Miseczka szczęścia – Aneta Rzepka

Miseczka szczescia Aneta Rzepka„Miseczka szczęścia” to najnowsza powieść Anety Rzepki, która swoją twórczość literacką poświęciła wsparciu ludzi znajdujących się na życiowych zakrętach.  Tym razem poznajemy historię czworga bohaterów, którzy mimo trzymania się na powierzchni życia poprzez posiadanie przyzwoitej pracy i dachu nad głową, borykają się z problemami egzystencjalnymi. Nie potrafią wierzyć w szczęście, w miłość, nie umieją zaufać drugiemu człowiekowi. Ta nieufność i destabilizacja psychiczna bohaterów wyrosła na gruncie nałogu, zranionego uczucia oraz kłamstwa. Autorka chciała zapewne, aby ta książka, podobnie jak poprzednie tchnęła nadzieją i zmobilizowała do walki z przeciwnościami losu, jednak…

Wprawdzie nigdy nie śledziłam wyników sondaży, ale podejrzewam, że przeciętny Kowalski jest bardziej świadomy skutków biernego palenia, aniżeli psychicznych skutków współuzależnienia od alkoholu.

W Polsce, co prawda, alkoholizm jest problemem społecznym i tym samym posiada „swoje” artykuły w Ustawie o pomocy społecznej, ale działania pomocowe, mimo że zinstytucjonalizowane, powszechne i rozwinięte na szeroką skalę, dotyczą przede wszystkim osób dotkniętych nałogiem. Rodziny, oprócz pomocy materialnej, która im się należy z mocy Ustawy, jeśli warunki bytowe są złe, są pozostawione same sobie. Dzieci wzrastające w patologicznym środowisku rodziny z osobą uzależnioną od alkoholu mają zaburzone postrzeganie świata i ludzi. Wykształciły sobie cechy charakteru, które ułatwiają egzystowanie w takiej rodzinie, lecz wydatnie utrudniające życie poza nią. Jak jeszcze można mieć nadzieję, że komuś choćby obił się o uszy powyższy problem, to o alienacji ludzi o odmiennej orientacji płciowej, a raczej jej skutkach społecznych już zupełnie mało  kto wie.  Bywa, że osoby takie są tak piętnowane w środowisku, że w akcie desperacji próbują dostosować się do ogółu na siłę. Zakładają na przykład rodzinę i decydują się nawet na dziecko, żeby pozornie nie wyłamywać się ze standardów. Cenę za taką desperację płacą żona i dzieci upokorzeniem i nie rzadko bólem fizycznym, ponieważ sfrustrowany nienaturalną sytuacją mąż i ojciec wyładowuje się na nich.

Psychika ludzka może się skrzywić także z innych, mniej spektakularnych powodów, na przykład pod wpływem traumy i poczucia winy z powodu śmierci bliskiej osoby albo najzwyczajniej w świecie z powodu niespełnionej miłości. Jeśli człowiek ma wrażliwą psychikę, takie przeżycia mogą wpłynąć na jakość relacji międzyludzkich.

Z takimi właśnie problemami postanowiła zmierzyć się Aneta Rzepka w swojej nowej książce. Rozdzieliła je równo pomiędzy czworgiem swoich bohaterów.  W „Miseczce szczęścia” poznajemy więc Patrycję, która kierowana instynktem samozachowawczym izoluje się od matki alkoholiczki. Kończy  studia, podejmując nieźle płatną pracę, kupuje mieszkanie i zaczyna żyć na własny rachunek. Mimo starań nie może ograniczyć kontaktów z matką, która nie ma stałej pracy, przychodzi do niej często w stanie nietrzeźwym i wyciąga pieniądze.

Kolejna bohaterka ma na imię Renata i pojawia się w powieści w krytycznym momencie swojego życia. Odeszła bowiem od męża, który znęcał się nad nią psychicznie i fizycznie. Upokorzona, bo okazało się, że mąż jest gejem, wprowadza się do brata, starając się odzyskać równowagę psychiczną i zapewnić spokój swoim małym córeczkom bliźniaczkom.

Żeby była zachowana proporcja, poznajemy też dwóch panów. Pierwszy z nich, Radek, który jest bratem Renaty, wychował się z siostrą bez rodziców, ponieważ ci zginęli w wypadku. Zanim wyszedł na prostą, zaznał stabilizacji w życiu, wcześniej kilka razy mocno zbłądził. Drugi, Piotr, jest zamkniętym w sobie biznesmenem, dźwigający wyrzuty sumienia wobec siostry, która zmarła, będąc młodą osobą.

Tak skomplikowane historie bohaterów oraz trudne momenty w ich życiu, w jakich się znaleźli na początku powieści obiecują dobrą lekturę. Czytelnik ma nadzieję, że czeka go studium osobowości bohaterów i ich zmagań w życiu.  Jednak nadzieja ta umiera zaraz na początku lektury. Autorce bardzo szybko zabrakło konsekwencji, a jej warsztat pisarski nie udźwignął wyzwania i nie dała rady wprowadzić elementu głębszej psychologii w treść. W efekcie problemy bohaterów straciły swą jaskrawość, rozmyły się między dialogami, schodząc na dalszy plan. Książka stała się nudną, nic nie wnoszącą historią, w której jak w schemacie romansu on zakochuje się w niej, ta chce odwzajemnić uczucie, ale się boi, w końcu się decyduje z nim związać, ale nie ma łatwo itp., itd… .

Mechanizmy psychologiczne, mające swe podłoże we wczesnej młodości, a nawet w dzieciństwie i które implikują postawy bohaterów są tak nieudolnie przedstawione w powieści, że tylko profesjonalista albo osoba z podobnymi problemami w życiu jest w stanie je wyłapać i wytłumaczyć ich zachowania. Przeciętny czytelnik taką Patrycję posądzi o wieczne fochy i infantylność, Renatę o niemiły charakter, Piotra za gbura, a Radka za drania.

Wróćmy jeszcze do tego etapu powieści, kiedy ona staje się nudna. Autorka chyba też to zauważyła, bo nagle postanawia uatrakcyjnić i pobudzić akcję. I tak, pewnego dnia rano w drzwiach bohaterki Patrycji stają funkcjonariusze policji, oświadczając, że zamordowano jej matkę, a ona jest główną podejrzaną. Patrycja spędza na komisariacie cały dzień, żeby w końcu, ze względu na niezbite alibi, brak odcisków jej palców oraz porównanie próbek krwi z miejsca zbrodni, zostać uniewinniona. Pojawia się także pewien ciemny typ, który szantażuje naszą bohaterkę, potem napada, chcąc wyłudzić pieniądze.  Wątek kryminalny niestety też przerasta warsztat pisarski autorki, spłycając go do prostych, przewidywalnych epizodów.

Aneta Rzepka pisząc „Miseczkę szczęścia”, postawiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Już po pierwszym odbiciu nie doskoczyła nawet do połowy wysokości. I zamiast sobie odpuścić te wyżyny, poczekać jeszcze jakiś czas doskonaląc umiejętności pisarskie, nie popełniłaby tej masakry literackiej, jaką jest ta książka. To nie prawda, że proste fabuły są złe, bo z zasady mało ambitne. Lepiej przeczytać powieść o mniej skomplikowanej treści, ale miło spędzić czas, aniżeli męczyć się nad  nieudanym wytworem pióra, gdzie każda myśl skrzeczy nieporadnym słowem.

Bo na domiar złego styl prozy Rzepki można porównać do poprawnego stylu gimnazjalistki – prymuski, która w swojej młodzieńczej „twórczości” nacisk kładzie na powierzchowne detale, a zdania łamie nadmiarem przymiotników i przecinków.

Jakby ktoś chciał mi zasugerować, że może to subiektywne odczucie przytoczę cytaty:

„Opuściła kuchnię, zostawiając Piotra samego. Mikrofalówka zasygnalizowała koniec pracy. Należało więc wyjąć swoje danie, przełożyć je na talerz i w końcu zaspokoić głód.”

Po pierwszej romantycznej nocy Patrycji i Radka, ona wchodzi do kuchni

„..a na stole czekała kolejna niespodzianka – apetycznie wyglądające śniadanie. W niebieskich, plastikowych kieliszkach tkwiły ugotowane (zapewne na miękko) jajka. Obok stała miseczka wypełniona ozdobionym szczypiorkiem twarożkiem i talerz z plasterkami pomidora. W wiklinowym koszyku czekały świeże bułeczki. Całość dopełniała zrobiona właśnie przez Radka herbata z cytryną”.

Moim zdaniem „Miseczka szczęścia’ to bardzo nieudana książka. Miałam wrażenie, że autorka pisząc ją nie miała konkretnego planu ani na formę, ani na fabułę. Nie jest to studium psychologiczne bohaterów o skomplikowanej przeszłości, mimo że pomysł, aby uwrażliwić czytelników na takie problemy był bardzo dobry. Takich inicjatyw nigdy dość w literaturze. Nie jest to kryminał, bo tu trzeba się wykazać doskonałym piórem i dobrym warsztatem literackim. Nawet nie jest to rasowy romans.

Dodając jeszcze ten szkolny styl, okraszony setkami spójników „gdyż” (no kto dzisiaj w powieściach używa spójnika „gdyż”!) mamy już całą „miseczkę nieszczęścia”.

Przykro mi, ale nie mogę polecić tej książki nikomu.

Klaudia Maksa
Ocena: 1/5

Tytuł: Miseczka szczęścia
Autor: Aneta Rzepka
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 292
Oprawa: miękka + skrzydełka
Wydawnictwo: Replika

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *