Liczby tworzywem świata

 

Liczby są dobre na wszystko. Nie istnieją problemy, których nie dałoby się rozwiązać z zastosowaniem liczb (jeśli coś jest nierozwiązywalne, to przecież nie jest problemem, gdyż każdy problem z definicji rozwiązanie posiadać musi, choćby dziwaczne). Liczby są idealnie obiektywne: nie rozróżniają płci, koloru skóry, nie obchodzi ich prawo- i leworęczność, nie interesuje ich wygląd. Każdemu dają tę samą odpowiedź i jest to odpowiedź solidna, nie przypuszczenie, ale konkretny wynik. Dlatego je lubię, pozwalają porządkować świat, zmierzony i obliczony, wydaje się miejscem znacznie przyjemniejszym niż świat nieokreślony. Poza tym mam ścisłe wykształcenie, więc trudno się dziwić, że żywię wobec liczb pewne uczucia, szczególnie gorące w przypadku liczb urojonych oraz zbiorów.

Zabawne, ale nie jestem pierwszą, która pokochała matematykę. Badania wykazują, że dyscyplina ta jest niemal tak stara jak ludzkość. Już prehistoryczni ludzie prowadzili pewne obliczenia – przykładowo kobiety obliczały datę miesiączki, a mężczyźni – liczebność wojska i łupów (na zasadzie „nic, wiele, dwie, więcej”). Ludzie pierwotni znali też podstawowe figury geometryczne. Najstarsze matematyczne teksty, pochodzące z Egiptu i Babilonii, liczą sobie ponad trzy tysiące lat. Stąd wiemy, że Egipcjanie i Babilończycy, jak również Chińczycy oraz ludność doliny Indusu znali twierdzenie, które pewnie pamięta każdy z was: twierdzenie Pitagorasa.

Pitagoras był Grekiem. Uczony ten, wraz z Talesem z Miletu, uważany jest za jednego z prekursorów dyscypliny. Grecka matematyka jest z pewnością zdecydowanie bardziej zaawansowana niż pierwotna, natomiast trudno ocenić, ile odkryć dokonał sam Pitagoras, a ile przejął – jako najważniejszy myśliciel i założyciel własnej szkoły – czy przywiózł z licznych podróży. Faktem jest, że Pitagoras może i nie wymyślił trójki pitagorejskiej (czyli takiej kombinacji liczb, która spełnia równanie a2 = b2 + c2, opisujące stosunek boków trójkąta prostokątnego), ale pierwszy dowiódł, że to prawda.

Pitagoras i jego uczniowie, zwani pitagorejczykami, darzyli liczby takim samym uczuciem, jakim ja je darzę, i byli przekonani o ich niezwykłości. Nic dziwnego, że szanowany w Grecji i otoczony niemal boską czcią Pitagoras zaczął używać ich nie tylko do liczenia, ale też do wróżenia. Umiał ponoć przepowiedzieć trzęsienie ziemi czy wichurę, a jego przyboczni, odpowiednio wyszkoleni, także trudnili się przewidywaniem przyszłości. Można więc powiedzieć, że Pitagoras to nie tylko ojciec średniej arytmetycznej, twórca zasad harmonii w muzyce oraz odkrywca pierwszej liczby niewymiernej, ale także prekursor numerologii.

Uważam, że a2 = b2 + c2 to fascynujący związek. Ponadto Grecy wiedzieli, że dodanie kolejnych liczb nieparzystych, z których pierwsza to jeden, da kwadrat pewnej liczby (1+3=4, czyli 2 do kwadratu, 1+3+5=9, czyli 3 do kwadratu i tak dalej). Niesamowite! Podobnie myśleli pitagorejczycy. Skoro liczby potrafią tak ciekawie się ze sobą wiązać, to z pewnością mogą o wiele więcej. Ponieważ wszyscy greccy matematycy studiowali równocześnie muzykę i filozofię, z pewnością byli w stanie ukuć kawałek teorii numerologicznej.

I dokładnie to zrobili – wysnuli wniosek, że wszystko jest liczbą (nie mam pojęcia na jakiej podstawie, ale nie dyskutuję). Bardzo wygodnie, podoba mi się, bo jak wspominałam liczby mają działanie uspokajające. Wszystko można nimi opisać, ale skoro też wszystko jest liczbą, każdy byt sprowadzić można do dokładnie jednej, która powie nam, jakie byt ów ma własności. A to fundament numerologii.

W przekazach, które znamy, pitagorejczycy dzielili liczby na kwadratowe (czyli takie, które da się ułożyć w kwadrat (jak 1, 4, 9), liczby potrójne, czyli formujące równoboczne trójkąty (1, 3, 6, 10) oraz podłużne, czyli dające się ułożyć w prostokąty (2, 6, 12). To opis matematyczny, ale obok niego istnieje opis nie-numeryczny. Przykładowo uważono liczby nieparzyste za męskie, a parzyste – za żeńskie. 1 była symbolem kreatywności, ponieważ dodawanie jedynek da nam dowolną inną liczbę. 2 to dualność, cecha kobieca, 3 – jest męska. 2+3=5, czyli małżeństwo, ale też sprawiedliwość, bo jest pośrodku ciągu od 0 do 9. 10 to liczba święta – suma pierwszych czterech.

Po śmierci Pitagorasa zainteresowanie numerologią spadło i dopiero w XIX w. L. Dow Balliett opublikowała pierwszą odwołującą się do twierdzeń pitagorejczyków książkę, traktującą między innymi o wibracjach liczb. Zgodnie z przedstawioną przez autorkę teorią, każdy z nas ma własną wibrację i jeśli chcemy wieść szczęśliwe życie, powinniśmy upewnić się, czy nasza wibracja jest zgodna z wibracjami otoczenia. Uważam to za świetny przepis na życie – problem w tym, że naukowo nie udowodniono zjawiska wibracji…

Współcześni numerolodzy, w przeciwieństwie do pitagorejczyków, którzy opisywali wibracje liczb ogólnie, przypisują konkretnym liczbom konkretne cechy. Może wymienię te najpopularniejsze (różne szkoły mają odmienne zdania):

1 – wola, determinacja, agresja, przywództwo, ambicja, wiek
2 – harmonia, pokój, równowaga, dualność, emocje
3 – kreatywność, wszechstronność, szczęście, radość
4 – porządek, praktyczność, wytrwałość, wydajność, instynkt
5 – ciekawość, małżeństwo, ekscentryczność, wszechstronność, przygoda, zmysły
6 – idealizm, lojalność, perfekcja, harmonia, prawdomówność
7 – magia, wiedza, inteligencja, tajemniczość, samotność
8 – los, równowaga, autorytet, pieniądze
9 – przebaczenie, współczucie, inspiracja, duchowość, miłość

Ja jestem 4. Jak to obliczyć? Dodaj wszystkie cyfry swojego dnia, miesiąca i roku urodzenia. Jeśli wyjdzie liczba dwucyfrowa – dodaj jej cyfry. Wynik jest twoją liczbą. Powinieneś otaczać się ludźmi o tej samej wibracji, jeść i pić to, co ma taką samą wibrację, wybierać się w miejsca o podobnej wibracji i tak dalej. Niestety, nie wiem, jak oblicza się wibracje jedzenia czy – dajmy na to – mojego psa. Być może należy skorzystać z imienia. Rafał, tak ma na imię mój pinczerek. Zgodnie z numerologicznymi tablicami jego liczba to 2. Kto zna Rafała, wie, że z pewnością nie zachowuje się jak numerologiczna dwójka.

Czy wierzę w numerologię? Nie, nie wierzę w żadne wróżby, karty czy sny. Wolę mieć poczucie sprawstwa. Ale niektórzy wierzą i twierdzą, że odkąd poznali swoją liczbę, cały czas się na nią natykają. Może i rzeczywiście, ale sądzę, że to raczej przejaw błędnej percepcji – widzą to, co chcą zobaczyć, to, na co się nastawiają. Ponadto, jak wspomniałam, nie istnieją naukowe dowody na istnienie wibracji. Liczby to liczby, miały pomagać ludziom w opisywaniu świata, a mistyczne znaczenie nadano im później, choć niebezpodstawnie, ponieważ niektóre fakty są zdumiewające. Weźmy przykładowo prawo Benforda. Okazuje się, że zgodnie z nim jedynki występują na świecie najczęściej, dwójki – nieco mniej często, trójki – jeszcze rzadziej i tak dalej. Powierzchnie rzek, ceny, rozmiary kamieni, wszystkie wartości losowe układają się tak, że tych na 1 jest więcej niż tych na 7. Jak to odkryto? Pewien inżynier zauważył, że pierwsze stronice tablic logarytmicznych są brudniejsze niż końcowe, co znaczyło, że studenci częściej szukają wartości zaczynających się właśnie od 1. Ciekawa sprawa, zwłaszcza, że można na podstawie rozkładu Benforda można sprawdzić, czy ktoś nie fałszuje, dajmy na to, zapisów na kontach i nie nadużywa np. cyfry 6, ale to temat na odrębny artykuł.

Jak jest, nie wie nikt, bo dowodu na nieistnienie wibracji też nie ma. Uważam – ponieważ jestem ekstremalnie tolerancyjna, o ile nie dokonuje się zbrodni na matematyce – że jeśli ktoś nie krzywdzi innych za pomocą numerologii, niech wierzy. Niech wierzy, jeśli wtedy świat jest bardziej przyjazny, a humor – lepszy. Bo w moc ludzkiego umysłu, zwłaszcza tego pozytywnie nastawionego, jak najbardziej wierzę.

Katarzyna Mlek

About the author
Katarzyna Mlek
Pisarka, malarka, artystyczna dusza; od czasu do czasu pisze bloga. Autorka powieści i opowiadań, w których często porusza się pomiędzy światem rzeczywistym a zjawiskami nadprzyrodzonymi, w które głęboko nie wierzy. W wolnych chwilach zajmuje się tym, co aktualnie ją interesuje, a jest tego trochę. Chętnie bierze udział w różnorodnych artystycznych inicjatywach, popularyzujących literaturę i sztukę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *