(Nie)odkryty Faulkner

William Faulkner2Trochę trudno mi zrozumieć, jakim cudem tak wybitny noblista jak William Faulkner kojarzony jest jedynie przez niewielką grupę czytających Polaków. W porównaniu ze Steinbeckiem czy Hemingwayem wypada blado. Z błogą nieświadomością zapominamy o ogromnym wpływie wywieranym przez jego prozę z kręgu Yoknapatawpha. Z niewielkiej monografii autora, nota bene z 1969 roku (!), możemy wywnioskować, że po kolejnych wydaniach popularność leciała na łeb, na szyję, ograniczona ostatecznie do wąskiej grupki zagorzałych fanów. Wszelakiej maści blogi literackie, przy skromnym udziale wpisów użytkowników, udzieliłyby na to z przyjemnością dowodów na piśmie. Autor Kiedy umieram najczęściej nie jest łatwy w odbiorze, niekiedy zyskuje uznanie, by prędko je stracić; rzadko można uświadczyć szczerego zachwytu. Ze świecą szukać jednak tych, którzy dostrzegą w autorze Południa twórcę wyłącznie z górnej półki. Dlatego – gdy chwila jest swobodna, a myśl nieobciążona błahostkami dnia codziennego – sam sobie zadaję pozornie proste pytanie: gdzie tkwi przyczyna niechęci, jeśli chodzi o odbiór wizji faulknerowskiej w naszym kraju?

William Faulkner3Publikacje rozpoczynaliśmy od Azylu, a z następnymi rozgłos systematycznie zanikał. Oczywiście w pewnym sensie zanotowano sukces, bo wyprzedawano nakład w skali dziesiątków tysięcy. Jest to, jak na literaturę ambitną, sporo. Lecz pociecha, delikatnie mówiąc, marna. Szersza publiczność nie zasmakowała w tym dorobku. Wspomniana wyżej książka umożliwiła Faulknerowi komercyjny sukces, stwierdzono więc, że i u nas przetrze ścieżki. A tymczasem niespodzianka – zawarty obraz świata był być może zbyt przerażający i prawdziwy, a ludzkie typy zbyt bliskie. Nic dziwnego, wszakże kilkanaście lat wcześniej przeżyliśmy koszmar wojny, podczas której zaobserwowaliśmy cały inwentarz zachowań i postaw. Część społeczeństwa prawdopodobnie stwierdziła, iż to za wcześnie.

Co prawda, brak u autora Południa wojennych armat (no może poza Przypowieścią, ale tutaj dzwony biły w czasach I wojny światowej), nie są one jednak potrzebne, by luzować macki skrywanych instynktów. Lecz my, jako naród, bardziej przyzwyczailiśmy się do tradycyjnych metod narracji, prezentacji fabuły, gdzie istotną rolę spełnia nadanie zjawisku znaczenia i funkcji literackiej. Faulkner to świat „zbrodni, perwersji, choroby, podłości, okrucieństwa, egoizmu – właśnie świat rzeczywisty. Przemoc u niego to nie środek odzwierciedlający, ona jest, podnosi głowę, kiedy chce, zmienia nie do poznania. Czy to kiedy wychowuje się dziecko (Światłość w sierpniu), nie okazuje szacunku zmarłemu (Kiedy umieram), czy w sposób bardziej wyrafinowany (ale czy w przypadku przemocy można mówić o wyrafinowaniu?), kiedy pomaga zdobyć pozycję bądź kobietę (Zaścianek, Miasto, Rezydencja). Tkwi w nas, naoliwiając bezlitosne maszyny. Nie można mówić jawnie o podobnie potwornych rzeczach; nie przyjmujemy bowiem do wiadomości ich występowania, możliwości zaistnienia w pobliżu. Agresja rodzi agresję, również w rodzinie, prowadząc do tragicznych skutków (Absalomie, Absalomie). Owy pozorny raj to siedziba nienawiści i zła.

William Faulkner4Stwierdzam, iż mieszkańcami są zazwyczaj frustraci, nieudacznicy, nihiliści, w zasięgu wzroku dostrzegający wyłącznie korzyść osobistą, jak również niezbyt uczciwe zdobycie jak największego majątku. Ewentualnie – to cwaniak na wzór Flema Snopesa (np. Miasto), dorobkiewicz bezwstydny, o planach dalekosiężnych, ale uczciwych niespecjalnie. Do takich, jakoby, należy przyszłość. W tym momencie, niczym ponury neon ironii, rozjaśnia się i pulsuje cytat z Lamparta Lampedusy: „(…) my byliśmy lampartami i lwami, a po nas przyjdą szakale i hieny. W tym jaskrawym piekle istnieją jednak postaci, ubrane w dystans, który, o dziwo, niczemu nie służy. Ta bierność, sytuująca ich w pewien sposób poza głównym biegiem wydarzeń, bezczelnie zwalnia od obowiązku reagowania. Ratliff czy Gavin Stevens zostaliby idealnymi mścicielami, gdyby nie obojętność. Prawie że współgrają z bandą nikczemnych zbrodniarzy, zdolnych do gwałtów (Azyl), a takie postawienie kwestii uczestnictwa i współudziału pozytywnie nie wpłynęło na potencjalny szacunek polskiego czytającego ogółu.

W tej sytuacji zbyt pomocne nie okazały się pewne podobieństwa, jakie fikcyjne Yoknapatawpha wykazywało z naszymi realiami. To hrabstwo, jak i całe Południe, nie potrafiło pogodzić się z upadkiem Konfederacji. Tkwi w marazmie osnutym dawnymi ambicjami i ideałami. Założyciele przeminęli, Sprawa przepadła, a brzemię trudno zrzucić i odbudować. Dziedzictwo, naturalnie, intensywnie pulsuje; w pewien model dla nich zrozumiały oddziałuje na otaczającą rzeczywistość. Lecz coraz mniej je pojmują, to teraz szanowany relikt, element codzienności, spowszedniała tradycja. To niemal kalka z polskich realiów pod zaborami, tyle że w odróżnieniu od tamtych dla nas ojczyzna, jej wolność, była otwarta. Stanowiła cel, do którego osiągnięcia dążyliśmy pracą całego narodu. Nie wygasła nawet po upadku powstania styczniowego, przeobrażono jedynie drogę. Zerknijmy na mieszkańców Jefferson – troski brak, wyparto ją ze świadomości, bo romantyczna walka nie przystaje do brutalnych realiów. Pije i uwiera społeczność, niczym zadra, jeszcze jedno – Murzyni.

William Faulkner5Wyręczają w twórczości Faulknera Żydów. Trudno mówić już o Afroamerykanach, to w dalszym ciągu są Murzyni. Obcy, wróg, współautor nowego porządku. Symbol klęski, wyzwolony, bezwstydny; chodząca hańba w świetle dnia. Posiadaliśmy hasła asymilacji, ale tutaj jest to nie do pomyślenia. Porozumienie, względnie idea, nie godzi się z zaistniałymi warunkami. Tyle że, co po niektóre osoby to zaskoczy, właśnie Negrzy są ostatnią ostoją normalności. Oni właśnie we Wściekłości i wrzasku przyjmują odtrąconego przez czas i przestrzeń Benjy’ego. Pośród celebracji nabożeństwa zyskuje miejsce wśród ogółu, wprowadzony zostaje w normalność, jakiej dotąd w jego rodzinnym domu brakowało, lub też której w ogóle w nim nie znano. Teraz kalejdoskop ulega odwróceniu; scena u nas nierealna, gdyż Żyd reprezentuje inny świat, odległy, niedostępny, przeniknięty tajemnicą. My, inni, struktur owego układu nie poznamy nigdy.

Oto inwentarz – techniczny, tematyczny, nieraz stylistyczny – pozostający w obiegu u głosiciela Południa. Nasz zachwyt nad jego koncepcją artystyczną oscyluje wokół temperatur ujemnych, bo strumień świadomości wznosi teorię faulknerowską na wyżyny, udoskonalając pogląd, iż człowiek postawiony w obliczu uderzających przeciwności losu nie podoła, przygnieciony bagażem doświadczeń. Kontakt ułatwiają aliteracje, mnogości punktów widzenia, wymieniona technika jednego zdania. Polifonię cenimy u Dostojewskiego, jednakże u amerykańskiego noblisty albo pozostaje delikatnie przyciszona, albo uderza ze wszystkich możliwych stron. Uchwycenie w pełni jej znaczenia wymyka się standardowej interpretacji; nawet kilkugodzinna praca nie wystarczy na pełną, dokładną analizę. Na pewno przeinacza się ją, gdy rezultat roztacza się nazbyt dosłownie. A dumny pochód mylnych oraz pustych wniosków zniechęca, przyczyniając się do rozczarowania lekturą.

Pozostaje mi wierzyć, iż w niedalekiej przyszłości William Faulkner zdobędzie w pełni zasłużone uznanie na naszym poletku odbiorców. To, o czym wspominałem, stanowi zaletę urozmaiconą treścią, środkami przekazu, a także fabułą, choć niekiedy sceneria może się wydawać zbyt egzotyczna. Wspomogą tym samym odnalezienie odpowiedzi na stawiane pytania, choć ich znaczenie odczytają dopiero nadchodzące pokolenia zaczytanych molików. A my? Stosując i wykładając te zawiłości, przybliżajmy je szerszym masom, wraz z nielicznym towarzystwem pochłaniający słowa wydrukowane na kredowym papierze.

Michał Łukasz Michałowski

 

 

Bibliografia:

Giuseppe Tomassi di Lampedusa, Lampart, Warszawa 1988.

Franciszek Lyra, William Faulkner, Warszawa 1969.

Jay Parini, Czas niezrównany. Życie Williama Faulknera, Warszawa 2005.

 

[1] Lyra F., William Faulkner, Warszawa 1969.

[2] Lampedusa G. T., Lampart, Warszawa 1988.

About the author
Michał Michałowski
Pisarz, miłośnik prozy Williama Faulknera i Marcela Prousta, pasjonat filmu, serialu, literatury, a zwłaszcza jej historii. W wolnym czasie słucha radia, czyta oraz przygotowuje powieściowy debiut. W przyszłości - czystej krwi bibliotekarz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *