Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek – Herta Müller

Nadal-ten-sam-snieg-i-nadal-ten-sam-wujek_Herta-Muller.szuflada.netRumunia – niestety – kojarzy nam się przede wszystkim z biedą, emigrantami, którzy na ulicach polskich miast błagali o pomoc. Dziś zapewne, szczególnie młodszym pokoleniom,  bardziej wiąże się z opowieściami o wampirach. Dla roczników 70′ i starszych historia tego kraju to jednak przede wszystkim dramatyczna opowieść o walce z dyktaturą, o walce o wolność człowieka. Mnie osobiście – na hasło „Rumunia” – zawsze staje przed oczami jeden obraz – para smutnych, ale hardo patrzących osób, czyli małżeństwo Ceaușescu, których proces oglądałam po kryjomu zza przymkniętych drzwi dziecięcego pokoju. Jako dziesięciolatka niewiele rozumiałam z wielkiej polityki, ale wyczuwałam tę atmosferę, która towarzyszyła tej parze. To samo odczułam przy czytaniu wstrząsającej książki Herty  Müller „Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek”.

Müller to niemiecka pisarka rumuńskiego pochodzenia, laureatka Nagrody Nobla. Jej biografia sama w sobie stanowi niezwykłe źródło inspiracji pisarskiej, z którego często korzysta. Urodziła się w miejscu zamieszkanym przez mniejszość niemiecką, jej ojciec był w Waffen – SS. Przez całe dzieciństwo posługiwała się językiem niemieckim, dopiero w szkole nauczyła się rumuńskiego. Pracowała w fabryce jako tłumaczka instrukcji do maszyn. Jednak najważniejszym elementem jej życiorysu jest egzystencja podczas rządów Ceausescu. Ciągła inwigilacja, zawężanie wolności osobistej, strach przed śmiercią z „niewyjaśnionych przyczyn” – to wszystko naznaczyło  Müller i jej twórczość.

„Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek” to tekst autobiograficzny. Znajdziemy więc tutaj i opowieści o ojcu i jego kolegach śpiewających faszystowskie piosenki, i obrazy wsi, w której pisarka mieszkała jako dziecko, i wspomnienia z pracy w fabryce. Nie jest to jednak narracja linearna, chronologiczna.  Müller przede wszystkim świetne buduje nastrój, jaki towarzyszy codzienności życia  pod władzą komunistycznego dyktatora.  Narrację tę wypełniają przede wszystkim ludzie, bo to ich indywidualne losy właśnie tworzą ogromy obraz spustoszenia i cierpienia. Poświęca więc wiele miejsca swoim przyjaciołom – pisarzom, artystom, pisze o m.in. Oskarze Pastiorze, Emilu Michelu Cioranie, by opowiedzieć o tym, jak sztuka i jej przedstawiciele byli traktowani przez system komunistycznej władzy.

Najwięcej miejsca jednak poświęca strachowi, który na co dzień jej towarzyszył. Sugestywne opisuje momenty przesłuchań, odkrywania podsłuchów w mieszkaniu, czy lęku, jaki wywoływał odgłos zatrzymującej się windy na piętrze z jej mieszkaniem czy kroków tuż za drzwiami. Mnóstwo jest tu historii o udanych lub nieudanych próbach łamania człowieka – tak typowych dla działań komunistycznej dyktatury – a jednak wciąż szokujących. Obszar wolności staje się coraz ciaśniejszy, wybór coraz mocniej ograniczony, człowiek to tylko trybik, który ma poprawnie działać w machinie państwa komunistycznego.  Müller pokazuje jednak, co się dzieje, gdy ten trybik jest trochę innym elementem – kim staje się i jakie są metody na jego niechęć wobec dostosowania się do reszty, na jego indywidualny bunt.

Pisarka wielokrotnie wraca tu też do swoich tekstów, ale i cytuje innych, których twórczość może ilustrować totalitarne czasy, tłumaczyć je. „Nadal ten sam śnieg…” jest więc na pewno swego rodzaju próbą rozliczenia się z okrutnym czasem własnej – indywidualnej, ale i zbiorowej biografii. To wstrząsająca podróż w czasy, z których powtórki nigdy być nie powinno.

Anna Godzińska

Tytuł: Nadal ten sam śnieg i nadal ten sam wujek
Autorka: Herta Müller
Przekład: Katarzyna Leszczyńska
Wydawnictwo: Czarne
Premiera: 25 lutego 2014
Liczba stron: 224

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

komentarz

  1. Chcialbym tylko jedno dac do zastanowienia:
    Czy naprawde jest Herta Müller pochodzenia rumunskiego?
    Prosze zerknac do wikipedji:
    http://de.wikipedia.org/wiki/Herta_M%C3%BCller
    Ja bym raczej napisal:

    Müller to niemiecka pisarka pochodzaca z Banatu, tego regionu Rumunji, w ktorym wiekszosc mieszkancow byla pochodzenia niemieckiego.

    Ja urodzilem sie w 1959 roku na Mazurach, chodzilem do polskiej szkoly, mam polskie nazwsko, polskich przyjacol, ale…. jestem pochodzenia niemieckiego. Bez watpliwosci. Pochodzenie to przeciez kwestja ducha rodzinnego a nie panstwa, w ktorym sie przypadkowo urodzilem. Czesto jedno z drugim sie pokrywa, ale nie zawsze.

    Klaniam sie –
    Erwin Gonsowski

Skomentuj Erwin Gonsowski Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *