Kiedy moje refleksyjnie usposobione starsze dziecko zapytało niedawno zamyślonym tonem:
„Mamo, ale co tak naprawdę, ale to naprawdę, lubisz najbardziej na świecie?” – racjonalna i obowiązkowa część umysłu natychmiast wyświetliła mi pod powiekami odpowiedź:
„Dzieci, moje dzieci, moją rodzinę, dom”. Chwilę później niesforna podświadomość zmarszczyła brwi i szepnęła:
„Wcale nie! Lubisz więcej, o wiele więcej!”.
Bo lubię. Tak, bardzo, najbardziej na świecie. Obok i równolegle.
Lubię jeździć na hulajnodze. I robić balony z gumy do żucia.
Lubię jeść, a jeszcze bardziej gotować.
Lubię czytelnicze cugi, niewinnie rozpoczynane przy porannej kawie, pierwszą stroną książki przypadkowo wyciągniętej z półki, a kończone z piaskiem w oczach bladym świtem, kiedy uświadamiam sobie, że czytam 20. godzinę.
Lubię przedsmak ulubionej wczesnej jesieni, kiedy poranek w mojej kuchni ma lekko sinawy poblask.
Lubię listopadowe późne noce, kiedy wiem, że oni wszyscy, najulubieńsi, śpią bezpiecznie w swoich łóżkach, a koty wydreptują kocie ścieżki między pokojami.
Lubię pić wino z ogromnych kieliszków mojej ukochanej przyjaciółki.
Lubię pisać.
Lubię spierać się z tatą i udawać, że dałam się sprowokować do wściekłej dyskusji. I lubię lamenty mamy nad pogodą, która zepsuła jej zaplanowane w detalach spotkanie rodzinne.
Lubię palić papierosy, kiedy wyjeżdżamy tylko we dwoje i udajemy, że jest dziesięć lat wcześniej.
Lubię chodzić, mierząc odległości dziesiątkami tysięcy kroków.
Lubię samotne seanse w kinie, o porankach, albo późnym wieczorem, kiedy mogę usiąść w ulubionych pierwszych rzędach.
Lubię wybebeszać szafę i rozdawać ubrania, żeby rozkoszować się pustymi półkami, które lubię potem szybko zapełniać.
Lubię, kiedy dzwoni mój brat i plotkujemy sobie podczas długich podróży samochodem.
Lubię być sama i lubię mieć wokół siebie wiele osób.
Lubię świeżo pomalowane paznokcie.
Lubię głośne koncerty.
Lubię mówić miłe rzeczy. I lubię się zezłościć.
Dzień dobry, nazywam się Asia Bolek. Mam nadzieję, że się polubimy.
Czytelnicze cugi to coś, co planowałam zawsze na emeryturze, ale teraz myśle, że szkoda czasu – trzeba w nie wpadać, jak tylko się da! Super, że teraz będzie można Cię tu czytać:)))