nie do nosa – jak czyni jeden z bohaterów.

Historia uzależnienia Kryspina jest dość standardowa i coraz bardziej powszechna: wpierw marihuana, potem dopalacze. Zamiast opowiadać o tym, jak wyglądają uzależnieni od syntetycznej, „legalnej” marihuany, odsyłam do krótkiego dokumentu „The Hard Lives of Britain’s Synthetic Marijuana Addicts”, wyprodukowanego przez Vice. Podczas lektury Kryspin nieodparcie kojarzył mi się z rozdygotanym bohaterem filmu. Duży wpływ na stosunek chłopaka do używek mieli rodzice: matka uzależniona od psychotropów oraz ojciec – telewizyjny ekspert od substancji psychoaktywnych. Drugi bohater komiksu, Bart, dobrze sobie radzi w świecie narkotyków. Jego znajomi wpadają w paranoje lub kłopoty, ale on nie ma z tym problemu. Może jest uświadomiony i potrafi korzystać z używek, a może ma po prostu szczęście – trudno powiedzieć. Trzecim bohaterem jest Mocny, którego pseudonim okazuje się bardzo przewrotny. Postawiony przed zadaniem przygotowania na godzinę wychowawczą referatu o substancjach psychoaktywnych, podchodzi do sprawy z najwyższą powagą, stawiając praktykę nad teorią.

Komiks przypomniał mi pogadankę niejakiego Bodka, krążącą parę ładnych lat temu po Internecie. Przesłanie było takie jak zawsze: narkotyki niszczą życie, a zaczyna się od trawki. Podobnie jak u wyżej wymienionego, opisywane w „Narko” postacie inspirowane są prawdziwymi ludźmi i ich doświadczeniami z substancjami psychoaktywnymi. Znajomi przeciwni tego typu używkom twierdzili: „tak powinno się mówić o ćpaniu, to trafia do młodych”, ich zwolennicy z kolei wzruszali ramionami i bawili się dalej. Wspominam o Bodku, bo komiks jest przeciwieństwem jego wykładu, który tak odważnie puszczano w szkołach na godzinach wychowawczych i religii jako „całą prawdę o narkotykach”. Popularna narracja, mówiąca o przejściu od jednego skręta do heroiny, całkowicie ignorowała właściwości różnych rodzajów narkotyków. Co innego dzieje się po marihuanie, co innego po amfetaminie, a co innego po LSD albo heroinie – wrzucanie ich do jednego worka to trochę tak, jakby postawić znak równości między papierosami i alkoholem. W „Narko” dominuje podejście rozsądne, opanowane, niepiętnujące sięgających po używki. Nie ma tu przesadzonych porównań czy zastraszania. To duży plus tej publikacji.

Ale dosyć o treści – forma. Przystępna i ciekawa. Krzysztof Ostrowski na potęgę stosuje przekrzywione ujęcia, jakby chciał podkreślić zaburzoną narkotykami percepcję. Razem ze scenarzystką, Daną Łukasińską, wychodzą obronną ręką z wyzwania, jakim jest zbilansowanie narracji z przesłaniem. Przegadane kwestie są bardzo ciekawie zilustrowane, na przykład przy pomocy nawiązania do „Było sobie życie”, kiedy akurat mowa o reakcjach zachodzących w mózgu uzależnionego. Świat po narkotykach nie jest lepszy czy gorszy – to my się zmieniamy, nie on, stąd brak jakichkolwiek zmian w kolorach. Pojawiają się dziwne stwory, ale rysowane jak wszystko inne, osadzone w świecie bohaterów komiksu. Autorzy nie silą się na moralizatorstwo, opisują, co usłyszeli bądź zobaczyli, dzięki temu „Narko” jest autentyczny i trafia tam, gdzie trafiać powinien – do głowy.

Scenariusz: Dana Łukasińska
Rysunki: Krzysztof Ostrowski
Data wydania: Grudzień 2015
Wydawca: Krytyka Polityczna
Liczba stron: 112
ISBN: 978-83-64682-69-8

i

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *