Niewiele z Foucault – recenzja komiksu „Suicide Squad 1: Nadzorować i karać”

okladka-600Tytuł pierwszego polskiego komiksu poświęconego Suicide Squadowi z nowego DC nawiązuje do jednej z najważniejszych książek z zakresu dwudziestowiecznej teorii krytycznej. Tekst Michela Foucaulta o szeroko rozumianych systemie sprawiedliwości i więziennictwie jest trudny, po części dlatego, że autor nie przyjmuje określonego stanowiska, a jedynie wskazuje różne wątki i możliwości ich interpretacji. Komiks trudny nie jest, ale mam z nim pewien problem.

Foucault w swoim tekście skupia się między innymi na zaniku spektaklu karania. Skazany, wcześniej wystawiany na widok publiczny, miał służyć jako przykład konsekwencji nieprzestrzegania prawa. Z czasem został całkowicie odcięty od obywateli. Swoją karę musiał odbywać w samotności, rozumianej w dwójnasób: odcięty od społeczeństwa, którego zasady odrzucił oraz od współwięźniów, widując ich jedynie przez kilka godzin dziennie. Funkcją systemu sprawiedliwości nie była już eliminacja aspołecznych jednostek, ale przywracanie ich społeczeństwu. System miał karać, ale też naprawiać. I tu rzeczywiście teoria Foucault pozostaje w zgodności z założeniami Suicide Squadu. Grupa zrzeszająca kryminalistów zostaje zawiązana na polecenie agencji rządowej, aby wykonywać tajne misje, których nikt nie chce się podjąć – stąd pierwszy człon jej nazwy. W zamian Harley Quinn i spółka mogą liczyć na ułaskawienie. W ten sposób służą systemowi, który uprzednio odrzucili.

Od razu przejdę do głównego problemu z polskim wydaniem – nie dowiemy się tego z komiksu. W dobie Internetu nie jest to wielki problem, ale przydałoby się jakieś wprowadzenie. Polskiego czytelnika pozbawiono go z racji tego, że tom pierwszy jest tak naprawdę czwartym z nowego DC. Dlaczego? Z tego co przeczytałem pierwsze trzy tomy Suicide Squadu były kiepskie, stąd też zmiana scenarzysty wraz z tomem czwartym i wreszcie udany i chwalony komiks. Rozpoczęcie publikacji od pierwszego udanego tomu ma sens, jeśli weźmiemy pod uwagę jak (słabo) sprzedają się komiksy w Polsce – moglibyśmy po prostu nie doczekać czwartej części. „Nadzorować i karać” jest chwalony, bo rzeczywiście dzieje się dużo, jest pomysł, a „sól” komiksu, czyli walki są ciekawe i klarownie przedstawione. W wypadku walk klarowność i płynność są kluczowe, za to ogromny plus.

099_SuisideSquad_t01_m

Największym minusem jest brak jakichkolwiek cytatów czy nawet nawiązań do Foucualta. Są cytaty z Nietschego, ze Stalina, a z francuskiego historyka nic. Szkoda, bo w ten sposób autor sprowadza książkę Foucualta do narzędzia marketingowego lub, co gorsza, jedynie źródła chwytliwego tytułu, mającego zwrócić uwagę na produkt. Pojawia się obligatoryjny cytat z wielkiego myśliciela, ale przecież komiks nie nosi tytułu „Bóg nie żyje”.

9191037-legion-samobojcow-900-472

To wielka szkoda, bo jest naprawdę dobry i większa obecność Foucaulta nie wyrządziłaby mu krzywdy. Dodatkowo z polskiego wydania dowiemy się o początkach Deadshota i Harley Quinn. Rzecz godna polecenia przede wszystkim dla miłośników Batmana, chociaż on sam w komiksie nie występuje.

Łukasz Muniowski

Tytuł oryginału: Suicide Squad Tom 1: Nadzorować i karać
Scenariusz: Ales Kot, Matt Kindt
Rysunki: Patrick Zircher, Andy Owens, Derek Fridolfs, Marc Deering, Chris Burnham, Nathan Fairbarn, Keith Champagne, Sami Basri, Carmen Carnero, Bit
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont

Jeśli chcecie wiedzieć więcej na temat pochodzenia Suicide Squad, polecamy film z kanału Watch Mojo:

About the author
Łukasz Muniowski
Doktor literatury amerykańskiej. Jego teksty pojawiały się w Krytyce Politycznej, Czasie Kultury, Dwutygodniku i Filozofuj. Mieszka z kilkoma psami.

3 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *