Maria i Magdalena – Magdalena Samozwaniec

Maria i Magdalena

Wszyscy znamy Magdalenę Samozwaniec jako świetną satyryczkę i doskonałą parodystkę powieści równie popularnych co grafomańskich. Ta świetna pisarka humorystyczna napisała też autobiografię, tak samo przesyconą dowcipem jak inne jej dzieła. Uwieczniła dla potomnych nie tylko postać swoją i swej ukochanej siostry, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, ale też obraz całego środowiska, w którym wyrosła. Niektórych członków rodziny, na przykład brata Jerzego i jego snobistyczną, pełną wielkopańskich fumów żonę, musiała pominąć na ich wyraźne żądanie, ale innych sportretowała wiernie, nie tylko z właściwym sobie humorem, ale też z czułością i nostalgią za dawnymi czasami.

Nie były one może pod wieloma względami najlepsze, miały swoje minusy, ale były czasami dzieciństwa autorka, a dzieciństwo i wczesna młodość prawie zawsze jawi sie nam jako okres najlepszy w życiu. Wielu krytyków zarzuca książce „Maria i Magdalena” nadmierną czołobitność autorki wobec starszej siostry, ale są to chyba przesadne grymasy.

Mała Madzia poznaje starszą siostrę dopiero wtedy, gdy kończy trzy lata. Wcześniej jest izolowana od rodzeństwa i kuzynów z powodu jakiejś niesprecyzowanej choroby. Mała dziewczynka od początku jest oczarowana śliczną i pełną niezwykłych pomysłów Lilką. Od tego momentu stają się nierozłączne.Choć pochodza z tak zwanej „dobrej rodziny” ich życie wcale nie jest usłane różami. Co prawda wesoły i żywiołowy Wojciech Kossak, ich ojciec, jest pobłażliwy wobec córek i prawie zawsze ulega im we wszystkim, ale ma dla nich mało czasu. Utrzymanie domu na odpowiedniej stopie wymaga wielu pieniędzy, a dochody Kossaków pochodzą właściwie wyłacznie ze sprzedaży obrazów słynnego malarza. Pan domu więc przeważnid maluje, zaś rządy sprawuje jego żona, bardzo kochająca córki, ale hołdująca staroświeckim regułom wychowania. Dziewczynki uczą się większą część dnia, zgłębiając obowiązujący program szkolny pod okiem jednej z domowych nauczycielek, i bez końca ćwiczą grę na fortepianie, co jest ich zmorą. Wszelkie nieposłuszeństwo karane jest surowo, często za pomocą rózgi. Maria Kossak nie rozpieszcza swych córek, nie ma się więc co dziwić, że nie zwierzają się jej ze swych drobnych sekretów. Od tego mają siebie i chociaż Lilka często zachowuje się wobec Madzi samolubnie, traktując ją wręcz po tyrańsku, a Madzia bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z niewłaściwości takiego postępowania uwielbianej siostry, nie mogą bez siebie żyć. Łączy je wielka miłość do zwierząt i zamiłowania artystyczne, dzieli stosunek do świata – Lilka na wszystko patrzy oczami przyszłej poetki i malarki, Madzia natomiast kocha życie na zdrowy, przyziemny sposób i tryska humorem.

Obie piszą, co oceniane jest przez dorosłych różnie. O ile starsza od początku uważana jest w rodzinie za wielką artystkę, a tyle młodszą traktuje się lekceważąco, twierdząc że próbuje ona jednie naśladować – i to nieudolnie – „genialną Lilkę”. Dorastając, uczestnicząc w pierwszych balach i przeżywając swe pierwsze miłości siostry niemal jednocześnie dochodzą do wniosku, że w życiu liczy się coś więcej – postanawiają mianowicie wydać swe utwory drukiem. Okazuje się to bardzo trudne…

Książka została napisana bardzo jak na owe czasy jędrnym językiem, codziennym i miejscami nawet rubasznym, czego cała rodzina nie mogła długo pisarce wybaczyć. Uznano ją wręcz za „odszczepieńca” za „renegatkę, która pluje we własne gniazdo”, czego dziś czytelnicy raczej nie zrozumieją. Krytyka pewnych zachowań i poglądów ludzi „z towarzystwa” czy wręcz „z arystokracji” była wtedy uważana za bluźnierstwo, za zdradę swojej klasy społecznej. Tymczasem Magdalena Kossakówna po prostu miała typowe dla satyryków wyczucie tego, co jest śmieszne i groteskowe, i nie wahała się ukazywać tego w swej twórczości tak, jak na to zasługiwało. Jej autobiografia jest bardzo zabawna, choć chwilami porusza sprawy poważne i raczej nieśmieszne. Czytając ją można poznać świat, którego już nie ma, kolorowy i romantyczny, gdy kobiety była “bardzo kobiece”, a mężczyźni czuli się panami świata. Można też wczuć się w sposób myślenia ludzi, którzy dziś mogą wydać się groteskowi z tym swoim zadzieraniem nosa wobec „gorzej urodzonych”, pretensjonalnością i purytańską hipokryzją. I poznać przy tym fragment historii Polski z punktu widzenia człowieka, który nie był ani bohaterem, ani mężem stanu.

Jest rzeczą bezsporną, że autorka idealizuje w swej powieści rodziców, zwłaszcza ojca, oraz siostrę. Można jej to jednak darować zważywszy na fakt, że darzyła ich największa miłością, do jakiej może być zdolna ludzka istota. Jednak “Maria i Magdalena” to książka napisana dość rzetelnie. Pisarka przedstawiła ludzi i wydarzenia tak, jak je widziała, z humorem i dużą dozą obiektywizmu. Nikt nie został przez nią opisany jako święty ani też jako czarny charakter. Choć nie ulega wątpliwości, że czasem podkoloryzowała jakąś sytuację, można ufać jej uczciwości swoistego “kronikarza rodzinnego”. Jej autobiografia miała już wiele wznowień – to, które trzymam w dłoni, jest bardzo stare, tak stare, że nie ma nawet stopki redakcyjnej i nie mogę napisać, w którym roku ukazało się na rynku. To gruby tom o pożółkłych ze starości kartkach i twardej uprawie, oklejonej ciemnozielonym płótnem. Jednak książka miała wiele innych wydań i warto po któreś z nich sięgnąć. Gorąco polecam.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: “Maria i Magdalena”

Autor: Magdalena Samozwaniec

Ilość stron: 507

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *