Myślę, że nie stało się nic – recenzja komiksu „Batman #6: Narzeczona czy włamywaczka”

Recenzując poprzedni tom Batmana z Odrodzenia DC, uznałem pomysł Toma Kinga, by odłożyć nieco ślub Batmana z Catwoman, za nie tylko zgodny z (dyktowaną rynkowo) konwencją, ale i dobry w realizacji. Szósty tom tej serii – Narzeczona czy włamywaczka – wytrąca mnie nieco z poprzedniego stanowiska. King robi to samo po raz kolejny, tyle że tym razem nie wychodzi to tak dobrze, a zniecierpliwienie najzwyczajniej daje się już we znaki.

W zbiorze znalazły się cztery historie. Pierwsza z nich nie ma wiele wspólnego ze ślubem, stanowi wariację na temat tego, jak może potoczyć się życie dziecka osieroconego przez rodziców, którzy zostają zamordowani. Ale rozkład akcentów jest tu zupełnie inny niż w historii najsłynniejszej sieroty Gotham. I choć ta krótka opowieść najmniej pasuje do tomu, jednocześnie wydaje się najlepiej napisana. Gorzej prezentuje się następna opowieść, o przedślubnych przygodach Superprzyjaciół. Pamiętacie pełną emocji historię z udziałem Batmana i Supermana z poprzedniego tomu? To tym razem u boku Batmana staje Wonder Woman i całość w ogóle nie urasta do swojej poprzedniczki. Fabuła wydaje się absurdalna, a zarysowana tu relacja Bruce’a i Diany w ogóle do mnie nie przemawia. Akcji jest trochę więcej, ale nie ratuje ona komiksu.

Następnie w kadrach pojawia się Poison Ivy, którą wszyscy kochają, choć nie wszyscy z własnej woli. King w tej (a także – do pewnego stopnia – w poprzedniej) części eksploruje temat wierności, zazdrości itp., co w zasadzie zapowiada się interesująco, jednak zrealizowane jest najwyżej średnio. Autor nawiązuje tu do wydarzeń z Wojny żartów z zagadkami (czwarty tom tej serii), przez co przypomina, jak doskonale potrafi pisać i… rozczarowuje tym, że tutaj tego nie robi. Szósty tom to ewidentny spadek formy.

Zamykająca go historia jest przy tym zaskakująco dobra, choć w zamierzeniu lekka, nieco humorystyczna. Oto przyszła panna młoda wykrada się nocą na miasto, by w sobie właściwy sposób zdobyć suknię ślubną, a przy okazji spędzić wieczór panieński. King wplata w opowieść fragmenty z przyszłości, ukazując dynamikę relacji (za niedługo – oby niedługo!) młodej pary, gdy już nie będzie taka młoda. Świetnie tu sprawdza się zmiana artystów, to znaczy Joëlle Jones rysuje te partie komiksu, w których śledzimy Catwoman w „teraźniejszości”, Mikel Janin obrazuje nam scenki z „przyszłości”. Jeśli dodamy do tego bogactwo detali, wizualnych nawiązań do przeszłości itd., mamy przykład na to, jak warstwa graficzna prześciga scenariusz, bo ta opowiastka nie jest przecież niczym ważnym w kontekście wydarzeń z Odrodzenia.

King zdecydowanie chce zostać zapamiętany, to znaczy – jego run w pewnym sensie ma przewartościować postać Batmana. I świetnie, może tego właśnie mu trzeba. Problem w tym, że nadal czekam na to, za co można by go zapamiętać.

Aleksander Krukowski

Scenariusz: Tom King
Rysunki: Mikel Janin, Joelle Jones
Wydanie: I
Data wydania: Lipiec 2019
Seria: Batman, Odrodzenie
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Druk: kolor
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 167×255 mm
Stron: 156
Cena: 49,99 zł
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788328141452

About the author
Aleksander Krukowski
Literaturoznawca, krytyk literacki i tłumacz. Wytrwały recenzent książek i komiksów, publikujący w różnych zakątkach internetu. Fan Granta Morrisona, Alana Moore'a, Warrena Ellisa i Neila Gaimana, chętnie sięgający po komiksy spoza swojej strefy komfortu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *