Korzenie

W 2003 roku zapisy konstytucji UE stały się ważnym tematem do dyskusji. Bardzo silne emocje budziły wtedy – nie tylko w Polsce – odniesienia do chrześcijańskich korzeni Europy. Jako osoba o dość pobłażliwym podejściu do tego kto i w co wierzy, specjalnie się tą dyskusją nie przejmowałem. Nie sądziłem bowiem by ów zapis, lub jego brak w jakikolwiek sposób będzie wpływał na moje życie. Sporo wody upłynęło i pył bitewny po tamtej awanturze dawno już opadł. Pozostało jednak coś, co nie dawało mi spokoju.
Co to są w końcu te chrześcijańskie korzenie?

Przecież żeby w ogóle mówić o korzeniach Europy, trzeba się cofnąć do antyku, do starożytnej Grecji i do starożytnego Rzymu. To były te prawdziwe, europejskie korzenie, a chrześcijaństwo nie towarzyszyło im od początku. Kiedy to sobie uświadomiłem, naszła mnie inna myśl, której bezpośrednią siłą sprawczą był wykład Witolda Jabłońskiego m.in. dotyczący religii pogańskiej. Zdałem sobie sprawę, że wprawdzie wiem co nieco o dziejach starożytnego Rzymu, czy Grecji jednak moja wiedza na temat kraju, w którym żyję zaczyna się od magicznej daty 966.

Chrzest Polski – 966 rok. Wcześniej czarna dziura, a potem nagle siup i mamy państwowość.

Co działo się, powiedzmy, w roku 965? Czy nie powinno mnie to ciekawić?
Niekoniecznie – powiedzą niektórzy – wszak chrześcijańskie korzenie państwa polskiego…

Zaraz, zaraz, rozumiem, że kiedyś można było wmawiać ciemnemu ludowi, iż wcześniej to jedynie kruki ciemnymi skrzydłami nad nieprzebytym borem powietrze mieszały. Ale ja nie jestem z ciemnego ludu. Chciałbym poznać polskie bóstwa pogańskie, skoro dowiaduję się kim był Jowisz, Zeus… Dlaczego nie wiem nic o Światowidzie, czy Perunie? Dlaczego z pogańskich religi uczyniono mitologię? Wszak mit to coś niepoważnego, nieprawdziwego z samego swojego założenia. Tu mit, a tu religia.

Poganin znaczy mniej więcej to samo co wieśniak – nie rolnik, a wieśniak. Jest to słowo określające mieszkańca wsi, ale obarczone dodatkowym, negatywnym znaczeniem. Wszak to nie poganie nazwali siebie tak nieprzyjaznym mianem. Takie miano nadali im chrześcijanie by ich ukazać jako gorszych.

Nie jestem przeciwnikiem wiary, jakiejkolwiek, ale kocham wiedzę. Wiem, że dotrę do tych informacji sam, jednak zastanawiam się czemu służy, takie umniejszanie naszych wiadomości. Do czego zmierzam? Nie chcę przywracać dawnych wierzeń, nie interesuje mnie wyznawanie dawnych bogów. Chciałbym raczej zrozumieć sposób myślenia naszych przodków, tych którzy mieszkali tu gdzie my mieszkamy, kochali się, umierali…

Religie pogańskie oderwane są od pojęcia dobra i zła, nakierowane są na siły natury. Wiatr czy deszcz nie są złe, złe nie jest też słońce. Czasem deszcz dostarczy wodę na pola, czasem ulewą wywoła powódź. Ludzie oderwani od wizji zła i dobra musieli inaczej patrzyć na świat. Chciałbym zrozumieć właśnie to spojrzenie.

Michał Organiściak

3 komentarze

  1. Pewnie można by znaleźć lepsze określenie niż ogólnikowe i być może rzeczywiście pogardliwe określenie (na pewno takim jest dzisiaj) „poganie”.
    Ten tekst zainspirował mnie do innej myśli. Chrześcijaństwo dopina się do korzeni Europy, podczas gdy naprawdę korzenie są pogańskie (jeżeli nie znajdzie się lepsze określenie), a chrześcijaństwo to tylko gałąź przeszczepiona z Azji. Chociaż bardzo bujnie się rozwijająca, w tym przez setki lat tłumiąca główny pień i splatająca się z nim. Polecam dobrą książkę na ten temat: „Chrześcijaństwo i Europa” A. Flisa.

    1. Tak to prawda ale… prawda celowo zapomniana, na szczęście teraz wiedza jest dosłownie na wyciągniecie ręką (czy też kliknięcie myszką), zatem korzystajmy z niej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *