Noe #1: Za niegodziwość ludzi – Darren Aronofsky, Ari Hande, Niko Henrichon

noe1Nazwisko Darrena Aronofskiego nie jest z pewnością obce żadnemu miłośnikowi kina. Ten znakomity reżyser na stałe wpisał się w historię kina za sprawą tak głośnych obrazów jak „Pi” (1998), „Requiem dla snu” (2000), „Zapaśnik” (2008), czy najnowsze dzieło z 2010 roku, „Czarny łabędź”. Tym razem jednak słynny filmowiec skusił się na napisanie scenariusza komiksowego. „Noe” to czteroczęściowa seria napisana do spółki z Arim Handelem, a zilustrowana przez cenionego rysownika Niko Henrichona („Lwy z Bagdadu”).

Projekt ten jest o tyle ciekawy, że komiks ma promować film kręcony przez Aronofskiego na jego podstawie (ostatni tom komiksu ma pojawić się na rynku wraz z premierą filmu w kinach). Nie jest to pierwsza przygoda reżysera z komiksem. Wcześniej Aronofsky opublikował scenariusz filmu „Źródło” właśnie w postaci opowieści graficznej. Tym razem jednak kolejność jest odwrotna. Potencjalne trudności w realizacji filmu skłoniły artystę do podjęcia tematu biblijnego potopu właśnie w formie komiksu. Ostatecznie, na szczęście dla wielu fanów jego filmów, okazało się, że historia znajdzie się również na ekranach kin.

„Noe” przedstawia biblijną opowieść o potopie zesłanym przez Stwórcę, jako karze za grzechy i rozwiązłość ludzi. Podczas lektury albumu, czytelnik szybko zorientuje się jednak, że nawiązania do historii opisanej w Piśmie Świętym są mimo wszystko dość luźne. Przede wszystkim czas akcji należałoby umiejscowić w odległej przyszłości, zamiast przeszłości. Świat przedstawiony przez Aronofskiego i Handela przypomina scenografię żywcem wyjętą z filmowej serii Mad Max. Postapokaliptyczna (mimo że tu koniec świata ma dopiero nadejść), jałowa pustynia, wystające z ziemi stalowe żebra dawnych mostów i budynków, wielkie miasta rządzone despotyczną ręką lokalnych watażków dają sugestywny obraz przyszłości, mocno oddziałujący na czytelnika.

Jednocześnie tytułowy bohater, wojownik i mag, jawi się odbiorcy jako ostatni sprawiedliwy. Nękany wizjami potopu, postanawia po raz ostatni napomnieć grzesznych ludzi. Co zastanawiające (choć jeżeli spojrzymy na dzisiejszą histerię na temat bycia eko…) głównym grzechem ludzkości zdaje się być raczej nieposzanowanie dóbr środowiska naturalnego i całkowita dewastacja Ziemi, niż nieprzestrzeganie norm i nakazów pochodzących od Boga. W ten sposób dzieło amerykańskiego reżysera wpisuje się idealnie w dzisiejszą modę i walkę o rząd dusz w nowoczesnej quasi-religii, jaką dla niektórych zdaje się już być ekologia.

Piękne, choć jednocześnie bardzo przygnębiające obrazy Niko Henrichona są prawdziwą ozdobą albumu. Malownicze kadry tworzone są w odcieniach sepii (pustynno-stepowy świat, na którym przyszło żyć bohaterom) i turkusu (sugestywne wizje potopu). Mimo że nieodparte uczucie smutku i melancholii nie opuszcza czytelnika ani na moment podczas lektury komiksu, nie można nie zachwycić się piękną kreską rysownika, która całkowicie spełnia w albumie swoją rolę, umiejętnie budując nastrój.

Pierwszy tom, mimo że widowiskowy, nie jest zbyt odkrywczy. Podobnych wizji apokalipsy w popkulturze jest na pęczki. Mimo to daleki jestem od przekreślania z góry całej serii. Patrząc na filmy Aronofskiego, także i tu wierzę, że planuje on w kolejnych tomach prawdziwą bombę. Tym bardziej, że wizji scenarzystów, w przeciwieństwie do filmowej adaptacji, nie ogranicza żaden budżet.

Autorzy: Darren Aronofsky, Ari Handel – scenariusz; Niko Henrichon – rysunki Data wydania: Październik 2013

Strony: 72

Wydawnictwo: Sine Qua Non

ISBN: 978-83-7924-080-7

About the author
Karol Sus
Rocznik ‘88. Absolwent Uniwersytetu Warmińsko- Mazurskiego w Olsztynie. Wychowany na micie amerykańskiego snu. Wciąż jeszcze wierzy, że chcieć – to móc. Wolnościowiec. Kinomaniak, meloman, mól książkowy. Namiętnie czyta komiksy. Szczęśliwy mąż i ojciec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *