Nocne peregrynacje w głąb siebie

400692-352x500Podczas gdy kibice Holandii rozpaczali po przegranym półfinale, sympatycy Argentyny w euforii kalkulowali szanse swojej drużyny w ostatnim boju po upragnione trofeum. Bohater minipowieści Piotra Lenarczyka, mimo iż wspierał ekipę Messiego, nie czuje radości. Ba, on nawet pogrąża się w minorowym nastroju, w smutnych refleksjach o ludzkiej kondycji.

Zamiast oczekiwanego wybuchu szczęścia mężczyzna zaczyna dostrzegać dwoistość świata – ktoś musi rozpaczać, by cieszyć się mógł ktoś. Widzi, że jeśli z jednej strony jest dobrze, zło czai się z drugiej. Te na wpół senne, na wpół alkoholowe rozważania zakłócają myśli o stanie obecnym bohatera. A jest o czym myśleć: nie ma pieniędzy, ściągają go wierzyciele, dziewczyna z nim zerwała, bo nie potrafił zdobyć się na deklaracje. Te pobudzające myśli odpędzają sen, więc mężczyzna decyduje się na spacer.

W tej nocnej przestrzeni będzie krążył po magicznym Wrocławiu, spotykał podejrzanych przechodniów, zwykle – tak jak on – anonimowych: narrator, który stał się nijaki, przeciętna dwudziestoparolatka, wytatuowany młodzieniec, ksiądz, Adam, który jest i nie jest Adasiem. W tej krótkiej prozie nazwany jest właściwie tylko Wrocław (element budując nastrój utworu). Wędrówka bohatera to tak naprawdę podróż w celu uporania się z własnym życiem, z martwym punktem, w którym utknął.

„Życie jest piękne niestety” to swobodny przekaz narratora, on niby rozmawia ze sobą, ale jakby mówił z poczuciem, że ktoś go obserwuje, komuś musi wyjaśnić swoje dziwne zachowanie. Tak konstruuje swoje wypowiedzi, by wywieść czytelnika w pole. I niejednokrotnie mu się ta sztuka udaje. Taki zabieg łączy się z humorem. Co kilka stron autor zaskakuje nas nieoczekiwanym zwrotem akcji, a my w odpowiedzi najczęściej posyłamy, rozbawieni, szeroki uśmiech.

Ale nie zawsze jest nam do śmiechu. Szczególnie uderzające swoją trafnością są refleksje bohatera podczas przeglądania „kontaktów” w telefonie. Szuka osoby, do której może zadzwonić, porozmawiać, spotkać się, prosić o pomoc. Czyta spis, widzi hasła (imiona, pseudonimy) i nie potrafi dopasować ich do konkretnej twarzy, konkluduje:

„Postaci, do których nigdy w życiu nie dzwoniłem, a przecież kiedyś uznać musiałem, że są na tyle istotni, by poświęcić im jakiś megabajt pamięci telefonu. Megabajt pamięci – tyle dla mnie znaczył ten cyrk osobliwości, który przez lata zupełnie niepotrzebnie nosiłem w kieszeni” [s. 29].

Tę powieść budują rozważania, wspomnienia i emocje bohatera. Akcja toczy się tu tylko po to, by dać mu pretekst do formułowania myśli. W „Życiu…” mamy do czynienia ze swoistym strumieniem świadomości, dzięki któremu dostajemy relację z bieżących sytuacji, myśli i odczuć bohatera, ale i wspomnień czy skojarzeń.

Piotr Lenarczyk w tak krótkiej formie zamknął strach o losy ludzkiej natury, która na oślep zmierza ku anonimowości, celowej bezimienności, gubiąc po drodze ambicje, tracąc ostrość widzenia, szczególnie (potrzeb) drugiej osoby. Zamiast wieść normalne, prawdziwe życie istniejemy w schematach, grafikach, planach, zapominając, że wcale nie jesteśmy trybikami. Warto oddać się lekturze i wraz z bohaterem przetrwać noc oraz na koniec pomyśleć, czy potrafimy jeszcze dostrzec, że życie jest piękne.

Kinga Młynarska

               

  1. Tytuł: Życie jest piękne niestety
  2. Autor: Piotr Lenarczyk
  3. Okładka: miękka
  4. Liczba stron: 60
  5. Data wydania: 2015
  6. Wydawnictwo: Nowy Świat

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *