Kruk – wspomnienie o Brandonie Lee

1 lutego minęła czterdziesta dziewiąta rocznica urodzin Brandona Lee, amerykańskiego aktora, syna sławnego mistrza sztuk walki, Bruce’a Lee. A raczej minęłaby, gdyby Brandon żył. Aktor zginął w tragicznym wypadku na planie filmowym podczas kręcenia słynnego Kruka (The Crow) Alexa Proyasa. Film ten, choć pozbawił Brandona Lee życia, zapewnił mu także stałe miejsce w popkulturze dzięki roli Erica Dravena.

Brandon Lee przyszedł na świat w 1965 roku jako syna Bruce’a Lee oraz Lindy Lee Cadwell. W tym samym roku rodzina przeniosła się się do Hong-Kongu. Mały Brandon uczył się sztuk walki od ojca od kiedy tylko zaczął stawiać pierwsze kroki. Rodzina przeprowadziła się do Los Angeles po śmierci Bruce’a. Ojciec Brandona także zmarł na planie filmowym, najprawdopodobniej w wyniku wylewu, mając zaledwie trzydzieści dwa lata. W Los Angeles Brandon uczył się gry aktorskiej i od 1985 roku można było go widywać na małym i dużym ekranie, jednak żadna z ról nie przyniosła mu takiej popularności, jak ta ostatnia.

Kruk został jednym z pierwszych filmów, gdzie aktora zastąpiły efekty specjalne. Scenariusz powstał w oparciu o komiks Jamesa O’Barra z 1989 roku pod tym samym tytułem. Film opowiada o bestialsko zamordowanym muzyku, Ericu Dravenie, który po roku powraca zza grobu w przeddzień Halloween, by pomścić śmierć swojej narzeczonej i własną. Główny motyw – udział tytułowego kruka w sprowadzeniu Erica na ziemię – jest związany z mitologicznymi wierzeniami na temat tego ptaka. W wielu kulturach kruki uważane były za zwierzęta związane ze światem zmarłych, ptaki żałobne, zwiastujące nieszczęście. W islandzkiej sadze z XIII wieku (Njalssaga) kruki także towarzyszyły mścicielom.

Film Alexa Proyasa jest urzekający zarówno pod względem treści, jak i formy, choć to kino bardzo brutalne. Świat przedstawiony w Kruku to złe miejsce, gdzie miłość i prawość muszą ustąpić plugastwu i występkowi. W tym świecie nie ma miejsca na to, co czyste i piękne, jak przywiązanie matki do dziecka czy miłość dwojga ludzi. Potwierdzają to wypadki pewnej nocy, kiedy zostaje bestialsko zamordowana para młodych ludzi przygotowujących się do ślubu – Eric i Shelly. Rok później prześladowcy tej dwójki stają się ofiarami tajemniczego mściciela w czerni, któremu towarzyszy kruk. Przybycie tego człowieka stawia na nogi nie tylko policję w mieście, wzbudza zainteresowanie Top Dollara, miejscowego szefa bandytów, świetnie zagranego przez Michaela Wincotta, ale także daje pewnej nastolatce nadzieję na to, że „nie będzie padać wiecznie”. Kto oglądał, wie o co chodzi, kto nie, powinien nadrobić, zanim powstanie remake, o jakim wieść niesie od pewnego czasu. Wielką zaletą filmu jest także ścieżka dźwiękowa Graeme Revella, wspomaganego przez gwiazdy muzyki popularnej, m.in. The Cure, Nine Inch Nails, Rage Against the Machine czy Henry Rollins.

31 marca 1993, podczas kręcenia sceny masowej strzelaniny w filmie Kruk, w wyniku zaniedbania, doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Z powodu cięć kosztów na planie nie było tego dnia eksperta od broni. Nikt nie zauważył, że w lufie jednego z rewolwerów utkwił sprawny pocisk. I ta jedna jedyna kula w chmarze ślepaków wystarczyła, by strzaskać rdzeń kręgowy 28-letniego wówczas Brandona Lee. Nie od razu zauważono, że stało się coś złego, dopiero gdy aktor nie mógł wstać z podłogi, ekipa zorientowała się, że coś jest nie tak. Pięciogodzinne wysiłki lekarzy nie przyniosły efektów. Brandon zmarł niecałe trzy tygodnie przed planowanym ślubem z Elizą Hutton, mając całe życie i karierę aktorską przed sobą. Tragiczna śmierć ojca i syna na planie filmowym dała początek plotkom o ciążącej na rodzinie Lee klątwie. Jednak policyjne śledztwo udowodniło, że w przypadku Brandona był to wyjątkowo fatalny zbieg okoliczności. Nikomu nie postawiono zarzutów. Syn spoczął u boku ojca na cmentarzu w Seattle.

Brandon Lee odszedł, ale pozostawił po sobie ślad. Każdy film, w którym zagrał, wywiad, którego udzielił, każde zdjęcie czy figurka Erica Dravena na zawsze będą nosić w sobie jego cząstkę.