Liście z Drzewa Opowieści – J. R. R. Tolkien „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”

Wydawnictwo Zysk kontynuuje wznowienia dzieł Johna R. R. Tolkiena. Po najbardziej znanych książkach, czyli „Hobbicie”, „Władcy Pierścieni” i „Silmarillionie” przyszedł czas na „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”.
W książce znajdziemy pięć utworów: „Łazikanty”, „Gospodarz Giles z Ham”, „Kowal z Przylesia Wielkiego”, „Przygody Toma Bombadila” oraz „Liść, dzieło Niggle’a”. Całość uzupełnia wykład Tolkiena „O baśniach”, przedmowa Toma Shippeya i posłowie Alana Lee.

„Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa” to historie baśniowe. Nie są jednak przeznaczone wyłącznie dla młodszego czytelnika, gdyż Tolkien nie uważał baśni za gatunek pisany z myślą o dzieciach. Niemniej powinna im się spodobać historia dzielnego pieska o imieniu Łazikanty, który został zamieniony w zabawkę przez starego maga Artakserksesa. Aby odzyskać swoją postać, pies musi wyruszyć w podróż pełną niebezpieczeństw. Zawita na Księżyc i do podmorskich głębin, spotka Białego Smoka i Węża Morskiego, a nawet zobaczy z daleka Królestwo Elfów. A przy tym wszystkim – pozostanie sobą, ciekawskim psiakiem, który nade wszystko pragnie się bawić.

„Gospodarz Giles z Ham” to opowieść z pradawnych dziejów Brytanii, gdy krążyły po niej olbrzymy i smoki, przepojona typowym dla Tolkiena humorem. Tytułowy gospodarz trochę z przypadku zostaje bohaterem, kiedy przegania zabłąkanego olbrzyma. Przynosi mu to uznanie i szacunek nawet w oczach króla, który podarowuje Gilesowi słynny miecz Gryziogon, należący ongiś do największego pogromcy smoków w Królestwie. Podarek szybko okazuje się potrzebny, gdyż w okolicy pojawia się latający gad.

„Przygody Toma Bombadila” to zbiór wierszy. Muszę jednak rozczarować tych, którzy liczą na więcej informacji o chyba najbardziej tajemniczym z bohaterów „Władcy Pierścieni”. Tytuł jest mylący, gdyż większość wierszy nie dotyczy Bombadila. Są za to utwory, których autorstwo przypisuje się Bilbowi, Samowi czy Frodowi.

W Przylesiu raz na dwadzieścia cztery lata odbywa się niezwykła uczta, w której uczestniczy tylko dwadzieścioro czworo dzieci. Na tę okazję Mistrz Kucharski przygotowuje specjalny tort, w którym umieszcza magiczną gwiazdkę. Pozwala ona na wejście do Krainy Czarów i poznanie niezwykłej ziemi elfów. Ale jest to możliwe tylko dla ludzi, którzy chcą przekraczać granice. Inni, nawet mając cuda na wyciągniecie ręki, nigdy ich nie dostrzegą. Zawsze będą woleć polukrowaną wersję malutkich elfów od prawdy o posępnych wojownikach toczących boje z mrocznymi siłami.
„Liść, dzieło Niggle’a” to moja ulubiona opowieść w tym zbiorze. Niggle był malarzem i przygotowywał pewne niezwykłe płótno.

Jeden obraz szczególnie go niepokoił. Rozpoczął się od liścia kołysanego wiatrem; liść zmienił się w drzewo, drzewo rosło, rozpościerając niezliczone gałęzie i wypuszczając fantastyczne korzenie. Pojawiały się dziwne ptaki, wiły gniazda wśród gałęzi – i nimi też trzeba było się zająć. Później, wokół drzewa i poza nim, widoczny przez szczeliny wśród listowia i gałęzi, rozpostarł się kraj, widać było cień maszerującego lasu i błysk przykrytych śniegiem górskich szczytów. Niggle stracił zainteresowanie innymi obrazami lub przystawiał je i przybijał do krawędzi wielkiego płótna (s. 240).

Lecz bohater nigdy nie miał dość czasu, by na poważnie zabrać się do pracy. Zawsze coś go rozpraszało – wykonywał inne zajęcia, pomagał kulawemu sąsiadowi, a czasem zwyczajnie mu się nie chciało. Zdawał sobie sprawę, że musi się spieszyć, by dokończyć dzieło, zanim wyruszy w czekającą go podróż.

„Liść, dzieło Niggle’a” to najbardziej autobiograficzne ze wszystkich dzieł Tolkiena. Malarz to alter ego pisarza, a inspiracją do napisania tekstu był sen. Zresztą bez trudu można tu znaleźć elementy oniryczne. Drzewo symbolizuje Śródziemie tworzone przez Tolkiena, który lękał się, że podobnie jak Niggle nigdy nie dokończy dzieła swojego życia. Działo się to po wydaniu „Hobbita” i podczas pisania „Władcy Pierścieni”, które wszak były tylko odpryskami, czy też – posłużę się metaforą Drzewa Opowieści – liśćmi z całej przebogatej historii Śródziemia.

Podróż, przed którą ucieka Niggle, to oczywiście śmierć, czekająca każdego człowieka. A sama baśń ma dwa zakończenia, związane z terminami stworzonymi przez Tolkiena: eukatastrophe – ‘szczęśliwe rozwiązanie’ i dyskatastrophe – ‘smutek i upadek’. W innym, lepszym świecie malarz dostaje szansę dokończenia dzieła. „To dar” – mówi o tym bohater i najzupełniej zgadza się to z filozofią Tolkiena. Lecz drugie zakończenie historii jest gorzkie – niedokończony obraz posłużył do łatania dziur, a jedyny ocalały listek znajdujący się w Miejskim Muzeum także spłonął. Imię Niggle’a zostało zapomniane.

Bardzo ciekawe jest analizowanie utworów zawartych w „Opowieściach z Niebezpiecznego Królestwa” przez pryzmat poglądów autora wyłożonych w eseju „O baśniach”. Tolkien pisze o definicji baśni, jej źródłach, związkach z dawnymi mitologiami, naturalnej skłonności ludzkiego umysłu do fantazjowania, a przede wszystkim o samej Krainie Czarów.
Pisarz niezwykle cenił to, co mityczne i odwieczne. Starcie nowego ze starym najpełniej zostało wyrażone w opowieści „Gospodarz Giles z Ham”. Młode smoki i młodzi rycerze są jednakowo niemądrzy i odrzucają przeszłość, uznając stare opowieści za nieprawdziwe. Wolą nowomodne wymysły – przygotowany przez kucharza fałszywy Smoczy Ogon niż Prawdziwy Ogon. Ale ostatecznie to stary miecz przyczynia się do pokonania smoka.

Nawet w „Łazikantym”, baśni, która powstała, gdy jeden z synów Tolkiena zgubił zabawkę w kształcie pieska, pojawiają się elementy zaczerpnięte z mitologii i starych opowieści – smok z legend arturiańskich czy prastary Wąż Morski, przedstawienie Midgardsorma z wierzeń skandynawskich. Autor wspomina także o dawnych władcach podwodnych głębin – Posejdonie, Trytonie, Neptunie i Njordzie.

W „Kowalu z Przylesia Większego” Tolkien polemizuje z popularnymi, pochodzącymi z wiktoriańskich czasów wyobrażeniami elfów, których szczerze nie znosił. Symbolizuje je polukrowana biała figurka umieszczona na szczycie tortu. To łatwiejsze i bezpieczniejsze wyjście, bo prawdziwa Kraina Czarów jest pełna niebezpieczeństw.

Czuł wdzięczność z tego powodu, bo szybko nabrał doświadczenia i zrozumiał, że cudów Czarodziejskiej Krainy nie można oglądać bez ryzyka, a wielu złym mocom próżno by się przeciwstawiać, jeśli się nie posiada potężnej broni – zbyt potężnej, by mógł nią władać śmiertelnik (s. 221).

Najnowsze wydanie „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa” ucieszy każdego bibliofila. Twarda oprawa z obwolutą, ozdobiona tym samym rysunkiem, który znajduje się na wklejkach wewnątrz, przepiękne ilustracje Alana Lee w środku, gruby papier dobrej jakości i elegancka niebieska wstążeczka dopasowana kolorystycznie do całości wydania. Jeżeli zastanawiacie się nad kupnem gwiazdkowego prezentu dla fana Tolkiena, „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa” są idealną opcją.

Barbara Augustyn

Autor: John R. R. Tolkien
Tytuł: „Opowieści z Niebezpiecznego Królestwa”
Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz, Paulina Braiter, Cezary Frąc, Aleksandra Jagiełowicz, Krzysztof Sokołowski, Joanna Kokot
Ilustracje: Alan Lee
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 320
Data wydania: 2018

About the author
Barbara Augustyn
Redaktor działu mitologii. Interesuje się mitami ze wszystkich stron świata, baśniami, legendami, folklorem i historią średniowiecza. Fascynują ją opowieści. Zaczytuje się w literaturze historycznej i fantastycznej. Mimowolnie (acz obsesyjnie) tropi nawiązania do mitów i baśni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *