Nie krzywdź syna swego ani córki swojej. Autobiografia Andreasa Altmanna

zasrane-zycie-mojego-ojca-zasrane-zycie-mojej-matki-i-moja-zasrana-mlodosc-b-iext24434491Autobiografia Andreasa Altmanna szokuje już samym tytułem – Zasrane życie mojego ojca, zasrane życie mojej matki i moja zasrana młodość – który nie tylko epatuje wulgaryzmami, ale też narusza głęboko zakorzeniony w naszej kulturze nakaz okazywania swoim rodzicom szacunku graniczącego z nabożną czcią („Czcij ojca swego i matkę swoją”). Altmann rozprawia się z tym przykazaniem i dowodzi, że jeśli rodzice nie wywiązują się ze swoich obowiązków, nie kochają dzieci, lecz zaniedbują je, krzywdzą i wyzyskują, nie są godni szacunku, a cóż dopiero – „czci”. Przede wszystkim jednak autor pokazuje na przykładzie własnego życia, jak niszczące dla psychiki i rozwoju dziecka może być dorastanie w domu pozbawionym miłości, a pełnym przemocy.

Altmann jest reporterem, który jeździ po świecie i relacjonuje swoje wyprawy w książkach podróżniczych. Zanim jednak, w wieku trzydziestu kilku lat, obrał tę drogę, pracował m.in. jako aktor, taksówkarz i stróż, zmieniał zawody i miejsca pobytu, odwiedził wiele krajów i jeszcze więcej terapeutów, a przede wszystkim był bardzo nieszczęśliwym człowiekiem, o zerowym poczuciu własnej wartości i głęboko wszczepionym przez rodziców przekonaniu, że jest niewartą miłości miernotą, niezasługującym na szczęście nieudacznikiem. Przez wiele lat odpowiedzialnością za wszelkie swe niepowodzenia i nieszczęścia obarczał właśnie rodziców, ale – jak podkreśla – nie bez powodów.

andreas_altmann_horrorhaus_gnadenort_piper20110820195102Od pierwszych chwil swego życia mały Andreas był niechciany i niekochany – tak bardzo, że matka tuż po porodzie chciała go zabić i podjęła taką próbę. Życie zawdzięcza położnej, która weszła do pokoju jego matki i zapobiegła uduszeniu noworodka. Andreas przeżył, ale – jak pisze – „z przeczuciem w posiniałej głowie, że nie jest mile widziany”. Niestety, to przeczucie znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości – chłopiec przez pierwszych kilka lat życia ubierany był i traktowany przez matkę, pragnącą mieć córkę (co było powodem chęci pozbycia się kolejnego, trzeciego syna), jak dziewczynka, po czym, gdy na świat przyszła jego siostra, został odtrącony. I to nie tylko psychicznie, emocjonalnie, ale też jak najbardziej dosłownie: wiele razy bowiem oddawano go na jakiś czas do domu dziecka, by matka mogła „odpocząć”.

Pobyty w domu dziecka nie były jednak aż tak traumatyzujące jak życie w domu rodzinnym, zwłaszcza od momentu, gdy przed 10 rokiem życia Andreasa skończyły się jego „wycieczki” do sierocińca. Wtedy to ojciec przemienił się w „najeźdźcę, okrutnika, choleryka z tendencjami psychopatycznymi”, którym był już wcześniej, ale dotychczas swoją agresję kierował przeciwko żonie. Matka Altmanna tak bardzo bała się męża, że nawet po rozstaniu (a właściwie: po tym, jak została wypędzona z własnego domu) sikała w majtki ze strachu, gdy tylko usłyszała jego głos w słuchawce telefonu.

Nie dziwią więc słowa Altmanna:

0002YH8GV3RKMCWH-C401d x„Jestem gotów poświadczyć o moim ojcu wszystko, co złe. Na kolejnych stu stronach, jeśli tyle wystarczy, szczegółowo opowiem o jego podłych czynach, i nie zatrzymam się przed żadną niegodziwością. […] Jasne, że będę ferował wyroki, to oczywiste. W końcu byłem ulubionym chłopcem do bicia mojego ojca, mam więc prawo do mojej nienawiści”.

Nienawiść autora do ojca – spowodowana okrutną przemocą fizyczną, stosowaną za każde przewinienie i wedle widzimisię rodzica, druzgocącą przemocą psychiczną, wyzyskiem ekonomicznym w formie zmuszania do oczywiście bezpłatnej pracy oraz zaniedbywaniem (w tym m.in. odmawianiem pożywienia, którego w domu nie brakowało, ale dzieciom się nie należało); słowem: niemal wszelkimi możliwymi formami krzywdzenia – trwała wiele lat.

Wynika to z faktu, że – jak przekonuje Altmann – „W życiu dziecka są wydarzenia, których moc ujawnia się nie od razu. Które jednak niczym gaz bojowy wnikają powoli i nieustannie w mózg, w serce, w najgłębsze wnętrze. Jak gdyby w ciemni dziecięcej duszy wywoływało się zdjęcie. Z każdym dniem odrobinę bardziej ostre, bezlitośnie ostre”.

Do niego samego ogrom krzywdy, jaką mu wyrządzono, dotarł w pełni dopiero po ucieczce z domu. Wcześniej, jako dziecko i dorastający chłopak, żył w swojej rodzinie, nienawidząc ojca i bojąc się go, ale przede wszystkim koncentrując się na samym przeżyciu: uniknięciu kolejnych ciosów, zdobyciu pożywienia, przetrwaniu. Dopiero po pozbyciu się ciągłego napięcia, wynikającego z poczucia zagrożenia i konieczności bycia czujnym, cała doznana krzywda spadła na niego i przytłoczyła swoim ciężarem.

Przez wiele lat na wszelkie możliwe sposoby starał się uporać z traumą – wypróbowywał najróżniejsze terapie, szukał swojego miejsca w świecie i – w pewnym sensie – samego siebie. Czy może raczej: tworzył samego siebie, bo jego ukształtowana w domu osobowość nie była przygotowana do życia.

W swojej książce Altmann nie tylko opisuje własne doświadczenia przemocy domowej, ale też wspomina o przemocy, w tym seksualnej, stosowanej przez nauczycieli wobec uczniów szkół, do których uczęszczał. Nie poprzestaje jednak na pełnym krytyki przytoczeniu niekiedy wstrząsających faktów, lecz analizuje je, o jednym z nauczycieli pisząc na przykład:

„Lata później poznałem termin spanking. […] to angielskie słowo oznacza nic innego jak »tęgie lanie«. Nie dosyć tego, dzisiaj termin ten używany jest tylko w kontekście erotycznym, w odniesieniu do ludzi, którzy piorą się wzajemnie po siedzeniach, by krzywa ich podniecenia wystrzeliła w górę. Gdy tylko się o tym dowiedziałem, od razu zobaczyłem w tej maniakalnej wręcz żądzy Spahna, by oglądać nas i tłuc leżących z gołą dupą na ławce, jednoznaczne sadystyczne zboczenie. Ach tak, i ten człowiek regularnie chodził do kościoła. Głęboko wierzący”.

Andreas Altmann - Reisebuchautor - 10/2010 - Foto: Wolfgang Schmidt AmmerbuchWzmianka o wierze nie jest przypadkowa – Altmann wychował się bowiem w pielgrzymkowej miejscowości Altötting, a jego ojciec był nie tylko sprzedawcą dewocjonaliów, który zmuszał dzieci do pracy w swojej firmie, ale też człowiekiem uważającym się za dobrego katolika. Regularnie chodził do kościoła i wraz z całą rodziną odmawiał modlitwę przed każdym, niewystarczającym dla zaspokojenia głodu domowników, posiłkiem, podczas którego zawsze gnębił psychicznie żonę, a niekiedy też bił ją i dzieci.

Altmann musiał więc uporać się nie tylko z ciężarem przemocy, ale też z pytaniem, jak to możliwe, że w katolickim Altötting – miejscu łaski, celu pielgrzymek – Bóg Ojciec zapomniał o swoich dzieciach i skazał je na sadyzm i obojętność niezrównoważonych rodziców i psychopatycznych nauczycieli. Rozdźwięk między słowami „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”, słyszanymi codziennie z ust ojca (który nie „odpuścił” żadnej, nawet najmniejszej „winy”, i który nie miał w sercu ani Boga, ani miłości), potęgował chaos i cierpienie Andreasa Altmanna w dzieciństwie, młodości i znacznej części dorosłego życia.

Ostatecznie jednak Altmann, na tak kruchych fundamentach zbudowawszy samego siebie od nowa, odnalazł w sobie dość siły, by nie tyle pojednać się z ojcem, ile przynajmniej – przestać nienawidzić go z całego serca. Dopiero jakiś czas po śmierci ojca Altmann pojął, że „był on w jakiś tragiczny sposób »niewinny«. Że musiał stać się tym, czym się stał. I że rzeczy miały się tak, jak się miały”. To pogodzenie się z własnym losem i traumatyczną przeszłością nie oznacza jednak przebaczenia ani pojednania (co najwyżej „coś w rodzaju załagodzenia sporu, jakieś pokojowe mediacje”). Według autora nic nie usprawiedliwia złego traktowania dzieci, a jego książka jest bardzo dosadnym głosem sprzeciwu wobec wszelkich form ich krzywdzenia.

Anna Golus

About the author
Słuchaczka Filologicznych Studiów Doktoranckich UG. Temat doktoratu: wizerunek dzieci w programach reality TV. Publicystka i autorka kilku e-booków oraz wielu artykułów dotyczących głównie rodzicielstwa i przemocy wobec dzieci. Publikacje w czasopismach „Tygodnik Powszechny”, „Przekrój”, „W sieci”, „Dziecko”, „Bliza”, „Znak”, „Niebieska Linia” i „Gdańskie Zeszyty Kulturoznawcze” oraz serwisach internetowych madrzy-rodzice.pl, naszemaluchy.pl, englishstory.pl, foch.pl, wpolityce.pl i szuflada.net. Inicjatorka kampanii „Kocham. Nie daję klapsów” i akcji „Książki nie do bicia”. Autorka petycji w sprawie ochrony prywatności dzieci w programach telewizyjnych.

3 komentarze

  1. No i wreszcie znalazłam. Wiedziałam ze są ludzie których podnieca bicie dzieci. Świat powinien to ułyszeć!!!!!!

  2. Dodam tylko, ze mój kolega , wychowywany w amerykańskiej szkole, był ofiara takiej agresji ze strony nauczycielek. Pamietam jak kiedyś opowiadał, jak podniecały się patrząc na jego goły tyłek

Skomentuj Aneta Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *