Neil Gaiman – Dym i lustra

Neil Gaiman stał się znany dzięki takim książkom jak „Gwiezdny pył”, „Koralina”, „Amerykańscy bogowie” czy „Nigdziebądź”. Ich popularność sprawiła, że na rynku ukazał się także zbiór jego krótkich tekstów, pierwotnie drukowanych w różnych antologiach oraz czasopismach, zatytułowany „Dym i lustra. Opowiadania i złudzenia”.

 Lustra to rzecz cudowna. Wydaje nam się, że mówią prawdę, ukazują nasze życie. Jeśli jednak ustawi się je właściwie, zaczną kłamać tak przekonująco, iż uwierzymy, że coś rozpłynęło się w powietrzu. (…) Opowiadania w pewnym sensie także są lustrami. Dzięki nim wyjaśniamy sobie, jak działa nasz świat, albo też, jak nie działa. Niczym lustra, opowiadania przygotowują nas na następne dni, odwodzą naszą uwagę od istot ukrytych w ciemności¹.


Zwierciadła od wieków uznawano za przedmioty niezwykłe i tajemnicze, obdarzone szczególną mocą. Do dziś przecież żywe jest przekonanie, że stłuczenie lustra oznacza siedem lat nieszczęścia. Zwierciadło to także brama do innych światów. Książka N. Gaimana pozwala zobaczyć, co jest pod drugiej stronie lustra, także jeśli chodzi o warsztat pisarski. Do każdego tekstu dołączone jest bowiem krótkie wprowadzenie, w którym autor wyjaśnia, w jakich okolicznościach powstał. A inspiracje bywają bardzo różne – od legend arturiańskich, „Beowulfa”, „Biblii”, klasycznych baśni, poprzez twórczość innych pisarzy, aż po współczesne piosenki czy „Słoneczny patrol”. Minusem jest jednak to, że wydawca zamieścił wszystkie opisy hurtowo na początku książki, a nie przed odpowiadającymi im tekstami.
W krótkich utworach N. Gaimana w wyraźny sposób zaznacza się cecha, charakterystyczna właściwie dla całej jego twórczości – czerpanie pełnymi garściami ze skarbnicy kultury, żonglowanie znanymi opowieściami, przepisywanie ich na nowo. Doskonałym przykładem jest „Szkło, śnieg i jabłka”, wariacja na temat „Królewny Śnieżki”. Historia niby ta sama, ale przedstawiona w inny sposób, odarta z upiększeń. Jeśli nigdy nie sprzyjaliście macosze, po tym tekście możecie zmienić zdanie.

Z kolei „Rycerskość” to opowieść o poszukiwaniu św. Graala. Spokojny, nastrojowy tekst, właściwie bez żadnych „efekciarskich” sztuczek, zaklęć i smoków, to bardzo ciekawa próba definicji tego, czym jest tytułowa „rycerskość” i co to znaczy „być rycerzem”.

N. Gaiman oddaje też hołd twórczości H. P. Lovecrafta. Oba teksty, „Kufelek Starego Shoggotha” i „Tylko kolejny koniec świata, nic więcej”, rozgrywają się w Innsmouth. Z tym, ze jedno to „prawdziwe” miasto, zaś drugie, w Nowej Anglii, jest doskonale znane fanom twórczości Cienia z Providence. Oba są całkiem ciekawe, w zgrabny i dowcipny sposób nawiązują do mitologii Cthulhu, autor dodaje też od siebie nowe wątki, np. wilkołaków.

„Załatwimy ich panu hurtowo” to interesująca przypowieść o właściwościach ludzkiej natury. Jest w nas coś takiego, że kochamy promocje. Lubimy też mieć władzę nad innymi. Z połączenia tych dwóch cech wyszła kameralna historia o końcu ludzkości, którą sprowadził jeden mały, zawiedziony w swych nadziejach człowiek.

Równie oszczędna w środkach i równie przejmująca jest „Mysz”, traktująca przede wszystkim o narastającej obojętności wobec cierpienia innych. „Morderstwa i tajemnice” to gaimanowska interpretacja działań Opatrzności. „Złote rybki i inne historie” są zabawną opowieścią o tym, jak ciężko być scenarzystą w Hollywood. Jeśli kiedykolwiek wam się zdawało, że to świetna praca, poczytajcie z kim biedny człowiek musi tam współpracować.

Oprócz tekstów prozatorskich w „Dymie i lustrach” są także utwory liryczne. Najchętniej pominęłabym je milczeniem, gdyż są słabiutkie. Gdyby nie obowiązek recenzenta, pospiesznie przewracałabym strony z liryką N. Gaimana.

Jak sam autor zaznaczył na wstępie, większość tekstów powstała na zamówienie: „To antologia opowiadań o świętym Graalu”, …”o seksie”, „…bajek w wersjach dla dorosłych”, „…o seksie i grozie”, „…o zemście”, „…o przesądach”, „…i znów o seksie”². Ten fakt sprawił, że niektóre opowiadania ocierają się o granice dobrego smaku i zwyczajnie nużą. Bo ileż można czytać w kółko o tym samym?
Pochwała należy się natomiast za nastrojową okładkę. Odpowiadał za nią Irek Konior, którego ja bardzo cenię od czasów, gdy zobaczyłam niesamowitą szatę graficzną dla „Hyperiona” Dana Simmonsa.

Podsumowując, nie jest łatwo jednoznacznie ocenić „Dym i lustra”. Bardzo dobre teksty przeplatane są słabiutkimi. No cóż, N. Gaiman, wybierając utwory do tego zbioru, chyba zapomniał, że lustra niekiedy ujawniają rzeczywistość w okrutny sposób. A niektóre na dodatek bywają krzywe.

 

Barbara Augustyn

Autor: Neil Gaiman

Tytuł: „Dym i lustra”

Wydawnictwo: Nowa Proza

Liczba stron: 384

Data wydania: 2012

¹ N. Gaiman, „Wstęp”, [w:] tenże, „Dym i lustra”, przeł. P. Braiter, Warszawa 2012, s. 11.

² Tamże, s. 12.

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *