Niebaśniowe życie wielkich bajkopisarzy – Przeznaczenie Hansa Christiana Andersena

„Nikt nie ujdzie przed swym przeznaczeniem.”
(Andrzej Sapkowski – „Miecz przeznaczenia”)

Zdjęcie3Mijam księgarnię. Wystawa roi się od książek i chociaż nie jestem już dzieckiem, zwracam uwagę na tę jedną, pokaźną. Na barwnej okładce, dużymi literami, widnieje nazwisko: Hans Christian Andersen. Idę dalej, rozmarzona, to nazwisko samo w sobie jest baśniowe i myślę, że od zawsze kryło się w nim przeznaczenie. Czy sam Andersen w nie wierzył? Pewne jest, że w swoich utworach na nie wskazywał. „Patrzcież, państwo! Więc takie było moje przeznaczenie. Teraz dopiero wiem przecie, czym jestem i na co zostałem stworzony. Być na świecie użytecznym i potrzebnym – oto prawdziwa rozkosz, to największe szczęście”. Możemy nie znać się na bajkach, nie kojarzyć autorów i tytułów, jednak Andersen nieobcy jest niemal wszystkim. Nie ma lepszego nazwiska dla twórcy baśni, samo jego brzmienie wprowadza w magiczny, romantyczny nastrój. Życie autora również przypomina baśń – choć nie zaczyna się ciekawie, to jej zakończenie zdumiewa. Los zaskoczył samego Andersena, który nie przewidział, że zyska sławę jako największy obok braci Grimm bajkopisarz.

Zdjęcie 1Urodził się 2 kwietnia 1805 roku w jednej z najuboższych dzielnic w Odense. Śmierć ojca i brak środków do życia zmusiły 11-letniego Andersena do podjęcia pracy zarobkowej. Marząc o karierze teatralnej, w wieku 14 lat udał się do Kopenhagi. Uczęszczał do szkoły baletowej. Los uśmiechnął się do niego i dzięki poparciu wpływowych osób uzyskał stypendium królewskie. W 1822 r. rozpoczął naukę w szkole podstawowej, gdzie był outsiderem. Mieszkał w domu dyrektora, który, chcąc zahartować nastolatka, wbrew woli spolegliwych rodziców go terroryzował. Poza tym Andersen cierpiał katusze z powodu pokracznego wyglądu. Wysoki wzrost, wąskie ramiona, długi nos, blisko osadzone oczy, a zwłaszcza duże stopy były dla tego estety istną udręką. Często padał ofiarą szykan i kpin ze strony rówieśników, wobec czego jego lata szkolne nie należały do szczęśliwych. W 1827 roku został przyjęty na uniwersytet w Kopenhadze, studiował na wydziale filozofii. Następnie rozpoczął współpracę z Królewskim Teatrem. Posiadał piękny sopran i przez krótki czas występował jako pieśniarz, jednakże po mutacji głosu zmuszony był porzucić teatr. To właśnie znajomi z teatru namówili go do pisania. Niespełniony tancerz i aktor następne trzy lata spędził w nędzy, pisząc wiersze, powieści i sztuki teatralne, które jednak nie cieszyły się uznaniem. Zwiedził Europę, Azję Mniejszą, Afrykę, a swoje wrażenia i przygody opisał w książkach podróżniczych.

Andersen rozwinął skrzydła w 1835 roku wraz z wydaniem autobiograficznej powieści „Improwizator”, dzięki której odniósł międzynarodowy sukces. Światową sławę przyniosły mu jednak po raz pierwszy wydane w 1835 roku baśnie i opowiadania dla dzieci. Utwory ze względu na rzekomy brak wartości wychowawczej i swobodny, nieliteracki styl spotkały się z ostrą krytyką. Pomimo braku przychylności nadal tworzył baśnie. Z czasem zyskał sławę, o jakiej tylko mógł marzyć. W 1872 roku w wyniku upadku z łóżka doznał licznych kontuzji i utracił sprawność ruchową. W 1851 roku przyznano mu tytuł profesora, zaś Odense już pod koniec życia pisarza nadało mu honorowe obywatelstwo. Przyjaźnił się z licznym gronem sławnych ludzi swoich czasów, włącznie z konkurencją, podziwiał m.in. braci Grimm. „Narodowy skarb Danii” napisał około 150 baśni. Do najbardziej znanych utworów należą: “Księżniczka na ziarnku grochu”, „Brzydkie kaczątko”, „Królowa Śniegu”, „Świniopas”, „Dziewczynka z zapałkami”, „Nowe szaty cesarza”, „Calineczka”, „Mała Syrenka”. Andersen w baśniach zawarł głębokie treści moralne, społeczne i filozoficzne, co nadało im uniwersalną i ponadczasową wartość. Tworzył od podstaw i jako pierwszy pokusił się o wątki romantyczne i realistyczne. Ponadto za jego sprawą bajkę – utwór ludowy uznano za gatunek literacki.  Prekursor nowoczesnej baśni zmarł 4 sierpnia 1875 roku.

Zdjęcie 2W spełnieniu marzeń wielkie znaczenie miała determinacja pisarza oraz pomoc i oddanie bliskich mu ludzi. Pasją odkrywania, a następnie opisywania świata zaraził go cierpiący na depresję, przegrany życiowo ojciec. Stary Hans jak na zaledwie czeladnika szewskiego był niezwykle oczytany, wierząc w możliwości intelektualne człowieka, sam usiłował pisać. Stale pobudzał wyobraźnię syna i mały Andersen – ku aprobacie tatusia – zaczął pisać własne bajki, a nawet urządzać kukiełkowe teatrzyki. Ta para niedługo cieszyła się wspólnym hobby, ojciec pisarza zmarł, a 11-letni Hans gorzko opłakiwał jego śmierć. Matka Andersena sumiennie zajmowała się domem, jednak nie cieszyła się dobrą reputacją. Anne Marie nie dość, że była nieślubnym dzieckiem, to sama urodziła córkę z nieprawego łoża. Karen Marie wychowywała się bez matki i na nieszczęście pisarza trudniła się prostytucją. Andersen nie mógł zdzierżyć rozpustnego trybu życia siostry i w obawie o swoją karierę unikał z nią kontaktu. Po śmierci męża matka pisarza ponownie wyszła za mąż. Niestety, z czasem popadła w alkoholizm, wyniszczyła organizm i w końcu zmarła. Mimo słabości Anne Marie można śmiało stwierdzić, że w rzeczy samej była to dziarska kobieta. Zaraz po śmierci męża poszukiwała pracy dla syna w fabrykach odzieży i tytoniu, sama zatrudniła się jako praczka. Wychuchany synek mamusi nie radził sobie w nowych warunkach i ku rozbawieniu reszty kadry pracowniczej wracał do domu z płaczem. Traumatyczne przeżycia zaciążyły na zdrowiu wrażliwca, wobec czego często pozostawał w domu. Jak się później okazało, nie był to czas stracony, błogie chwile samotności pisarz poświęcał na czytanie książek. Andersen głównie pozostawał w łóżku, a matka, żałując zbolałego syna, godziła się na jego nieróbstwo. Choć poczciwa Anne Marie była osobą religijną, to jednak wierzyła w zabobony. Mimo to przesądność i brak wykształcenia nie przeszkodziły matce wyczulić syna na bogaty świat folkloru. Do końca wierzyła w jego talent, zresztą nie ona jedna. Andersena ukochała szczególnie babka. Miała ciekawe zajęcie, pracowała w przytułku dla obłąkanych, dokąd, o zgrozo, często zabierała wnuka. Tam mały Hans chętnie wysłuchiwał wielu zwariowanych opowiastek. Lękliwy z natury dzieciak nocą truchlał ze strachu przed upiorami, o jakich za dnia nasłuchał się w tym strasznym i niezwykłym miejscu. Babka pisarza nie dość, że wprowadziła wnuka w świat koszmarnych, ludowych baśni, to jeszcze utwierdzała Andersena w przekonaniu o jego rzekomym królewskim pochodzeniu. Nie wiadomo, gdzie dokładnie przyszedł na świat, ale rozbuchana wyobraźnia kazała mu wierzyć, że jest nieślubnym dzieckiem z królewskiego rodu. Znaczącą osobą w życiu pisarza był również jego chory psychicznie dziadek. Andersen bardzo się go wstydził i choć obawiał się, że staruch zarazi go szaleństwem, to mocno wierzył, że to po nim odziedziczył artystyczne zdolności. Natomiast realne zasługi w rozwijaniu twórczości pisarza miał Jonson Collin, dyrektor Teatru Królewskiego. Poznał się na młodym talencie, zasponsorował szkołę i okazywał duchowe wsparcie.

Zdjęcie4Andersen długo walczył o sukces. Zmagał się z ubóstwem, ale przede wszystkim z samym sobą. W dzieciństwie uchodził za samotnika. ”Byłem zawsze zamyślony, podobno jakiś dziwny, zupełnie inny niż zwykli chłopcy, a dzieci tego nie lubią. Byłem niezdarny i nie chciano się ze mną bawić”. Poza tym miał osobliwe, jak na chłopca, hobby, lubił szyć sukienki dla lalek, którymi się ochoczo bawił. W szkole nie szło mu za dobrze. Ku swojej rozpaczy zmagał się z dysleksją, przez którą o mały włos nie zrobiłby kariery. Andersen był perfekcjonistą, tym bardziej bolały go liczne upokorzenia, jakich doświadczał. Mówiono o nim: “Beztalencie, pyszałek, próżność go rozsadza, chytry na zaszczyty, zły patriota. Dzieci podobno zgoła nienawidzi, a taki skąpy, że nawet żenić się nie chce. A poza tym nienormalny, dziwadło po prostu. Cała postawa, wyraz twarzy i choćby te potworne nogi zdradzają wyraźnie, że to prostak z Funen“. To musiało boleć i niekoniecznie było zgodne z prawdą, pewne jest zaś, że Andersen miał trudną i próżną naturę. Neurotyczność, wygórowane ambicje, niemożność zniesienia jakiejkolwiek krytyki, a także infantylność wskazywały na obsesję twórcy na swoim punkcie. Nie licząc się z innymi ludźmi, nieustannie lansował własną osobę i domagał się niekończących się pochwał. „Moja dusza łaknie uznania jak spragniony wody”. Cierpiał na liczne fobie, szczególnie bał się ciemności, cmentarzy, pochowania żywcem, podróży statkiem, a nawet wieprzowiny. Podejrzewano go o biseksualizm, jednak jest wysoce prawdopodobne, że do końca życia pozostał prawiczkiem. Jego życie obfitowało w nieodwzajemnione miłości. Kochał się m.in. w śpiewaczce operowej Jenny Lind, do obiektów swoich westchnień pisał płomienne listy. Nie miał powodzenia u kobiet, nie tyle przez swój lichy wygląd, co wrodzone kompleksy i brak pewności siebie. Skazany na miłosne niepowodzenia do końca życia pozostał samotny i bezdzietny. Niemniej apodyktyczny dziwak miał także zalety. Ceniono go zwłaszcza za nieziemskie poczucie humoru. Potrafił opowiadać o zwykłych rzeczach w sposób niezwykłe ciekawy i żartobliwy. O ile został o to poproszony, chętnie dawał popis swoich wokalnych umiejętności. Miał również talent recytatorski, rzewnie opowiadał swoje baśnie, dzięki czemu miał wolny wstęp na dwory i salony. Cechowała go ciekawość świata i wrażliwość. Kochał przyrodę, jeszcze w dzieciństwie wędrował po polach i lasach, bywał nad morzem. Bolejąc nad ludzką ignorancją, nieustannie szukał prawdy, dobra i piękna. Wierzył w dobre intencje i istnienie sprawiedliwego Pana Boga, który oczywiście trzymał jego stronę.

Obraz 1„Uważaj na wróżby. Kiedy coś jest zapisane, trudno tego uniknąć” – przestrzega Paulo Coelho, i coś w tym jest. Wróżba, jaką usłyszała matka małego Hansa, mówiła, że to niepozorne dziecko będzie miało „więcej szczęścia, niż na to zasługuje, będzie jak dziki ptak, który wysoko lata, stanie się wielki i wytworny”. Czyżby przepowiednia zainspirowała samego twórcę? W końcu napisał on „Brzydkie kaczątko” – historię własnego, niezwykłego przeznaczenia, które wypełniło się mimo przeciwności losu. Sprawdziła się również wróżba przyjaciela Andersena, który przepowiedział autorowi, że baśnie uczynią go nieśmiertelnym. Ten początkowo nie traktował poważnie twórczości dla dzieci. Rozpaczliwie pragnął zaistnieć jako szanowany pisarz literatury poważnej. Biadolił: „Czy naprawdę nic ze mnie nie będzie? tak bym pragnął stać się kimś”. Tymczasem wraz z Charlesem Dickensem zapoczątkował nowoczesną literaturę dziecięcą. Niedoceniane przez twórcę opowieści zawierały jego własne, dramatyczne przeżycia. Często występował w nich jako główny bohater, jak w „Brzydkim kaczątku”, gdzie poniewierany podrzutek wyrasta na pięknego i niezwykłego ptaka. „Nieważne, że przychodzi się na świat na kaczym podwórku, jeśli się wykluło z łabędziego jaja”, zwłaszcza jeśli – jak mniemał autor – posiada się czyste serce, dziecięcą niewinność i bezgraniczną ufność w dobrego Boga. Wierzył, że szczęście winno być okupione cierpieniem. Miał solidne podstawy, by w to wierzyć. Niewątpliwie osiągając upragniony dobrobyt i sukces, doświadczył łaski opatrzności. Czy zasługiwał na to wszystko? Choć obca była mu wulgarność i brutalność, jego charakter zdominowały narcyzm, despotyzm i niedojrzałość. Andersen był bardzo trudny we współżyciu, przy czym obcesowe zachowania, jak nadmierne domaganie się dowodów sympatii, tylko zrażały do niego ludzi. Widziano go przez pryzmat niewydarzonego, wiecznego dziecka, co miało tłumaczyć jego łatwość pisania utworów dla najmłodszych. Autor niejako sam to potwierdza: „Bujna wyobraźnia doprowadzi mnie do domu wariatów, a gwałtowność sprawi, że stanę się samobójcą”. Natomiast w wierszu kierowanym do matki mówi: „jestem zmęczony i chciałbym zasnąć”. Okazuje się, że światowej sławy pisarz zamiast cieszyć się z sukcesu, jaki zapewniło mu pisanie bajek, to przeciwnie – ubolewał nad sobą i miewał myśli samobójcze. Cóż za przedziwna osobowość, zupełnie odstająca od typowych wyobrażeń o baśniowych, dobrodusznych autorach bajek dla dzieci. Jednak to właśnie temu twórcy zawdzięczamy najpiękniejsze i ponadczasowe baśnie świata. I to właśnie jego kochał zwykły lud i najwięksi spośród współczesnych: królowie, książęta, filozofowie, artyści. Dziś mówi się o nim „Król Danii”.

Obraz 2W dzieciństwie twórczość Andersena nie była mi szczególnie bliska. Najbardziej bodaj przypadła mi do gustu zmanierowana “Księżniczka na ziarnku grochu”. Jak dla mnie baśnie autora były zbyt naiwne i dostrzegałam w nich jakiś psychiczny masochizm. Nie odpowiadała mi ta pokora wobec losu, uniżenie i potulność bohaterów, którym zwyczajnie brakowało pazura. Oburzał mnie fatalny finał chyba najsmutniejszej ze wszystkich bajek, o wypalonej zawodowo „Dziewczynce z zapałkami”. Zatem baśnie autora zostawiam dzieciom, mnie  zaś intrygują jego kręte losy i groteskowa osobowość. To sam Andersen jest bohaterem najciekawszej baśni – o niestabilnym emocjonalnie pisarzu dążącym uparcie do celu. Biedak dręczył samego siebie, nigdy nie pogodził się z brakiem urody i niskim pochodzeniem. Jednak mimo wielu złowrogich wróżb – miał nigdy nie zostać studentem, jego twórczość miała butwieć gdzieś na strychu, a autor skończyć życie w domu wariatów – nie dał się złamać. Ten jakże niepoprawny romantyk uchwycił cudowność, ale i grozę świata. Odkrył, że w istocie świat jest zgoła podły, jednak z czasem pogodził się z tym i w końcu nauczył się to wykorzystywać. Ekscentryczna osobowość pisarza pociąga bardziej niż jego nowatorska twórczość. Lęki, niepokoje, nadmierna miłość własna dodają smaczku dobrotliwym baśniom autora, w efekcie czego powstaje wyborny specjał. Niesamowite, jak niezwykła i ciekawa może być osobowość drugiego człowieka, zachęcam zatem do zgłębiania losów tego wielkiego pisarza, jego zmagań, fobii, porażek i zwycięstw. Brzydkie i wzgardzone kaczątko rozpostarło swoje skrzydła, by wypełnić swoje chwalebne przeznaczenie. Los poszedł z pisarzem na kompromis, dał mu sukces i sławę, jednak postawił pewien warunek: miał zostać wielkim twórcą tyle że bajek dla dzieci. Hans Christian Andersen – to brzmi baśniowo!

Anna Maria Przybyło

About the author
Anna Maria Przybyło
entuzjastka mrocznego i ciężkiego klimatu, fanka twórczości Johnnego Deppa i Stephena Kinga. Pasjonatka starożytności i astronomii. Miłośniczka rocka gotyckiego, smoków i kotów

4 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *