Money makes the world go round…

BusineRivera Mythos Fantastic Four Coverss is business. Stara zasada wciąż ma się dobrze. Nie bez przyczyny swego czasu Warner Bros. podzieliło adaptację ostatniego tomu „Harry’ego Pottera” na dwie części. Skoro można na czymś zarobić podwójnie, to czemu tego nie zrobić? Bo ktoś się oburzy? Nawet gdyby zorganizowano jakieś protesty, nie zmieniłoby to decyzji wytwórni – możemy sobie protestować, lecz kalkulacje są proste. Dwa filmy generują podwójne zyski.

To tyle tytułem wstępu, bo nie będę tu pisać o „Potterach”, „Zmierzchach” czy innych „Igrzyskach Śmierci” (a jak się okazuje – także ostatnio zapowiedzianych „Justice League” i „Avengers”) podzielonych na dwa filmy. Ale o pieniądzach będzie. My preciousss… To w końcu na nich swe działanie opiera większość organizacji działających w biznesie z zakresu szeroko pojętej rozrywki. Niestety, zbyt często kasa negatywnie wpływa nie tylko na nasze kieszenie, ale i na kreatywność twórców. Sukces filmów z Marvel Cinematic Universe spowodował, że coraz częściej Marvel zaczyna stawiać na odgrzewane kotlety w swojej komiksowej gałęzi. Jakaś historia będzie wkrótce adaptowana? Świetnie, trzeba przybliżyć ją jeszcze raz czytelnikom! Podejście niby słuszne, lecz również irytujące pójściem na łatwiznę i wtórnością.

Niedawno w kinach gościli „Strażnicy Galaktyki” (a gdzieniegdzie wciąż goszczą – na przykład w Chinach, gdzie zarobili już niemal 100 milionów dolarów; do amerykańskich mediów zaś dotarła wiadomość o tym, jak nieudolne jest tłumaczenie, które  GUARDIANS-OF-THE-GALAXY-Payoff-Key-Artnie oddaje w pełni humoru oryginalnych dialogów – choć to nie tylko problem chińskich kin, o naszych tłumaczeniach też można wiele powiedzieć – niekoniecznie dobrego; jeszcze jedna dygresja w dygresji – to dobre nawiązanie do dzisiejszego tematu przewodniego, bo amerykańskie media mówią o tym chińskim tłumaczeniu tylko dlatego, iż tamtejszy rynek przynosi największe zyski poza samymi Stanami). Ale miałem pisać o czymś innym… Ach, „Strażnicy Galaktyki”. Przed premierą filmu Marvel zaczął wypuszczać więcej komiksów ze Strażnikami. Żeby lepiej sprzedać – i film, i komiksy. Bo już same trailery mogły spowodować wzrost zainteresowania tą dotychczas niezbyt popularną marką. Z tego też powodu na przyszły rok zapowiedziano m.in. nową serię z Ant-Manem. Nie chodzi o to, że ktoś wpadł na świetny pomysł odświeżenia postaci, raczej ktoś dostanie zlecenie wymyślenia produktu tylko ze względu na zbliżającą się premierę hollywoodzkiej produkcji. Zaapelujmy – nie idźcie tą drogą, Marvelu!

Ale wszystko i tak sprowadza się do jednej serii – „Fantastic Four”. W przyszłym roku Victor von Doom i jego przeciwnicy także ponownie pokażą się bywalcom multipleksów z całego świata. Ale oni nie dostaną nowej serii komiksowej – wręcz przeciwnie, Marvel kasuje ongoing z Fantastyczną Czwórką. Nie trzeba być fanem F4, ale, kurczę, oni zadebiutowali wcześniej niż Spider-Man czy X-Men. Co różni F4 od Ant-Mana? Dyspozytor praw do filmowej adaptacji. F4 produkuje wytwórnia Fox, a nie sam Marvel, więc to nie leży w ich interesie, by tworzyć komiksy, z których zysk osiągnąłby ich poniekąd rywal (chociaż można by z dużą dozą prawdopodobieństwa zgadywać, iż to bardziej film wypromowałby komiksy niż na odwrót). Czy to już chamstwo, czy tylko brutalne zasady rynku…? Za komiksami z F4 płakać pewnie będą tylko zagorzali fani, ale jednak niesmak pozostaje. Wiadomo, komiksów z X-Men czy Spider-Manem nie zaprzestaną, w końcu byłby to typowy strzał w stopę. Ale F4 poświęcić już można było…

Akurat z wytłumaczeniem zaistniałej sytuacji problemów mieć nie będą – komiks sprzedaje się gorzej niż np. „Hawkeye”, „Moonknight” czy „Ms. Marvel”. Zaledwie 90. czy 70. (zależnie od miesiąca) miejsce na liście sprzedaży komiksów o czymś świadczy. Niekoniecznie o tym, aby wypuszczać miesięcznik tylko dlatego, że wciąż ma kilkadziesiąt tysięcy fanów. W końcu w biznesie trzeba inwestować z jak największą korzyścią dla portfela firmy. Może też niepotrzebnie oskarżam osoby odpowiedzialne za ten ruch? Może po prostu ktoś zadecydował o anulowaniu serii, bo jakościowo tytuł ten odstaje od innych, a za zasługi F4 wiecznie nie można utrzymywać kontynuacji? Może wszelkie głosy o związku nadchodzącej adaptacji z anulowaniem serii są plotkami wyssanymi z palca? Tego nie wiemy i pewnie nigdy się nie dowiemy na pewno…

Chciałbym, by prawFantastic_Four_The_Lost_Adventure_Vol_1_1dziwymi powodami anulowania serii okazały się względy artystyczne. Przerwa na odświeżenie przyda się Fantastycznej Czwórce. Przez lata dostaliśmy wiele dobrych historii (w końcu scenarzystami jeszcze niedawno byli m.in. Mark Millar czy J. Michael Straczynski – więc w najgorszym przypadku można powiedzieć, że dało się to czytać), a wiara Marvela w superbohaterską rodzinę zaprocentowała wydawaniem dwóch serii naraz (przynajmniej do niedawna). Jednak bywało i tak, że tworzone historie były wtórne i nieangażujące czytelnika. Nie bez powodu komiks sprzedaje się na pewnym, niezbyt wysokim, poziomie. Niewykluczone, iż po krótkim niebycie seria wróci z przytupem.

A jeżeli faktycznie Marvel chciał zagrać na nosie 20th Century Fox? Byłaby to dla nas smutna wiadomość, pokazująca, jak nisko można upaść z błahych powodów. Albo po prostu taka jest dzisiejsza rzeczywistość i pozostaje jedynie się do tego przyzwyczaić. Plus, ewentualnie, sięgnąć po pierwsze zeszyty o przygodach Reeda Richardsa, Sue i Johnny’ego Stormów, i oczywiście Bena Grimma.

Marcin Rządkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *