Kiedy ze strony Szuflady zniknął dział filmu, obiecaliśmy Wam, że nie oznacza to braku naszego zainteresowania dziesiątą muzą oraz że w jakiejś postaci powróci on prędzej czy później na łamy naszego portalu.
Dlatego też cieszymy się, iż możemy Was poinformować o nowym cyklu felietonów, który ukazywać się będzie pod zbiorczym tytułem: „W małym kinie”. Premierowy tekst z tego cyklu będziecie mogli przeczytać już w najbliższą środę.
Chcieliśmy zaprosić Was do małego kina, jakie być może pamiętacie z minionych lat. Zanim pojawiły się wielkie multipleksy, takie małe kina spotkać można było prawie w każdym mieście. W niektórych pozostały, na szczęście, do dnia dzisiejszego. Łatwo je poznać. Najczęściej mieszczą się z dala od centrum miasta, nieraz w dzielnicowych domach kultury lub wciśnięte między jedną a drugą kamienicę, a wieści z nich rozchodzą się pocztą pantoflową.
Nie wszyscy za nimi przepadają, narzekając na niewygodne fotele i ubogi repertuar. Trudno jednak takim kinom odmówić pewnej magii – uczucia intymności, które nawiązuje się pomiędzy widzem a wyświetlanym filmem. Może bierze się ono z niewielkiej przestrzeni małego kina, może z zapachu wiekowych siedzisk, może wreszcie ze specyficznego doboru repertuaru. Zobaczymy tam bowiem filmy mniej znane, studyjne, czasem nowości, a innym razem obrazy wyświetlane nawet kilka lat po swojej premierze, czy to w postaci filmowych przeglądów, czy w wyniku zawirowań w świecie dystrybucji.
Stąd też nasz pomysł, by przyjrzeć się właśnie takim filmom, z bliższej bądź dalszej przeszłości. Filmom, w których zauroczyła nas ich odmienność i które wydały się nam piękne.
Nie będziemy jednak recenzować ich warsztatu, rozmawiać o reżyserze, grze aktorskiej czy jakości zdjęć. Zajmuje się tym wiele portali i na pewno są w tym świetne. My za to wyjdziemy od zaledwie zarysowania Wam fabuły takiego filmu, po to, by porozmawiać o życiu i przedstawionych na tle filmu emocjach i problemach.
Dzięki temu, jeśli tylko zechcecie, zawsze będziecie mogli sięgnąć do takiego filmu, nawet po lekturze naszego felietonu. Bo skoro nie zdradzimy Wam nic z tego, co się stanie, to w trakcie projekcji czekać Was będzie tylko czysta przyjemność płynąca z oglądania.
Czego Wam szczerze życzymy!
Julia Pokrzywa
Ps. Za inspirację dla nazwy cyklu posłużyła nam piosenka śpiewana przez Mieczysława Fogga:
Zdjęcia pochodzą z Flickr:
(1) https://www.flickr.com/photos/lorch/3981820
(2) https://www.flickr.com/photos/tomdecort/5674957923
(3) https://www.flickr.com/photos/angusmcdiarmid/2056615905