Kronos – Witold Gombrowicz

Kronos GombrowiczZanim padną jakiekolwiek pytania oraz postawione zostaną dalekosiężne hipotezy – należy odpowiedzieć: Kronos nie obala żadnego mitu, nie rozwarstwia całokształtu gombrowiczowskiego oeuvre, nie destabilizuje literackiego pomnika. Gromadzi, tłumaczy, wyjaśnia, rozświetla, uwypukla, hierarchizuje, porządkuje, uzupełnia. Defragmentuje linię życia (uważanego przez wielu za) najwybitniejszego polskiego pisarza.

Dla człowieka, który w świecie literatury czuje się intruzem, a Gombrowicz jawi się jako narcystyczny kuglarz z niezrozumiałym repertuarem sztuczek, Kronos będzie nadmuchanym do gigantycznych rozmiarów przez media materacem, na którym bardzo niewygodnie się leży, i który zajmuje zbyt wiele miejsca (taka osoba zapewne książki nie kupi). Z kolei dla człowieka, który lubi z literaturą (bo Kronos jest literaturą – wbrew temu, iż niektórzy odbierają mu taki status) obcować: z literaturą, która uczy – nie poucza, która próbuje zdać relację z czegoś ważnego, która wypełnia sobą miejsca wcześniej niezbadane – nie(d?)oświetlone, która – jakby rzekł Roland Barthes – jest jedną z przyjemności życia (perwersyjną, ekstatyczną, zmysłową), w której tętni życie niewolne od przemyśleń, obserwacji, bólu, dramatu egzystencji czy erotyzmu i drga każda joktosekunda upływającego czasu – Kronos stanie się fascynującą podróżą za kulisy publicznego życia – niech będzie powtórzone – najwybitniejszego polskiego pisarza (taka osoba książkę na pewno kupi).

To tylko kilka z zalet tej „wymuskanej” publikacji. Kolejnym wielkim plusem Kronosu jest – będąca najczęściej na drugim planie – oprawa edytorska książki. Z samych prac nad edycją Kronosu można by napisać arcyciekawą książkę lub chociażby bardzo „tłusty” artykuł. Gdyby nie cały „sztab inwigilacyjny” (z Jerzym Jarzębskim na czele) czytelnik byłby zdany na samego siebie w obliczu rękopisu zreprodukowanego fototypicznie – bez objaśnień i przypisów.

W obliczu tego, czym właściwie jest Kronos, zasadniej byłoby uznać użycie przez Gombrowicza formy „Kronos” za błąd, gdyż dziennik intymny autora Ślubu lepiej odpowiada znaczeniu „Chronos”. Któż jednak miałby czelność podważać zasadność użycia nazwy „Kronos” przez autora? Skoro pojawiają się problemy natury morfologicznej i semantycznej, a „Chronos” oddaje wyraźniej intencje Gombrowicza, w rezultacie czytelnik będzie zmuszony posłuchać „rady” redaktorów Kronosu i taki właśnie zapis przyjąć za stosowny i obowiązujący obowiązkowo.

Książka zawiera także karty z oryginalnym pismem autora, nazwane Tableaux. Zamieszczone one zostały w obawie przed rozpadem ich konstrukcyjnej całości. Ważna jest nie tylko ich treść, ale także „ich forma przestrzenna, rozplanowanie na kartce, różne propozycje układu zdarzeń na osi czasu”. To taki Kronos w sporej pigułce.

Poza wymienionymi kłopotami z edycją Kronosu, zespołowi redakcyjnemu przyszło się borykać także z: miejscami nieczytelnymi, językowymi elementami leksykalnymi, składniowymi, fleksyjnymi, ze skrótami, ortografią i interpunkcją (które zostały uwspółcześnione i uzupełnione), z pisownią nazwisk, tytułów książek przez Gombrowicza czytanych – i o wiele (wiele!) więcej.

Stefan Chwin w eseju Gombrowicz i maska z IV tomu Transgresji zatytułowanego Maski pisał: „‹‹Zstąpienie do głębi›› to nie tylko jednak doświadczenie wewnętrzne ciała, to także poznawanie własnego ‹‹ja›› przez sondowanie pamięci i snu. Chcemy ogarnąć pamięcią fazy biografii, by uchwycić identyczność dawnego i teraźniejszego ‹‹ja››, a odkrywamy groteskową składankę części. Temu doświadczeniu towarzyszy śmiech, ale także coraz ‹‹potężniejszy strach››”. Oto czego pragnął Gombrowicz i do czego był mu potrzebny Kronos. Miał pomóc mu scalić jego minione życie z tym teraźniejszym. Zaprowadzić porządek w przebytym czasie jego doczesnego żywota. Błędem byłoby jednak sądzić, że Kronos to tylko i wyłącznie brudnopis – odarta z formy wersja pasjonującego Dziennika. Prostolinijny kuzyn swojego dużo bardziej elokwentnego i wygadanego krewnego.

Kronos – tak jak pisany równolegle z Dziennikiem – czytany równolegle z Dziennikiem rozwiewa bardzo wiele kwestii spornych, których bez lektury pierwszego lub drugiego z dzieł Gombrowicza, czytelnik nie miałby okazji prześwietlić. Opowiadanie o poparzonej córce Simona, ulica w dzielnicy Flores, która posłużyła za tytuł zbioru opowiadań, kto według opisu Kotkowskiego posłużył w pewnej mierze za prototyp konsula w Trans-Atlantyku – to tylko nieliczne ze spraw wyjaśnionych dzięki symultanicznej lekturze Dziennika i Kronosu (ale nie miejmy obaw przed indywidualną lekturą dziennika czy dziennika intymnego).

Odróżnia Kronos od Dziennika styl prowadzonych notatek. Podczas gdy Dziennik jest miejscem stwarzanym, wytwarzanym przez Gombrowicza, Kronos jest miejscem odtwarzanym, rekonstruowanym. Kronos gromadzi wszelkie dostępne pamięci fakty, a Dziennik wyzyskuje owe fakty i zmienia je w filozoficzno–literackie konteksty, poglądy oraz rozważania. Kronos odpowiada historycznej rytmice życia, Dziennik z kolei ahistorycznej dynamice myśli i chociaż mogłyby egzystować asymptotycznie – są ze sobą nierozerwalnie spokrewnione.

Trzeba z całą pewnością stwierdzić, że Kronos nastawiony jest na efekt chronologiczno-ilościowy. Nie interesuje w nim Gombrowicza szukanie formy dla jak najlepszego wyrazu czy cokolwiek innego, do czego jego stały odbiorca mógł być przywiązany i przyzwyczajony. Język, choć z upływem lat zwiększający się objętościowo, jest monotonny. Rytm między kolejnymi słowami, zdaniami, ustępami jest niedostrzegalny (jeżeli w ogóle jest). Dynamika pojawia się na płaszczyźnie następujących po sobie miesięcy czy lat, ale nie wewnątrz szarpanych, lapidarnych bardzo często sentencji.

Kończąc rozważania Kronosu, trzeba dopowiedzieć, że książka wymaga jeszcze większej uwagi w omówieniu obszarów samych fotografii świetnie uzupełniających tekstowe meandry. Wątki kontrowersyjne, jak od lat roztrząsane „pościelowe” preferencje Gombrowicza należałoby wyjaśnić. Rolę przyjaciół i rodziny w powstawaniu Kronosu szerzej zrekapitulować. Itede, Itepe. Coś jednak należy się samemu czytelnikowi. Dlatego też te tematy pozostaną w nienaruszonym, „dziewiczym” stanie, tak aby każdy mógł sam poddać krytyce pewne elementy w stosunku do układu całości i na odwrót.

Maciej A. Markowski
Ocena: 4/5

Tytuł: Kronos
Autor: Witold Gombrowicz
Ilość stron: 460
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

About the author
Dezerter nauk przyrodniczych na rzecz literatury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *