Niebaśniowe życie wielkich bajkopisarzy – Upiorne baśnie braci Grimm

Dlaczego mówi się, że życie to nie baśń?
Życie jest okrutne, tak samo jak baśń.
Pamiętam tylko te okrutne.    

(Marjaleena Lembcke – „Cień motyla”)

OkładkiZ mego dzieciństwa pamiętam jeden szczególny dzień. Rodzice wrócili do domu z jakiegoś dalszego wyjazdu. Matka przywiozła mnie i siostrze prezent: dwa obszerne tomy Baśni braci Grimm. Byłam małą dziewczynką i przyzwyczaiłam się do kolorowych, wesołych okładek książek dla dzieci. Reakcję na prezent matki pamiętam do dziś. Patrzyłam na ponury, ciemnoniebieski kolor obwoluty. Znajdowały się na niej dwa pokraczne zwierzęta: kruk i żaba. Na głowie miały korony, na których siedział krasnal. Nie dostrzegłam tu logiki. Później było jeszcze gorzej… Wczytując się w utwory szanownych braci, niechybnie zanurzyłam się w świat ponury, smutny z solidną dawką drapieżności i okrucieństwa. Nie rozumiałam, po co matka sprowadziła „to” do domu. Czułam się jak podczas oglądania wideoklipu „Walking In My Shoes” Depeche Mode – pełno kuriozalnych, groteskowych scen i postaci, a w sumie nie wiadomo, o co chodzi. Baśnie, mimo ich niejasnego dla mnie przesłania, zajadle czytałam. Czytałam, bo te sceny okrucieństwa jednak mnie pociągały…

Bracia w swoich baśniach stworzyli wyimaginowany, silnie zabarwiony emocjami klimat grozy, obfitujący w akty ludzkiej amoralności, podłości i barbarzyństwa. To za górami, za lasami niezaradni życiowo mama i tata wyrzekają się własnych dzieci, porzucając je na pastwę losu i apetytu dzieciobójczyni. Dla uciążliwych i wiecznie głodnych dzieciaków to akt wielodusznej łaski w porównaniu z dawno, dawno temu, kiedy to chatę młynarza nawiedza diabeł, zmuszając tatusia do odrąbania poczciwej córce pary rąk. Z kolei w oryginalnej wersji „Roszpunki” bezwstydna długowłosa daje przykład rozwiązłości, zachodząc w ciążę z księciem – amantem podczas nocnych schadzek. Młodzi, zdemaskowani przez czarownicę, niekoniecznie żyli długo i szczęśliwie.

Obrazek 2
Natomiast ja sama cenię bardzo epizod z nieocenzurowanej jeszcze wersji „Czerwonego Kapturka”: Wilk obrał drugą drogę i jako pierwszy dotarł do domu babci – tudzież sprytna bestia. Zabił ją, jej krew wlał do butelki, a kawałki ciała pokrojone w plastry umieścił na półmisku. Następnie przebrał się w babciną nocną koszulę, położył się w łóżku i czekał”. Brawa dla wilka za skwapliwość i pouczającą lekcję cierpliwości. Urzeka mnie też niezwykła gościnność i nonszalancja wilka, który serdecznie wita panienkę, częstuje winem i mięsem z najświeższej dostawy. Dziewczyna, nie domyślając się niczego, ochoczo kosztuje wszystkiego po trochu, po czym zły ją pożera.

Zdecydowanie wilk to mój faworyt: przezorny, skrupulatny i wyluzowany, do tego świetny znawca ludzkiej anatomii. Ale do rzeczy… Bracia Grimm – Wilhelm Karl (1786-1859) i Jacob Ludwig Karl (1785-1863), uczeni pochodzenia niemieckiego – działali wspólnie. Chwała im za to, że potrafili się dogadać. Twórcy filologii germańskiej należeli do Akademii Nauk w Berlinie. Do ich największego dorobku naukowego należy Słownik Niemiecki, jednak bracia najbardziej zasłynęli z „Baśni dla domu i dzieci”, opublikowanych w 1812 roku, opracowanych na podstawie rzekomych długoletnich badań mitów i podań ludowych.

Bracia Grimm 2Urodzili się w Hanau i pochodzili z wielodzietnej rodziny mieszczańskiej protestanckich kaznodziejów – Filipa Wilhelma i Doroty Grimmów. Jakub Ludwik urodził się 4 stycznia 1785 r., Wilhelm 24 lutego 1786 r. Na dzieciństwo braci przypadły traumatyczne wydarzenia: śmierć ojca 10 stycznia 1796 roku, następnie śmierć trzech braci, w końcu matki. Od 1798 r. Wilhelm i Jakub przebywali w Kassel. Finansowe wsparcie ciotki umożliwiło im studiowanie prawa. Zainteresowania braci miały źródło w osobie prof. Friedricha von Savigny, znakomitego znawcy średniowiecznej literatury niemieckiej, oraz dwóch poetów: Klemensa Brentano i Achima von Arnima, zajmujących się m.in. poezją ludową. Jakub pełnił funkcję prywatnego bibliotekarza króla Westfalii i wykazywał się wielką troską o dobra kulturalne, m.in. odzyskiwał cenne okazy książek i obrazów zagrabionych przez Francuzów z terenów Hesji i Prus. Wilhelm od 1814 r. pracował jako bibliotekarz w Kassel, z czasem dołączył do niego również Jakub. Następnie bracia kontynuowali pracę na Uniwersytecie w Getyndze. Na skutek przystąpienia do protestu kręgów akademickich przeciwko łamaniu praw konstytucji przez króla Hanoweru – Ernesta Augusta oraz przez liberalno-demokratyczne poglądy bracia utracili funkcje bibliotekarzy i profesorów. Mogli się jednak dalej rozwijać zawodowo w Królewskiej Akademii Nauk, co umożliwił im król Prus – Fryderyk Wilhelm IV.

Bracia Grimm 1
Grimmowie, obok Hansa Christiana Andersena, stworzyli najsłynniejsze dzieła dla dzieci. Zbiory liczą około 200 baśni, przetłumaczonych na ponad 160 języków. Utwory, pomimo że epatują mrokiem, do tej pory cieszą się uznaniem na całym świecie. Skąd jednak w nich tyle okrucieństwa, braku kompromisu w podziale świata na dobro i zło? Nie doszukuję się w braciach wypaczeń – pociągu do bestialstwa, sadyzmu, perwersji. Wydaje mi się, że byli to całkiem normalni goście. Grimmowie ukończyli prawo, jednak z zamiłowania byli bibliotekarzami i filologami. Materiały do baśni: mity, legendy, opowieści ludowe zaczęli zbierać już na uniwersytecie, jednak dopiero w gmachu biblioteki ich praca ruszyła pełną parą. Posiedli oni duży zasób wiedzy z dziedziny historii, kultury, literatury i językoznawstwa, co znalazło ujście właśnie w baśniach. Starszy Jakub zbierał materiały, którym następnie młodszy Wilhelm nadawał nową formę i treść. Współpraca ambitnego rodzeństwa układała się niezwykle pomyślnie. Sądzę, że bracia przy okazji nieźle się bawili. Jak to często bywa, nie wszystko ewoluuje zgodnie z przeznaczeniem. Choć wiek XIX był okresem rozwoju literatury dla dzieci i młodzieży, z założenia odbiorcami baśni Grimmów mieli być dorośli. Zbiór krwawych historyjek spisanych przez uczonych miał pełnić funkcję informacyjną. Co prawda Grimmowie bajeczki trochę podkoloryzowali, jednak przez lata ulegały one naturalnej modyfikacji. Bracia postawili na wyrazisty, dobitny odbiór, działając na emocje czytelników. Ich cechą rozpoznawczą było niezmienne, zawarte w utworach żelazne prawo moralne i zasada oko za oko, ząb za ząb. Wiadomo – strach, bojaźń, trwoga to emocje utrwalające się w psychice człowieka. Ludzkość na przestrzeni wieków chętnie i często posługiwała się nader skuteczną metodą zastraszania i szantażu. Ma to swoje odzwierciedlenie w legendach, opowieściach i mitach. W XIX wieku taką rolę pełniły baśnie, utwory niekoniecznie przeznaczone dla dzieci. Szanowni bracia Grimm wykonali po prostu swoje zadanie, podeszli do sprawy w sposób naukowy, a że przy okazji ujawnił się u nich talent literacki…

Twórczość Grimmów przypadła na dość niespokojne czasy. Pierwsze wydanie oryginalnych baśni ukazało się w grudniu 1812 roku. W tym czasie miała miejsce inwazja na Rosję, zwana Drugą Wojną Polską. Armia dominującego nad Europą Napoleona wycofywała się spod Moskwy, przesądzając o swojej klęsce. Natomiast Niemcy stały w obliczu I Wojny Światowej. W ojczyźnie Grimmów polityczne represje i cenzura miały wymiar codzienny. W Niemczech panowała ponura atmosfera, stanowiąca odpowiednie tło dla nowopowstałych, krwawych baśni. Bracia zyskali sławę, ale i zalała ich fala krytyki, wymuszając na autorach cenzurę utworów. Zarzucano im nierzetelność w opracowywaniu baśni – rzekome źródła materiałów miały być niewiarygodne, a szczegółowe opisy gwałtów, przemocy, śmierci i drastycznych kar budziły liczne kontrowersje. Grimmowie mieli jednak zmysł do interesu i stopniowo – dbając o swój biznes wydawniczy, a także mając na względzie ówczesną politykę – łagodzili kolejne wersje baśni. Tak więc ostatecznie wilk pożera Czerwonego Kapturka, ale zaraz go zwraca, Jaś i Małgosia palą czarownicę w piecu, a nie ona ich, a Roszpunka i książę żyją jednak długo i szczęśliwie.

Obrazek 1
Baśnie Grimmów na przestrzeni lat wywoływały silne emocje: oburzały bądź przynajmniej zniesmaczały. Jednakże największy zarzut dotyczył tego, jakoby przyczyniły się do przygotowania gruntu dla rozwoju faszystowskiej ideologii. Krwawe opowieści miały wypaczać psychikę niemieckich dzieci, szerzyć destrukcję, znieczulać. Baśnie Mogiłka, Flecista, Bezręka dziewczyna, pełne odrażających przykładów aktów przemocy, raz na zawsze wryte w podświadomość maluczkich, rzekomo kształtowały skłonności sadystyczne i odpowiadały za zwyrodnienie narodu niemieckiego. Czy naprawdę? Każdy naród może pochwalić się bogatym zbiorem mitów i legend rodem z horrorów. My również mamy całkiem niezły dorobek kulturalny, obfitujący w przekupne diabły, smoki ludojady, patriotki samobójczynie, podstępne karły, wodne demony i lubieżne strzygi. Zainteresowanych odsyłam choćby do „Bajek naszego dzieciństwa” Anny i Piotra Skoczków bądź „Antologii Warmińskiej” Teresy Brzeski-Smerek.

W tym miejscu nie będę rozwodzić się nad wpływem „niegrzecznych” baśni braci Grimm na dzieci, zostawiam to uczonym pedagogom. Powiem krótko: baśnie te – jakiekolwiek by były – uczą, jak radzić sobie w okrutnym świecie, bo świat czasami jest okrutny. Bohater ma do wykonania zadanie, stawką jest jego zdrowie, pozycja, życie. A że czasem cel uświęca środki… Oryginalne wersje baśni miały trafić do dorosłych. I trafiają… do tych utworów należy powrócić po latach. Człowiek do nich musi dojrzeć, musi na nie sobie zasłużyć. Tylko jaki dorosły będzie czytał bajki? A taki, który je zapamięta jeszcze z dzieciństwa. Utrwalą się gdzieś tam, na kliszy pamięci i po raz kolejny zaintrygują. Ptaszydło mające chytry wzrok i płaz o spojrzeniu głupca to postacie z okładek dawnych, „podejrzanych” książek. Odkrywam je na nowo. Co chcą mi powiedzieć?

Nie bójmy się krwawych, „odjechanych” historyjek. Nie jest powiedziane, że ich czytelnicy wyrosną na potencjalnych morderców, gwałcicieli, masochistów. Co najwyżej będą później gorliwie czytać Edgara Allana Poe, Stephena Kinga, Stefana Dardy, żądni mocnych, mrocznych, ale abstrakcyjnych wrażeń. Nadal nie pojmuję, co robią przedziwne postacie w „Walking In My Shoes”, tak jak nie zawsze rozumiem motywy baśniowych bohaterów, którzy wydają się do mnie mówić poprzez tekst piosenki:

Mógłbym opowiedzieć ci o rzeczach
Przez które przez nich przeszedłem
O bólu, którego doświadczyłem
Ale sam Bóg by się zawstydził
O rozkoszach składanych u mych stóp
O niezliczonych zakazanych owocach
Ale sądzę, że to przyspieszyłoby ci tętno
Teraz nie szukam rozgrzeszenia
Przebaczenia za rzeczy, które robię
Ale zanim wyciągniesz pochopne wnioski
Spróbuj postawić się na moim miejscu.
Spróbuj postawić się na moim.

(Depeche Mode – “Walking In My Shoes”)

Anna Maria Przybyło

About the author
Anna Maria Przybyło
entuzjastka mrocznego i ciężkiego klimatu, fanka twórczości Johnnego Deppa i Stephena Kinga. Pasjonatka starożytności i astronomii. Miłośniczka rocka gotyckiego, smoków i kotów

3 komentarze

  1. Nie rozumiem tego zapisu o Napoleonie i I wojnie światowej. Przecież wiek dzieli te wydarzenia.
    Poza tym Wanda zabiła siebie, a nie zeżarła dzieci Niemca, wodnice wciągały pod wodę młodzieńców, nie gwałcąc ich przy tym, a przekupny diabeł śmieszy, nie przeraża

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *