Niebieska Emma

ne1Mam słabość do dziewiętnastowiecznych powieści realistycznych. Do tych grubych tomów, gdzie tak niewiele się dzieje, jeśli chodzi o fabułę, gdzie nie ma trzymającej w napięciu akcji i niesamowitych rozwiązań finałowych, których nikt się nie spodziewa. Gdzie jest za to dużo szczegółowych, ale poetyckich opisów i długich partii wprowadzających w atmosferę i świat utworu. Do tych książek, których nie pochłania się w kilka godzin, nie ruszając się z miejsca, ale smakuje wolno i z namysłem. W ogóle mam słabość do starej, dobrej, sprawdzonej literatury, do jakiej szkoła zazwyczaj zniechęca, bo nie pozwala na interpretacyjną wolność i własne domysły. Każe natomiast swoje indywidualne myślenie dostosować do formalnego klucza, jakbyśmy wszyscy byli identycznymi robotami ubranymi w jednakowe mundury. Absurdalne i straszne, jak o tym pomyślę z perspektywy czasu. Sam Witkacy by się załamał albo napisał o tej sprawie świetny dramat. Jedno nie wyklucza drugiego. Mimo wszystko nadal udaje mi się po prostu kochać klasykę, czyli to, co nazywane bywa kanonem. Siadam wtedy z poczuciem, że w rękach trzymam, bez wątpienia, kawał dobrego tekstu, który spokojnie mogę nazwać literaturą, co niestety nie zawsze można uczynić w przypadku książek wydawanych współcześnie. Dlatego od września będę subiektywnie pisać dla „Szuflady” o wybranych przeze mnie książkach z kanonu. Stan czytelnictwa w Polsce jest drastycznie niski (o co ośmielam się w niemałym stopniu obwiniać system szkolnictwa i podejście do tzw. lektur), dlatego warto odnawiać swoje spotkania ze słowem pisanym, zwracając się ku temu, co dobre i sprawdzone. Zaczynamy od przeniesienia się w lata 40. XIX wieku. Zapraszam na francuską prowincję.

ne2Historia jest dość prosta: Emma pochodzi ze wsi, kończy szkołę klasztorną, potem poślubia Karola Bovary – felczera, czyli nie-do-końca-lekarza. W ogóle go nie kocha, mąż wręcz wzbudza w niej odrazę. Tonie w romansach z dwoma kochankami, trwoni majątek. Załamana nieudanymi związkami i groźbą bankructwa sięga po arszenik. Nie o fabułę tu jednak chodzi. Gustave Flaubert, pisząc Panią Bovary, przez pięć lat właściwie nie wychodził z pracowni, bez reszty poświęcając się tworzeniu. Dlatego powieść jest językowym i literackim majstersztykiem. To z tego powodu warto ją przeczytać, by – tak jak Flaubert zatopił się w rękopisach – zatopić się w stworzonym przez niego świecie. Jan Parandowski, autor przedmowy do wydania z 1971 r., zauważa, że „styl pojmował Flaubert, jako wyrażenie rzeczy we właściwych barwach, ruchu i natężeniu, przez użycie słów z daną rzeczą tak zrośniętych, jak gdyby i rzecz sama, i słowo ją określające urodziły się razem”.

Warto czytać uważnie, przyglądając się opisywanej rzeczywistości niczym detektyw. Dzięki temu zauważymy wiele interesujących, istotnych szczegółów i wychwycimy ironię autora, dzięki której nie raz można wybuchnąć głośnym śmiechem. Zajmujące jest np. to, jak Flaubert zagrał kolorami. Bez wątpienia barwą Emmy jest niebieski: taką suknię ma przy pierwszym spotkaniu z Karolem, niebieska woalka pojawia się na konnym spacerze z Rudolfem, słój z trucizną jest niebieski. Jednak poczciwy i ślepy jeśli chodzi o zdrady małżonki Karol i tego nie zauważa – każe przykryć ciało zmarłej Emmy „dużą sztuką zielonego aksamitu”. Jak pisze tłumacz i autor posłowia, Ryszard Engelking, „subtelna ironia może umknąć czytelnikowi, który zapomniał, że zielony jest kolorem trzech mężczyzn Emmy (Karol ma w pierwszej scenie zieloną kurtkę, Rudolf przy pierwszym widzeniu – zielony surdut, a Leon na spotkanie w katedrze wkłada zielony frak)”.

ne3

Emma Bovary (podobno porte-parole Flauberta) jest nieszczęśliwa i wbrew pozorom bardzo samotna. Cały czas za czymś goni, a przy tym towarzyszy jej uczucie wiecznego niespełnienia. Nienawidzi prowincji, na którą jest skazana, marzy o Paryżu. Każdy, kto choć raz odwiedził prowincję francuską, zgodzi się ze mną, że nie można jej choćby nie polubić. Emma jednak uważa, że jest stworzona dla wyższych sfer i ludzi z nich pochodzących. Nie znosi swojego męża, ale nie raczy Karolowi powiedzieć o swoich oczekiwaniach, każąc mu się wszystkiego domyślać i ciągle go oszukując. Czerpie wielką satysfakcję ze zdrad, choć małżonek niczego się nie domyśla. Jest smutna, ale egoistyczna. Swoje życie też kończy w najbardziej samolubny z możliwych sposobów – popełniając samobójstwo. Jakby tego było mało, arszenik zdobywa, wykorzystując niewinną miłość młodego Justyna.

ne4Flaubert w liście do George Sand, omawiając swoją obecność w tekście, napisał, że autor w dziele, choć niewidoczny, musi być wszechobecny – jak Bóg we wszechświecie. Porównanie może i zarozumiałe, ale jakże piękne i prawdziwe! I tak jest – pisarza widać w każdym słowie jak Stwórcę w każdym listku. Flaubert był bez wątpienia tytanem pracy i perfekcjonistą niewpadającym w rutynę i przygotowującym się do każdej nowej książki w naukowy wręcz sposób. „Pojmując styl jako wyraz właściwy jednej konstrukcji tworzył tyle stylów, ile książek”, pisze Parandowski.

Powieść kończy się smutno, źle, pesymistycznie i przygnębiająco. Ale czy mogliśmy oczekiwać czegoś innego? W dodatku sprawca wielu nieszczęść państwa Bovary, mniej lub bardziej tego świadomy, zakochany w sobie aptekarz, pan Homais, dostaje order.

A teraz, Drogi Czytelniku, sięgnij po tę książkę nazwaną przez Jana Parandowskiego pierwszą powieścią świata. Spacerując urokliwymi ulicami Paryża, wspomnij biedną Emmę Bovary, która tak bardzo marzyła o podobnej podróży.

 

 

Karolina Przystupa

 

Tytuł: Pani Bovary. Z obyczajów prowincji
Autor: Gustave Flaubert
Przełożył i posłowiem opatrzył: Ryszard Engelking
Data wydania: 2005 (1857)
Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria

About the author
Karolina Przystupa
Rocznik 1993. Studentka Reżyserii na Akademii Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie. Filii we Wrocławiu, absolwentka Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Interesuje się korespondencją sztuk, trenuje taniec współczesny, słucha jazzu i pije dużo herbaty. W teatrze poszukuje Piękna, dlatego studiuje na Wydziale Lalkarskim.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *