Noe #4: Kto przeleje krew – Darren Aronofsky, Ari Handel, Niko Henrichon

noe4-1000pxFale potężnego potopu zesłanego przez Stwórcę miotają Arką zostawiając ostatnich ludzi na ziemi na pastwę żywiołu. Jednocześnie Noe, zaślepiony fanatyzmem, zdaje się nie dostrzegać, że coraz bardziej wypacza wolę Najwyższego, doprowadzając do konfliktów na Arce. Czwarty, ostatni tom serii stworzonej przez uznanego reżysera Darrena Aronofsky’ego przy udziale Ariego Handela i rysownika Niko Henrichona zamyka wszystkie wątki, zostawiając czytelnika z najoczywistszym pytaniem. Czy Boży plan się powiódł?

 

Po dwóch poprzednich, nieco nudnawych według mnie, tomach, ostatni jest zdecydowanie ciekawszy. Mimo że z góry wiadomo jak zakończy się cała historia, czytelnik w napięciu śledzi kolejne dramatyczne wydarzenia rozgrywające się na Arce. Przyznać jednak muszę, że wciąż czekałem i żywiłem nadzieję, na jakąś bombę pozostawioną przez Aronofsky’ego na sam koniec. Wystarczy wspomnieć zakończenia jego najgłośniejszych filmów, aby mieć podstawy do liczenia na spektakularny, a zarazem niepokojący i pozostawiający czytelnika z licznymi pytaniami, koniec. Tym razem czegoś takiego się nie doczekałem. A szkoda, bo jak już powtarzałem wielokrotnie podczas recenzji poprzednich tomów, historia Noego mogła być sporym polem do popisu dla scenarzysty.

Mimo że ostatni tom w porównaniu do poprzednich oceniam nieco wyżej, nie uchronił się on od wad charakterystycznych dla całej serii. Przede wszystkim motywacje Noego są dość mętne. Tłumaczenie każdego poczynania bohatera otrzymaną misją od Boga są trochę pójściem na łatwiznę, przez co część jego decyzji jest dla mnie co najmniej niejasna (tym bardziej, że w komiksie same relacje Noego z Bogiem są ukazane w niemalże szczątkowej formie). Właśnie Boga w tym komiksie jest najmniej, co dziwi, biorą pod uwagę fakt, że Noe jest bądź co bądź jedynie narzędziem w Jego rękach. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Bóg jest passe, więc Aronofsky wziął na warsztat modną ekologię i ochronę środowiska. Szkoda jednak, że skoro mimo wszystko autor postanowił umieścić Boga w komiksie, to zrobił to jedynie w formie „deus ex machina” niewiele wnoszącej do fabuły.

Już w poprzednich częściach serii można było podziwiać piękne kadry stworzone przez Niko Henrichona. Szczególnie zwierzęta pędzące w szale po Arce robią ogromne wrażenie. Rysownik potwierdza tym samym świetny warsztat, który polscy czytelnicy mogli podziwiać już wcześniej, przy okazji lektury „Lwów z Bagdadu”. Trochę gorzej Henrichon radzi sobie sobie z postaciami ludzkimi, aczkolwiek czytelnik nie ma żadnych problemów z ich identyfikacją.

Czwarty tom serii „Noe” nie ratuje jej przed ogólną oceną jako komiksu co najwyżej przeciętnego. Być może wpływ na to miały ogromne oczekiwania i wymagania jakie stawiałem jednemu ze scenarzystów, Darrenowi Aronofsky’emu. Nietuzinkowi bohaterowie jego filmów, naznaczeni ogromnym cierpieniem i tragizmem sprawili, że czekałem z ogromną niecierpliwością na rozwój tak charakterystycznej osobowości, jaką był Noe. Niestety tutaj się zawiodłem i głównie to sprawia, że komiks do mnie nie przemówił.

Karol Sus

Autorzy: Darren Aronofsky, Ari Handel – scenariusz; Niko Henrichon -rysunki

Data wydania: Kwiecień 2014 (Wydanie: I)

Stron: 56

Wydawnictwo: Sine Qua Non

ISBN: 978-83-7924-174-3

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *