To jest bardzo kobieca książka: napisana przez kobietę, stawiająca w centrum sprawy typowe dla kobiet, pełna kobiet – bohaterek. Narracja skupiona wokół romansu z groźnym nożownikiem: „A miałyście kiedyś, dziewczynki, romans z gangsterem z lasu?”, porusza też inne tematy: ciąży, macierzyństwa, urody, złych i dobrych mężach. Problemy koleżanek i sąsiadek wypełniają ten tekst od początku do końca.
Przyznam, że po „Obsoletkach” czekałam na kolejną książkę Justyny Bargielskiej z niecierpliwością. Poetka, debiutująca wtedy w roli prozaiczki, zachwycała krytyków wyczuciem języka, zaskakującym ujęciem dość trudnego tematu – utraty ciąży, niezwykłym talentem do opowiadania nietuzinkowych historii. „Małe lisy” to druga powieść w dorobku autorki.
Bargielska – co jest charakterystyczne dla jej twórczości – w zwyczajnych wydarzeniach codziennego życia znajduje dodatkowe, inne, nieoczywiste sensy. Spotkanie sąsiadki w windzie, spacer z psem czy zabawa z dzieckiem staję się przyczynkiem do zbudowania minihistorii, która nie jest tylko zwykłą opowieścią, ale niesie ze sobą głębszy przekaz o nas samych czy naszej rzeczywistości.
Głównym bohaterkami są dwie kobiety: Magda i Agnieszka, choć można popłynąć lekko w stronę trochę innej interpretacji – bohaterka jest jedna, ale ma podwójną osobowość, dwie wersje własnego życia, połączonego osobą Pajdy – nożownika z lasu. Pierwsza z kobiet ma dzieci, depresję; druga zaś psa i przygody z różnymi mężczyznami.
„Małe lisy” to opowieść o ograniczeniach, o tym, co nas hamuje, więzi i nie pozwala być sobą. Kobiecość jest bowiem w tej narracji wpisana w patriarchalne ramy, nie może przemówić pełnym głosem i opowiedzieć o własnym oświadczeniu związanym z ciałem – to, co osobiste ma być schowane i ukryte. Kolejny raz więc pojawia się u Bargielskiej motyw poronienia i braku zgody społecznej na przeżycie przez matkę żałoby.
„Małe lisy” są dla mnie lekkim rozczarowaniem z dwóch powodów. Po pierwsze są za krótkie – czekałam na powieść z prawdziwego zdarzenia, a dostałam niewiele ponad sto stron. Można tę decyzję Bargielskiej oczywiście obronić – może jest ona po prostu mistrzynią takich krótkich form i w takich sprawdza się najlepiej?
Po drugie – utwór ten po raz kolejny porusza te same tematy i w podobny sposób, co w „Obsoletkach”. Kobiece doświadczenie jest świetnym materiałem na książkę, ale ma wiele odcieni i sporo kwestii pozostało jeszcze do przerobienia w literaturze, wiele tabu do złamania.
„Małe lisy” to kolejny tekst pokazujący niezwykły potencjał Bargielskej. Pozostaje mi więc czekać na coś więcej.
Anna Godzińska
Autorka: Justyna Bargielska
Tytuł: „Małe lisy”
Premiera: marzec 2013
Wydawnictwo: Czarne
Iloć stron: 112