Les Farfocles – Marcin Szczygielski

Les farfocles Marcin SzczygielskiZbliżające się wielkimi krokami lato mile łechta nas coraz cieplejszymi dniami. Z tego powodu wyruszyłam na poszukiwania lekkiej książki, odpowiedniej na tą porę roku. Założenia były konkretne: miała być dość gruba, opisywać perypetie kobiet oraz być zabawna. Nie było trudno znaleźć odpowiedniego kandydata. Wybór padł na sprawdzonego, choć dość kontrowersyjnego Marcina Szczygielskiego. Książką, która mnie zaintrygowała na tyle, aby po nią sięgnąć (choć miłośnikiem literatury typowo kobiecej nie jestem) była powieść „Les Farfocles” wydana przez Instytut Wydawniczy Latarnik.

Na przygodę zwaną „Les Farfocles” składają się dwie mniejsze pt. „Nasturcje i ćwoki” oraz „Farfocle namiętności”. W pierwszej z nich poznajemy główną bohaterkę Zosię, a także jej przyjaciółkę Agnieszkę. Obie pochodzą z jednego miasta, razem się wychowywały i teraz także razem pracują w warszawskim czasopiśmie modowym Stylle. Wiodą życie słodkie jak pączki, do czasu, aż Zośka zostaje przypadkiem wytypowana do wykonania pewnego ważnego zadania. Dziewczyna jednak oprócz misji specjalnej dla szefowej, zajmuje się rozkładaniem sideł na pewnego uroczego dżentelmena zza ściany… W dalszej części będzie nam dane poznać poprzedniego chłopaka Zośki, będziemy świadkami jej awansu oraz pewnej spektakularnej łóżkowej katastrofy. „Farfocle namiętności” to tom pełen wzlotów i upadków, a niektóre z nich będą naprawdę bolesne. Gdyby tego było mało, na horyzoncie, jak zawsze w najmniej odpowiednim momencie pojawi się mamusia ze swoim wręcz kultowym zwrotem „oj, zmieniłaś się…”.

Jak wspomniałam wcześniej, nie przepadam za literaturą kobiecą. Nie będę jednak ukrywać, iż powieść Szczygielskiego wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Z pozoru błaha historyjka, kryje w sobie drugie dno. O tyle, o ile autor początkowo pozwala nam myśleć, iż mamy do czynienia z prześmiewczym utworem wycelowanym w mężczyzn oraz ich przywary, to po zagłębieniu się w lekturę okazuje się coś zgoła innego. To z nas kobiet śmieje się autor, to nasze babskie idiotyzmy tak chętnie eksponuje, pokazując, jak absurdalnie czasami potrafimy się zachowywać. Trudno się z nim nie zgodzić, tym bardziej, że przez mniej więcej połowę książki miałam ochotę rozszarpać główną bohaterkę za jej głupotę, egoizm, cynizm i próżność. Jednak szybko mi przeszło, gdy zdałam sobie sprawę, że jestem trochę do niej podobna. Trzeba przyznać, że „Les Farfocles” poruszają czuły punkt kobiecego ego.

Zaletą książki jest lekki, dowcipny styl autora. Powieść nie wymaga od nas dużego skupienia na fabule, akcja toczy się swoim własnym rytmem, do którego czytelnik bardzo łatwo się dopasuje. Książka dostarcza dużo przyjemności, tym bardziej, że zarówno ”Nasturcje i ćwoki”, jak i „Farfocle namiętności” są bardzo  równe. Dostarczają rozrywki na dość zbliżonym poziomie, co nieczęsto udaje się autorom osiągnąć. Warto dodać, że oprawa graficzna jest godna pochwały. Uważam, że idealnie pasuje zarówno do tematu, jak i charakteru powieści.

Cieszę się, że było mi dane poznać Zośkę i Agnieszkę. Mówi się, że słaba płeć, ale potrafi dać do wiwatu. W każdym razie, dziewczyny dają radę, serwując nam wszystkie stany emocjonalne znane kobiecie od euforii począwszy na depresji skończywszy. Powieść Szczygielskiego przypadnie do gustu każdemu, kto szuka dobrej, a przy tym niezobowiązującej lektury, poprawiającej nastrój w bardzo szczególny sposób. Nie pozostaje mi nic innego jak zakrzyknąć: farfocle górą!

 

Justyna Czerniawska
Ocena: 4,5/5

Tytuł: Les Farfocles
Autor: Marcin Szczygielski
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Ilość stron: 523
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Latarnik im. Zygmunta Kałużyńskiego

About the author
Justyna Czerniawska
J jak jedzenie - uwielbiam w każdej postaci i gotować i spożywać U jak upajanie się - upajam się różnymi rzeczami, dobrą kanapką, pogodą, widokiem, książką S jak stwórca - o tak, bywam czasem stwórcą, gdy maluję obrazy :) T jak totalnie nieprzewidywalny leń - czasami dopada mnie właśnie taki potwór i z reguły przegrywam z nim zacięty bój Y jak "yyyyy" - czyli bardzo skomplikowana formuła, którą najczęściej powtarzam w myślach, gdy się nad czymś głęboko zastanawiam :P N jak nieznośna - bywam czasami i taka, szczególnie wtedy gdy mi na czymś zależy A jak ambicja - moja zmora od lat, nie mogę się jej pozbyć i dręczy mnie za każdym razem gdy się za coś wezmę

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *