Krótka historia mszału Rzymskiego

1Kluczem do naszego zadowolenia z życia jest posiadanie jakiejś pasji. Nie chodzi tu o zbieranie monet czy znaczków, a o zgłębianie zagadnień związanych z jakąś dziedziną życia. Dla jednych może to być literatura, dla innych jakaś część historii, konkretny sport czy cokolwiek, co osobom postronnym wydaje się mało ważne. Niektórzy interesują się religiami – jakąś konkretną lub też religioznawstwem porównawczym. Dla tych , których pasją jest chrześcijaństwo w wydaniu rzymskokatolickim, adresowana jest książka księdza Macieja Zachara „Krótka historia mszału rzymskiego”. Ta liturgiczna księga nie powstała przecież w ciągu kilku tygodni, nie jest też czyms, co raz nap[isane pozostawało niezmienne przez tysiąclecia. Warto przyjrzeć się z bliska początkom oraz ewolucji tej najważniejszej dla sprawowania Eucharystii księgi – zawiera ona przecież wszystkie stosowne modlitwy i porządek nabożeństw na każdy dzień roku. A przy tym, co trzeba szczególnie podkreślić, nie jest to dzieło dostępne dla każdego. Jego wyłącznymi adresatami są ludzie ze stosunkowo wąskiej grupy społecznej – kapłani uprawnieni do odprawiania Mszy Świętej.

W najwcześniejszym okresie chrześcijaństwa nie znano czegoś takiego jak księga liturgiczna. Modlitwy i całą procedurę obrządku przekazywano sobie ustnie, co miało swój sens: w tej epoce mało kto umiał czytać i pisać. Nie oznaczało to jednak dowolności w odprawianiu nabożeństwa, bowiem dość szybko ustalił się pewien porządek modlitw i już w II wieku każdy z odprawiających nabożeństwo wiedział, czego sie trzymać. Już w następnym stuleciu zaczęły powstawać pisma, które można uznać za pierwociny ksiąg liturgicznych. Zapotrzebowanie na te księgi rosło razem z liczbą chrześcijan i wzrostem znnaczenia tej religii na świecie. Wkrótce powstały klasztory, w których praktycznie jedynym zadaniem mnichów i mniszek było przepisywanie świętych ksiąg. Cena jednego takiego egzemplarza była niebotyczna, ale jego wartość z biegiem czasu stawała się wprost nieoszacowana….

W czasach, w których modne stało się wytykanie Kościołowi wszystkich obecnych i niegdysiejszych błędów, pomija się zazwyczaj milczeniem zasługi tej instytucji. A jedną z nich jest niewątpliwie stworzenie całej sieci klasztornych manufaktur, w których przepisywano żmudnie nie tylko księgi o tematyce religijnej, ale też na przykład podręczniki medyczne i prace, które dzisiaj nazwalibyśmy naukowymi. Jest rzeczą normalną, że wybierano w tym celu dzieła zgodne z ówczesnie obowiązującą linią naukową. Ludzka praca i materiały piśmiennicze były zbyt drogie, by marnować je na to, co nazywano „herezją” lub „fantazją”. Ci, którzy oburzają się dziś na Kościół za tę selekcję, powinni przyjrzeć się uczciwie obecnemu środowisku naukowemu i odpowiedzieć na pytanie: gdyby najbardziej wpływowi ludzie w tych kręgach mieli władzę nad tym, jaka książka ukaże się lub nie, czy pisarze pokroju choćby Ericha von Danikena mieliby jakąkolwiek szansę na druk ich dzieł? A przecież mówimy tu o pierwszych wiekach chrześcijaństwa, gdy wiara i rozmaite jej aspekty miały znacznie większy wpływ na życie i sposób myślenia ludzi, niż dzisiaj. W tych czasach zaczęto utrwalać pierwszy kształt chrześcijańskiego nabożeństwa na papirusach, po to by ogranioczyć dowolność tekstów. Mogłoby to łatwo doprowadzić do tworzenia się podziałów w społeczności, którą chciano utrzymać w jakimś jednolitym kształcie.

Wszystkie zmiany w Mszale musiały więc zostać zatwierdzone przez Watykan – a jak to wyglądało, opowiada dzieło księdza Zachara. Z konieczności jest to opowieść skrótowa, jednak w przejrzysty sposób przedstawia czytelnikowi intrygującą historię księgi, którą widział kazdy katolik, ale którą czytać może tylko bardzo niewielu.

Ładnie wydana książeczka, z ikonograficzną grafiką na okładce, na pewno będzie równie estetycznym elementem biblioteki jak wszystko, co wyszło z wydawnictwa PROMIC.

Luiza „Eviva” Dobrzyńska

Ocena: 5/5

Tytuł: „Krótka historia mszału rzymskiego”

Autor: ks. Maciej Zachar

Okładka: miękka

Ilość stron: 260

Rok wydania: 2014

Wydawnictwo: PROMIC

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *