Niebaśniowe życie wielkich bajkopisarzy – Jan Brzechwa

„W miłości i na wojnie wszystko dozwolone.”

 zdjęcie4Bajki – rymowanki to jest to, co dzieci lubią najbardziej. Szybko wpadają w ucho i łatwo je zapamiętać. Pomidor, Pchła Szachrajka, Na straganie to utwory, które kojarzymy jeszcze z czasów przedszkola. Poznajmy ich autora – „towarzysza” Jana Brzechwę.

Jan Wiktor Lesman urodził się 15 sierpnia 1898 roku w Żmerynce na Ukrainie. Dorastał w specyficznym klimacie. Rodzina Lesmanów była pochodzenia żydowskiego, ale nie kultywowała religii przodków. Aleksander Lesman – syn Bernarda Lesmana, warszawskiego księgarza i wydawcy – przeszedł na ewangelicyzm. Pracował jako inżynier carskiej kolei. Podczas pobytu w Polsce poznał Michaliną Lewicką – nauczycielkę języka francuskiego, z którą się ożenił. Małżeństwo miało dwoje dzieci. Halina i Jan przepadały za ciepłym i pogodnym ojcem, który troszczył się przede wszystkim o ich edukację. „Spodnie” w domu nosiła matka – wymagająca, zasadnicza i dość inteligentna konsekwentnie strzegła dyscypliny. Po wybuchu rewolucji rosyjskiej w 1905 roku Aleksander stracił pracę i rodzina podróżników poczuła cierpki smak biedy. Lesmanowie w poszukiwaniu lepszego życia przenieśli się do Kijowa. Jan świetnie sobie radził, był zdolny i bez trudu ukończył gimnazjum. Później, w czasie studiów nie był już tak pilnym uczniem. Po zdobyciu matury zdawał na medycynę, którą porzucił na rzecz polonistyki. W 1918 roku znów przerwał naukę, by tym razem z rodziną wyruszyć do Polski. W kraju ustatkował się i ukończył Zakład Naukowo-Wychowawczy Ojców Jezuitów w Chyrowie oraz Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Wiedziony miłością do ojczyzny rwał się do wojaczki. Był członkiem m.in. 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej, później również – chwała mu za to – brał udział w Powstaniu Warszawskim. Wiodąc już nieco spokojniejszy żywot, został uznanym specjalistą w dziedzinie prawa autorskiego. Pełnił wiele prestiżowych funkcji. Współtworzył Stowarzyszenie Autorów i Kompozytorów Scenicznych (ZAiKS). Był radcą prawnym Spółdzielni Wydawniczej „Czytelnik”, a także członkiem PEN Club – międzynarodowego stowarzyszenia pisarzy. Zasłynął jako doskonały tłumacz literatury rosyjskiej. Zmarł w 1966 roku. Spoczywa na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie.

zdjęcie2(2)Brzechwę stworzył Bolesław Leśmian (prawdziwe nazwisko: Lesman) – utalentowany i starszy o dwadzieścia lat brat stryjeczny Jana. Poeta wymyślił dla początkującego twórcy oryginalny i poetycki pseudonim, oznaczający pierzaste zakończenie strzały. Obaj literaci cierpieli na kompleksy. Jan podziwiał sławnego kuzyna, nieustannie był do niego porównywany – raczej na niekorzyść. Bolesław zazdrościł kuzynowi wdzięku i wysokiego wzrostu. Jan mimo udanego debiutu w 1915 roku początkowo nie wiązał kariery z literaturą, za to na dobre – za sprawą swego mentora i „stworzyciela” – wciągnął się w barwny świat artystów. Uzyskawszy wykształcenie prawnicze, podejmował się wielu poważnych i kontrowersyjnych spraw, dzięki czemu zdobył sławę i szacunek w całej Europie. W międzyczasie nawiązał współpracę z popularnymi kabaretami: Qui Pro Quo, Czarny Kot, Morskie Oko. Cięte i błyskotliwe utwory: satyry, skecze, teksty piosenek zyskiwały rzesze fanów. To jednak Brzechwie nie wystarczało, w głębi duszy chciał powtórzyć sukces Bolesława, ale upragnioną sławę przyniosły mu wiersze dla dzieci. Jak to już bywa wśród bajkopisarzy, wesołe opowiastki nie spełniały wielkich ambicji autora. Częściową satysfakcję dały mu dopiero pisane w latach sześćdziesiątych wiersze i opowiadania dla dorosłych. W owym czasie twórczość dla dzieci była traktowana jako literatura drugiego gatunku i pisarz musiał się zmagać z lekceważeniem kolegów po fachu. Czy słusznie? W 1938 roku ukazał się pierwszy tomik bajek Brzechwy – Tańcowała igła z nitką. Dzieło od razu zdobyło uznanie czytelników. Pozbawione zbędnej dydaktyki, zabawne, przystępne utwory oczarowywały oryginalnymi skojarzeniami i przewrotnym dowcipem. Kaczka Dziwaczka czy słynne Na wyspach Bergamutach cieszyły się popularnością do tego stopnia, że na ich podstawie wystawiano widowiskowe przedstawienia teatralne. W 1946 roku powstała kultowa trylogia Akademia pana Kleksa, która w 1983 doczekała się znakomitej ekranizacji. Tym sposobem twórca dał dowód swego geniuszu, o czym świadczą rzesze fanów Adasia Niezgódki – nastolatków lat osiemdziesiątych, na których przygody fantastycznych postaci robiły ogromne wrażenie. Czy dzieje samego autora były równie intrygujące jak losy bohaterów?

zdjęcie3(2)Brzechwa mimo pochodzenia żydowskiego i dzieciństwa spędzonego w Rosji przede wszystkim czuł się Polakiem. Swoje przywiązanie do ojczyzny nie tylko gorąco deklarował, ale i przekładał na czyny. Wstąpił m.in. w szeregi wojska, żeby bronić kraju kolejno przed okupacją niemęcką i bolszewikami. Co prawda, odwagi mu nie brakowało, ale żołnierzem był mało przydatnym. Jego liczne gafy i wpadki obrastały legendą. Kariera w wojsku ominęła Jana i musiał on rozwinąć skrzydła na innym polu. Wkrótce dał się poznać jako niekwestionowany specjalista od prawa autorskiego, z czego zasłynął w całej Europie. Dobra passa trwała do czasu niemieckiej okupacji. W 1939 r. na skutek polityki antysemickiej Naczelna Rada Adwokacka odsunęła Brzechwę od dotychczasowych zajęć. Choć w czasie wojny poecie groziło śmiertelne niebezpieczeństwo, to nie ukrywał on swoich rodowych korzeni. Figurując na liście inteligencji polskiej przeznaczonej do eksterminacji, początkowo ukrywał się. Uzyskawszy odpowiednie dokumenty, pisarz został zatrudniony w niemieckiej firmie na Służewcu, pracował jako ogrodnik i miał względny spokój. To właśnie wtedy, w wieku czterdziestu lat zaczął pisać bajki. Wierszyki cieszyły się dużą popularnością, ale i spotykały się z ostrą krytyką. Zarzucano im, że są niepedagogiczne i pozbawione morału. W nich to pod postacią wręcz niewiarygodnych absurdów zawierał się ukryty przekaz, niezrozumiały dla dzieci, a czytelny dla starszych miłośników bezwstydnego, prostackiego humoru. Niecny Brzechwa miał propagować „niewłaściwe zachowania”, w tym – o zgrozo – rasizm i pornografię. Kwestionowanie twórczości pisarza przez rzesze nobliwych pedagogów i moralizatorów trwało jeszcze długo po jego śmierci. Krytyków Brzechwy irytowało również głoszenie przez niego przywiązania do Polski. Z oburzeniem spotkało się m.in. Imię wielkości – publikacja na cześć Józefa Piłsudskiego. Żarliwa gloryfikacja wodza w istocie miała być niestosowana i fałszywa – w końcu który Żyd ceniłby Polaków? Po zakończeniu wojny Jan jeszcze podsycił niekorzystną atmosferę wokół siebie. Fakt niezaprzeczalny – „kolaborował” z nowym, komunistycznym systemem. O ile kult Piłsudzkiego był raczej szczery, to wspieranie władzy ludowej wynikało już z czystego konformizmu pisarza. Lubił żyć dostatnio i wygodnie, a poematy ku czci Stalina to zapewniały. I tak mało chlubny rozdział w twórczości Jana trwał ponad dziesięć lat. Niech nas jednak nie zwiedzie ten czerwony występek, gdyż bohater w życiu codziennym jak mało kto wykazywał się lojalnością wobec mu osób bliskich, o czym można się przekonać, wgłębiając w losy tegoż „dwulicowego” poety.

Uchodził za mężczyznę wytwornego, szarmanckiego i pogodnego. Całym sercem oddawał się pracy. Miał w życiu liczne namiętności. Lubił luksus. Lekką ręką wydawał pieniądze, zwłaszcza na ubrania: eleganckie rękawiczki i garnitury. Z osobliwych hobby – kolekcjonował okulary i guziki. Wyróżniał go piękny, równy charakter pisma, uwieczniany jedynie za pomocą markowych, wiecznych piór. Wyczucie stylu czy snobizm? Poeta żywo interesował się sztuką kulinarną. Nie przepuścił żadnej okazji, by dobrze zjeść, i płacił za to zdrowiem. Uwielbiał tytoń oraz grę w brydża. Dogadzał sobie na każdym kroku, ale nie był egoistą. Swoimi dobrami często dzielił się z ubogimi, zwłaszcza z początkującymi literatami, nierzadko oferował im współpracę. Ironią losu jest, że idol najmłodszych chorobliwie bał się dzieci. Przerażała go wylewność i spontaniczność jego najwierniejszych czytelników. Własne dziecko, Krystynę, poznał, gdy ta miała dziewięć lat. Choć chętnie jej pomagał, głównie finansowo, do końca trzymał córkę na dystans. Za to cenił sobie bliskość atrakcyjnych kobiet. Żonaty był trzykrotnie, a pałał uczuciem do jeszcze większej liczby dam. Namiętność do jednej z nich pomogła mu przetrwać szczególnie trudne czasy.

zdjęcia 1Brzechwie zawdzięczamy znakomite wiersze dla dzieci, te same, które autor mało cenił. Bajki dały mu pieniądze i sławę, ale nie satysfakcję, a to jej pisarz ciągle poszukiwał. Nie znosił nudy, szukał dobrego towarzystwa i próbował, jak smakuje życie. Kpił z rzeczy poważnych, miał cięty język i zjadliwe poczucie humoru. Brzechwa to „luzak” tamtych czasów. Taktem i wytwornością doskonale maskował nonszalancję i zuchwałą wolę życia. Cechowała go niespożyta pasja tworzenia i chęć doświadczania świata. Może właśnie dlatego wciąż się zakochiwał, a stan miłosnego uniesienia przeżywał całym sobą. Prawdę mówiąc, historie fascynacji naszego rodzimego uwodziciela przebijają choćby poczytne dzisiaj „Pięćdziesiąt twarzy Greya”. Oto poeta w mrokach okupacji znajduje wyzwolenie w żarliwej, choć nie świętej miłości. Ujrzawszy po raz pierwszy Janinę, zakochuje się w jednej chwili. To uczucie jednak musi poczekać. Ponownie spotkanie odbywa się po upływie dwóch lat. Pisarz natrafia na ukochaną całkiem przypadkiem, z wrażenia klęka i mdleje. Janka początkowo nie chce wiązać się z poetą, ale już po wojnie porzuca dla niego męża. Zostaje trzecią żoną, ale nie może liczyć na wierność małżonka. No cóż, jest on w końcu wiecznie nienasycony i wrogi każdej stagnacji. Dlatego kocha i cierpi, zdobywa i traci. Drogie panie – pragnąc książkowego porywu serca, chwili ekscytacji, nie rzucajmy się na wątpliwe bestsellery, zamiast tego zanurzmy się w poezji naszego rodaka, prześledźmy jego ciekawe losy. W nich to aż kipi od miłości i erotyki. Zaryzykujmy ten romans z Brzechwą, a zmyślne bajki zostawmy dla dzieci. Nawet one służyły twórcy w celu uwiedzenia pewnej pani…

Wierzę

 

Wierzę w moje przeznaczenie,

Które wiąże mnie z tobą.

Czym ja byłem przedtem? — Cieniem,

Własną moją żałobą.

Wierzę w słowa, co są hymnem,

Na twoją wonną chwałę.

Wierzę w serce twoje zimne,

Wierzę w piersi twe białe…

Kto przed tobą się ukorzył,

Tego łaska osłania.

Bóg w natchnieniu był, gdy tworzył,

Dzień naszego spotkania.

Jan Brzechwa

Anna Maria Przybyło

About the author
Anna Maria Przybyło
entuzjastka mrocznego i ciężkiego klimatu, fanka twórczości Johnnego Deppa i Stephena Kinga. Pasjonatka starożytności i astronomii. Miłośniczka rocka gotyckiego, smoków i kotów

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *