Małżeństwo po raz pierwszy, Nigdy nie wyjdę za mąż – Izabela Czajka – Stachowicz

Takie książki czyta się z zapartym tchem, uśmiechem na twarzy (czasem nawet śmianiem się w głos), wzruszeniem – czyli z takimi emocjami, jakie powinna dostarcza czytelnikowi/czytelniczce dobra literatura. Takie historie przynoszą także swego rodzaju zazdrość – jak jedna osoba mogła przeżyć tyle niesamowitych historii i poznać tylu oryginalnych ludzi? Przede wszystkim jednak ta lektura przyprawiła mnie o  zdziwienie, że w dwudziestoleciu międzywojennym można było prowadzić życie o wiele ciekawsze niż dziś i wolne od konwenansów społecznych. Prawie sto lat temu bowiem Bella Hertz wiodła nieskrępowaną i odważną, nawet jak na dzisiejsze czasy, egzystencję.

Wbrew pierwszemu skojarzeniu z tytułami powieści Izabeli Czajki – Stachowicz – najpierw powinniśmy/powinnyśmy przeczytać „Małżeństwo po raz pierwszy”, a potem dopiero „Nigdy nie wyjdę za mąż”. Bohaterka bowiem najpierw bierze ślub, by następnie obiecać sobie, że już nigdy tego nie powtórzy. Co najbardziej  zabawne – o akceptację tego związku przez rodzinę walczyła tak mocno, że uciekła z domu. Jej perypetie miłosne zresztą są tutaj świetnie opisane, a niektóre z zachowań mogą nas dziś nawet szokować, ale i budzą podziw wobec bezkompromisowości bohaterki. Już w drodze w podróż poślubną  młoda żona wie, że popełniła ogromny błąd – jej mąż brzydzi ją, nudzi, denerwuje. Unika go więc, jak może – większość podróży przesypiając. Potem jest jeszcze gorzej – zamiast spędzać z mężem gorące chwile, ucieka z pensjonatu i trafia do wdowy po Jerzym Żuławskim (autorze Na srebrnym globie). Jej małżeństwo od początku więc nie jest udane, w końcu prowadzi Bellę do zdrady z austriackim profesorem, od którego także ucieka.

„Nigdy nie wyjdę za mąż” rozpoczyna się nowym rozdziałem w życiu Belli – rozwodzi się i wyjeżdża pisać doktorat do Berlina. Prowadzi pasjonujące życie wśród studentów z całego świata, gorąco dyskutując na temat komunizmu. Wszyscy do niej lgną, działa na mężczyzn jak magnes i dlatego po raz kolejny jednak nie udaje jej się przed nimi uciec – prawie zaręcza się z zakochanym w niej Chińczykiem, flirtuje, romansuje. Spędza kilka lat z malarzem Robertem Bereny – odbija go swojej siostrze. Wszystko to opowiedziane jest za pomocą zabawnych anegdot, które wciągają od pierwszego zdania.

Pisanie o książkach Czajki – Stachowicz jednak tylko w kategoriach zabawnych opowieści o perypetiach miłosnych byłoby dużym  zaniedbaniem recenzenckim. Teksty te bowiem, jeśli wczytamy się w nie głębiej, poruszają także wiele ważnych i kontrowersyjnych kwestii. Warto też przy tym pamięta, że powieści te są autobiograficzne – autorka (panieńskie nazwisko: Szwarc) opisała swoje przeżycia.

Jednym z pierwszych takich ważnych tematów poruszonych przez Czajkę jest jej otwarta niechęć do posiadania dzieci. Nawet dziś tak odważne wyrażanie swojego zdania o tej kwestii budzi emocje wśród społeczeństwa. Bohaterka jednak nie boi się i modli: Znam porządek wszechrzeczy, Panie Boże, ale nie daj mi takiego radosnego bobaska. Gdy jednak zachodzi w ciążę, usuwa ją i jest to dość smutny fragment opisujący zabieg robiony w ukryciu i jego konsekwencje. Fragment zresztą bardzo aktualny w dzisiejszej rzeczywistości.

Ciekawe są także jej relacje z innymi kobietami. Jeśli przeczytamy je genderowo, można zauważyć fascynacje, graniczące z zakochaniem. Tak jest w przypadku Kazimiery Żuławskiej, o której nie jest w stanie przestać myśleć i opisuje swoje zauroczenie. Jeszcze mocniej wpływa na nią spotkanie z Nelly. To opisowi jej nogi poświęca spory fragment i to dla niej obcina włosy i zakłada malinowe skarpetki na pończochy, co w tamtych czasach niezmiernie szokuje. Poddaje się także urokowi Lulu Alberg – żony Rainera Marii Rilkego.

Odważnych fragmentów dotyczących refleksji nad konwenansami społecznymi, zasadami stworzonymi przez innych nie brakuje w tych tekstach – chociażby refleksja na temat dziewictwa: Dlaczego honor kobiety tam się właśnie umieszcza? Mężczyźni wymyślili to dla swojej wygody.

„Małżeństwo po raz pierwszy” oraz „Nigdy nie wyjdę za mąż” można czytać jako pełne anegdot historie o pasjonującym życiu młodej dziewczyny, spotykającej na swej drodze takie osoby jak Jarosław Iwaszkiewicz, Aleksandr Wat, Irena Tuwim, Bruno Jasieński czy Władysław Broniewski. O osobie, która żyła w centrum polskiej bohemy artystycznej międzywojnia, przyjaźniąc się z Witkacym. Można jednak także odczytać je jako opowieść o życiu zgodnie z samą sobą, na przekór konwenansom i wymaganiom społeczeństwa. To powieści o odważnej dziewczynie,  która chce chodzić po świecie jak po szerokiej wstędze, ale (…) wciąż mi się wikła.

                                                                                              Anna Godzińska             

Ocena: 5/5

Tytuły: „Małżeństwo po raz pierwszy”, „Nigdy nie wyjdę za mąż”

Autor: Izabela Czajka – Stachowicz

Ilość stron: 315, 2284

Rok wydania: 2012

Wydawnictwo: W.A.B.

About the author
Anna Godzińska
Ukończyła studia doktoranckie na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego, autorka tekstów o miłości poza fikcją w magazynie Papermint oraz o literaturze w Magazynie Feministycznym Zadra. Fanka kobiet - artystek wszelakich, a przede wszystkim molica książkowa;)

2 komentarze

  1. Jestem okropną gówniarą rozpieszczoną przez Chmielewską, Kinga, Mastertona, Rotha itp. Potrzebuję emocji w większej dawce niż przeciętny czytelnik i zdaję sobie sprawę, że być może już nawet jestem bardziej skrzywiona przez dosadność innych pisarzy. Brutalność, bezwględność w używaniu mocnych, obrzowych zdań. O ile pisarki typu Sowa, Grochola, Kalicińska przyprawiają mnie o mdłości po pierwszym rozdziale, bo wszystko jest tak bardzo życiowe, że nadaje się tylko i wyłącznie na serial albo film mdły jak rozgotowane ciasto pierogowe w nieosolonej wodzie. Przemogłam się do Czajki. Pierwszy rozdział mam za sobą. Jeszcze książki nie wyrzuciłam. Cud. Oby trwał jak najdłużej…

    1. Jestem spokojnym czytelnikiem który ma w zwyczaju do ciasteczka łykać pół tomu Prousta. Czajka, jest niestety zbyt emocjonująca i jak dla mnie lata dość nisko. Co chwila muszę to odkładać i tylko żrę te ciasteczka jak potwór jakiś taki. Nie chcę krakać na tę ptaszynę ale… chyba prędzej jajko zniosę niż doczytam do końca.

Skomentuj MELANCHOLIJNY BANAN Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *