Moja sztuka protestu – Elfriede Jelinek

 Książek Jelinek nie czyta się dla przyjemności, dla relaksu. Są to bowiem teksty, których język, narracja, bohaterowie szokują. Nie potrafimy określić, czy ich postępowanie jest dobre, czy złe, czy wybory są słuszne, a reakcje – prawidłowe, bo nic tu nie jest jednoznaczne. Wszystko to jednak budzi nas tak, jak obudziłby nas krzyk sąsiada w środku nocy. Z jednej strony bowiem to, o czym pisze jest w jakiś sposób nam bliskie, ale z drugiej jednak – zaskakujące i szokujące.

Podobnie jest z esejami i wystąpieniami Elfriede Jelinek, które zostały zebrane w tomie Moja sztuka protestu. Nie bez powodu przecież autorkę  Pianistki komitet noblowski nagrodził za: muzyczny przepływ głosów i kontrgłosów w powieściach i dramatach, które z niezwykłą pasją lingwistyczną demaskują absurdalność stereotypów społecznych i ich ujarzmiającą siłę. Ten język właśnie, tak charakterystyczny dla autorki, znajdziemy i tutaj – pełen intertekstualnych odniesień, silny, intensywny. Jeden z tłumaczy tych esejów przyznał, iż było to bardzo ciężkie zadanie właśnie z powodu „zagęszczenia gier słownych”. Poza tym pisarka wymaga od nas niesamowitej erudycji, bo sama jest nią obdarzona. W trakcie lektury więc niejednokrotnie musimy sprawdzać kontekst, o którym mówi, sięgając poza jej książkę.

Jednak siła Jelinek to nie tylko język, ale i tematy, jakie porusza. Tutaj także znajdziemy ich mnóstwo ubranych jednak w różnorakie formy pisarskie. Pisarka potrafi poruszać sprawy bardzo ogólne (np. sport, kino), ale i szczegółowe (chociażby sprawa Waltera Luftla, któremu najpierw przyznano złoty dyplom inżynierski, a potem – wyniku presji opinii publicznej – odebrano. Była to reakcja na jego słowa o nieprawdziwości mordów w komorach gazowych). Antologia jej tekstów podzielona tu została na cztery obszary: Język i myślenie, Teatr, Portrety oraz Historia i społeczeństwo. Podział ten wydaje się być dość umowny, ponieważ wszystkie te zagadnienia przeplatają się ze sobą, wyraziście ukazując jej poglądy. Jelinek bowiem mówi o rzeczach, o których inni chcą milczeć. Wyciąga na światło dzienne to, co inni pragną zakopać głęboko w zapomnieniu. Poglądy, które prezentuje w swoich powieściach i dramatach, są więc widoczne i tutaj. Może nawet i bardziej wprost, bo płyną prosto z jej ust, spod jej pióra, bez wkładania ich w wypowiedzi bohaterów.

Dlaczego więc światopogląd Jelinek tak bulwersuje? Dlaczego nikogo nie pozostawia obojętnym – wywołuje skrajne emocje: albo entuzjazm i zachwyt, albo obrzydzenie i niesmak? Pisarka nie mówi o tym, co wygodne, nie głaszcze swoich czytelników/swoje czytelniczki po głowach. Przy okazji odbierania różnego rodzaju nagród czy wyróżnień potrafi poruszyć temat, po którym publiczność nie wie, czy ma wyjść oburzona, czy klaskać. Sama w mowie noblowskiej przyznała, że pisarze i pisarki przeczesują zwichrzoną rzeczywistość, bo nie ma jej jak przygładzić. Można tylko tworzyć nowe fryzury.

Jelinek nie lubi chyba Austrii – swojej ojczyzny i to ze wzajemnością. W jednym z tekstów pisze, że to kraj niewyobrażalnie piękny, ale i kraj nienawidzący krytyki. Opowiada więc historie tych krytycznych autorów, którzy w bardziej lub mniej jawny sposób zostali zmuszeni do emigracji. Często też wspomina o tym, co dla Austriaków bardzo niewygodne – faszyzmie, rasizmie.  Bardzo ostro wypowiada się o tamtejszej polityce, choć o samej sobie mówi, że się nie udziela. Krytykuje pomoc socjalna dla kobiet – nazywa to jałmużną. Pisze ironicznie: Austria to taki mały piękny świat, gdzie do wielkiego trwa walka od lat.

Dla mnie bardzo ciekawe są te eseje czy wystąpienia, w których Jelinek porusza kwestię kobiet. Tych odniesień do ich sytuacji jest bowiem u niej sporo – sama przecież lubi pokazywać swoim czytelnikom/czytelniczkom sposób, w jaki traktujemy innych, obcych. Bo dla pisarki kobieta jest właśnie po trosze  cudzoziemcem na terytorium opanowanym przez mężczyzn. Jej rolę widzi się tylko przez pryzmat biologii i nikogo nie interesuje, kim naprawdę jest. Wstrząsający jest tekst jej wystąpienia w Muzeum Żydowskim w Wiedniu o kobietach w obozach koncentracyjnych. Wspomina w nim o swego rodzaju seksbiznesie, który tam panował. Praca przymusowa zrównana została z seksualną pracą usługową.

Moja sztuka protestu na pewno nas poruszy, każe pomyśleć, zastanowić się nad tym, co na pozór oczywiste lub wręcz przeciwnie – niechciane, porzucone ze wstydem na koniec pamięci.  Sama Jelinek mówi, że nie chce być tak skuteczna jak pismo proroka, którego może zrozumieć każdy, kto chce, odżegnuje się od chęci oddziaływania na nas swoim pisarstwem. Ale jednak, poza nią i jej intencją, tak się dzieje. Książka ta jest idealnym na to przykładem.

Anna Godzińska

Ocena: 5/5

Tytuł: Moja sztuka protestu

Autor: Elfrede Jelinek

Ilość stron: 334

Wydawnictwo: W.A.B.

Rok wydania: 2012

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *