Król Kruków – Maggie Stiefvater

Kruki zawsze kojarzyły mi się z mitologią skandynawską i z tytułem jednej z książek Stefana Żeromskiego, Rozdzióbią nas kruki, wrony…, która stała na regale mojego ojca, i we wczesnym dzieciństwie często przyglądałam się jej okładce. Słowo kruk jest więc dla mnie pewnego rodzaju kluczem, otwierającym szufladę z zamierzchłych czasów, kiedy poświęcałam dużo czasu na zastanawianie się nad sensownością niektórych tytułów książek, a w moje ręce wpadały tylko poważne tomy z najwyższej półki. Do dzisiaj mam z tego powodu swoistego bzika na punkcie języka i rytmu powieści. Nawet najlepsza fabuła nie obroni się bowiem bez sprawnego warsztatu literackiego. Na szczęście amerykańska pisarka Maggie Stiefvater wręcz lubuje się w wypieszczonych zdaniach, a dramatyczne sceny akcji to najmocniejsze punkty jej powieści.

maggie

Król Kruków pierwsza część serii poświęconej przygodom Kruczych Chłopców, garściami czerpie z tradycji skandynawskiej, rozwija również wątki mitologiczne i to nie tylko te z kręgu dworu wszechwładnego Odyna. Tajemnicze linie mocy położone pod zabudowaniami Henrietty, miasta, w którym toczy się akcja książki, to bowiem echo wierzeń aborygeńskich.

Główną bohaterkę powieści, Blue, poznajemy w wigilię dnia świętego Marka, kiedy na cmenatrzu towarzyszy swojej ciotce czarownicy w przeprawianiu zmarłych na drugą stronę. Sama nie posiada magicznych zdolności, swojej czarodziejskiej rodzinie służy jednak jako przekaźnik wzmacniający działanie ich czarów. Tego dnia Blue spotyka widmo Ganseya – chłopaka, którego przeznaczeniem jest umrzeć w ciągu następnego roku. A ponieważ jest jedyną widoczną dla niej zjawą, bardzo prawdopodobne staje się ziszczenie dręczącej ją od urodzenia przepowiedni. Otóż prawdziwa miłość jej życia umrze, kiedy ją pocałuje.

Zaintrygowana dziewczyna mimowolnie zaczyna poszukiwać Ganseya, nie zdając sobie sprawy, że tym samym zgadza się uczestniczyć w przyszłych nadprzyrodzonych wydarzeniach, sprowokowanych przez Glendowera – Króla Kruków. Tajemniczy chłopak z cmentarza ma bowiem obsesję na jego punkcie i nie cofnie się przed niczym, żeby odnaleźć grobowiec walijskiego bohatera narodowego i tym samym spłacić zaciągnięty u niego dług. W jego karkołomnej misji towarzyszy mu trzech wiernych kumpli: Ronan, Adam i Noah, a wszystkich ich łączy symbol kruka na eleganckim szkolnym swetrze. Bajecznie bogaci i uzdolnieni chłopcy uczęszczają bowiem do elitarnej szkoły Aglionby.

Z początku motywacja chłopaków, żeby parać się magią i uganiać za Glendowerem, wydaje się dość mglista. Według zasłyszanej legendy walijski władca, podobnie jak król Artur, powróci, by w strategicznym momencie wyzwolić swój lud spod jarzma oprawców. Śmiałek, który go odnajdzie i przebudzi, może też liczyć na szczodrą nagrodę. Bogaty, ekscentryczny Gansey jest kompletnie opętany swoją tajną misją odnalezienia króla. Właściwie poza nią i swoimi najbliższymi przyjaciółmi nie widzi świata. Z pozoru nonszalancki i wszechwładny, zmaga się z własną kruchością, a nieskończona wyobraźnia zaczyna przejmować władzę nad jego życiem. Buntowniczy, hardy Ronan skrywa okrutną tajemnicę, a jego bezkompromisowość i uszczypliwość przysparzają mu tylko wrogów. Z pozoru najbardziej rozsądny i przedsiębiorczy Adam, jako jedyny wśród zamożnych kolegów dotknięty kompleksem stypendysty, próbuje natomiast poradzić sobie z ojcem tyranem i mimo niesprzyjających okoliczności zrealizować swoje marzenia. Blue z impetem wpada w to towarzystwo i mimo podskórnej niechęci do Ganseya i rodzącej się fascynacji Adamem bardzo szybko znajduje w nim również miejsce dla siebie. Na skutek piętrzących się intryg bohaterowie zmierzają prosto do lasu Cabeswater, gdzie nienaruszona cywilizacją przyroda nadal znajduje sposoby na komunikowanie się z człowiekiem, a czas staje w miejscu bądź w mgnieniu oka nienaturalnie przyspiesza, zmieniając pory roku.

Zdecydowanie mocną stroną serii Stiefvater są jej dopracowani bohaterowie. Co ciekawe, na pierwszy plan wysuwają się ci bardziej poboczni: Adam i Ronan, obaj świetnie scharakteryzowani, spójni w swoich zachowaniach, a zarazem nieprzewidywalni. Lubię, kiedy postać bardziej określa to, jak się zachowuje, niż to, w jaki sposób zostaje opisana przez autora. W przypadku Ronana i Adama o ich osobowościach, a także o ich odbiorze przez czytelnika, przede wszystkim decydują podejmowane przez nich decyzje oraz ich konsekwencje, z którymi muszą się zmierzyć. W ten sposób przyczyniają się do napędzania akcji. Gansey dzielnie dotrzymuje im kroku, choć w kreacji tej postaci brakowało mi podkreślenia jej niespójności, opartej na tym, że żyje jakby w dwóch wykluczających się wzajemnie światach, co powinno generować konflikt: zarówno wewnętrzny, jak i zewnętrzny – ze snobistycznym i mało tolerancyjnym otoczeniem.

ravenboys

Niestety Blue mocno kontrastuje z jej o wiele dojrzalszymi kolegami. Gdzieś rozjeżdża się wyobrażenie autorki na jej temat i to, jak zapewne chciała ją pokazać, z tym, jaki ostatecznie osiągnęła efekt. Blue jest przede wszystkim zbyt infantylna, a sceny z nią pozbawione dramatyzmu i napięcia, które przecież Stiefvater tak świetnie buduje wokół Adama i Ronana. Tym samym wpadamy w ostatnio notorycznie zastawianą na nas pułapkę: literacka postać kobieca w przedbiegach przegrywa z męskimi.

Jak wspomniałam wcześniej, Stiefvater posługuje się czasem wręcz poetyckim językiem, dopełniając tym samym unikatowy, magiczny świat ukazany w powieści.

Blue mogłaby napełnić cały worek wspomnieniami deszczowych dni spędzonych pod masywnym, śliskim pniem. Uwielbiała słuchać szumu, kapania i rozpryskiwania się o zielony baldachim kropel wody, które nigdy nie docierały do ziemi. Stojąc pod bukiem, czuła się tak, jakby sama była drzewem, a deszcz spływał po jej liściach i korze, gładkiej w dotyku jak skóra.

Uderzając głową o poręcz, zobaczył prawdziwą eksplozję świateł. W ciągu jednej chwili przekonał się, ile barw składa się na kolor biały. Coś syczało mu wewnątrz czaszki. W jego pamięci powstała biała plama, wymazując sekundę, która upłynęła między uderzeniem o poręcz a upadkiem. Na twarzy i w ustach miał ziemię. Usiłował przypomnieć sobie podstawowe czynności: oddech, otwarcie oczu, znowu oddech.

Takich perełek znajdziecie w Królu Kruków jeszcze więcej, a zakończenie książki pozwala mieć nadzieję na równie dobrą, a może nawet lepszą kontynuację, po którą na pewno sięgnę – zanim rozdzióbią mnie kruki, wrony…

Serdecznie polecam!

Magdalena Pioruńska

Autor: Maggie Stiefvater

Tytuł: Król Kruków

Liczba stron: 496 stron

Datan wydania: 2013

Wydawnictwo: Uroboros

About the author
Magdalena Pioruńska
twórca i redaktor naczelna Szuflady, prezes Fundacji Szuflada. Koordynatorka paru literackich projektów w Opolu w tym Festiwalu Natchnienia, antologii magicznych opowiadań o Opolu, odpowiadała za blok literacki przy festiwalu Dni Fantastyki we Wrocławiu. Z wykształcenia politolog, dziennikarka, anglistka i literaturoznawczyni. Absolwentka Studium Literacko- Artystycznego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dotąd wydała książkę poświęconą rozpadowi Jugosławii, zbiór opowiadań fantasy "Opowieści z Zoa", a także jej tekst pojawił się w antologii fantasy: "Dziedzictwo gwiazd". Autorka powieści "Twierdza Kimerydu". W życiu wyznaje dwie proste prawdy: "Nikt ani nic poza Tobą samym nie może sprawić byś był szczęśliwy albo nieszczęśliwy" oraz "Wolność to stan umysłu."

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *