Markus Zusak – Złodziejka książek

zlodziejkaZłodziejkę książek Markusa Zusaka czytałam w 2008 roku, dokładnie czwartego marca, bo taką datę zapisałam na pierwszej stronie mojego egzemplarza. Pamiętam, że bardzo mnie zawiodła. Szukałam czegoś nowego na temat Holocaustu, i Złodziejka była zakupem trochę w ciemno. Nie podobała mi się. I bardzo się zdziwiłam, kiedy niedawno zobaczyłam wznowione wydanie w jednej z dużych księgarń. (Okazało się, że według Złodziejki nakręcono film, a jak już jest film, to książka musi być bestsellerem).

O czym jest książka? Tak w skrócie, wielkim, bo lektura liczy ponad 500 stron. Opowieść rozgrywa się przed i w trakcie II wojny światowej. Mała Liesel (dziesięciolatka) trafia do rodziny zastępczej w Molching (należałoby wspomnieć, że Zusak wymyśla sobie to miasteczko). Macocha nie lubi Liesel, a ojczym tak. Dziewczynka zapoznaje się z okolicą i zaprzyjaźnia z kilkoma osobami, m.in. z Rudym. Jej życie zmienia się w momencie ukradzenia pierwszej książki. W tym samym czasie w piwnicy pojawia się Żyd, Max. On również wpływa na filozofię życia Liesel. Wszystko rozgrywa się na tle ostrzałów i wybuchów bomb nieprzyjaciela. Narratorem w Złodziejce książek jest Śmierć, sympatyczny mężczyzna z bardzo ludzkimi odruchami.

To właściwie wszystko, co mogłabym powiedzieć na temat tej książki, gdy pojawiła się po raz pierwszy w Polsce, w roku 2008. Teraz jest trochę inaczej. Książkę przejrzałam (przyznaje, już mi się nie chciało jej czytać po raz drugi) jako mama, z innym już spojrzeniem na świat. I wydaje mi się, że idealnie się nadaje jako lektura do niższych klas podstawówki, powiedzmy, czwarta czy piąta klasa. Bo książka jest ładnie wydana. Dużo w niej obrazków, komiksów (na uwagę zasługują te z Hitlerem), śmiesznych zapisów (prawie jak z książki kucharskiej). Wygląda prawie jak pamiętnik, albo czyjś dziennik. Ma dużą czcionkę i wyraźny podział na części. Zusak stara się pokazać najwyższe wartości, jakimi powinien kierować się człowiek. Idealne dla dzieci. Odwaga, braterstwo, szacunek, miłość. Wszystko na tle grozy Holocaustu. Idealne do wprowadzenia tej trudnej tematyki na lekcjach w szkole.

Podsumowując, tak między nami, dorosłymi: jakoś tak niezbyt czyta mi się lekkie książki o Holocauście. Może i jest dobra dla dzieci, bo kiedyś trzeba wreszcie dziecku powiedzieć, że byli tacy ludzie, którzy palili innych (też ludzi) w piecach, że śmierć jest częścią życia. Ale, drogi panie Markusie Zusaku, albo pisanie dla dzieci, albo o Holocauście. Jakoś mimo próby zachęcenia innych do przeczytania Pana książki, siebie nie przekonuję.

Ula Orlińska-Frymus

Tytuł: Złodziejka książek

Autor: Martin Zusak

Tłumaczenie: Hanna Baltyn

Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Liczba stron: 496

Rok wydania: 2014 (Wydanie III)

About the author
Ula Orlińska-Frymus
doktorantka US, ukonczyła szkołę dla emigrantów w Izraelu oraz podyplomowe studium nauki o Holokauście na UW, autorka reportaży z Izraela i Japonii, zakochana w Harukim Murakamim, sushi i komiksach Rutu Modan. A przede wszystkim - mama Franka.

komentarz

  1. A ja przyznam, że uwielbiam tę książkę z wielu powodów. Naważniejszy z nich to ten, że mówi ona o niezwykłej mocy opowieści, o tym, że literatura potrafi ratować życie, że jest wentylem wolności, normalności. Bo to historie czytane i opowiadane pozwalają przeżyć Lisel i Maxowi. Po drugie opowiada o Holokauście, ale adekwatnie do poziomu czytelnika/cztelniczki (to książka dla młodszej młodzieży przecież) i pokazuj wojnę jako swego rodzaju nienormalność, niemoc, na którą nie ma się wpływu. Po trzecie zaś to piękna opowieść o przyjaźni i dobru. MOże trochę nawina i przesłodzona, ale czy ni potrzebujemy czasem i takch narracji?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *