Königsberg – Michał Gołkowski

KönigsbergCzasem bywa tak, że stając się sławnym, pisarz odpuszcza sobie i przestaje rozwijać swój warsztat. Jedzie cały czas na tych samych pomysłach, wychodząc z założenia, że po co się męczyć, skoro czytelnik i tak kupi wszystko, co taki artysta opatrzy swym nazwiskiem. Na szczęście Michał Gołkowski do takich nie należy. Można odnieść wrażenie, że każda z jego książek jest lepsza od poprzedniej. To wynik tego, że Gołkowski naprawdę szanuje czytelnika – nie jako potencjalne kilkadziesiąt złotych, które może zostać wydane na książkę, lecz jako człowieka. To bardzo piękna cecha u pisarza. Niedługo do rąk czytelników trafi trzecia część cyklu „Stalowe Szczury”. Jej treść może stanowić pewne zaskoczenie.

Trwa Wielka Wojna. Uczestniczące w niej mocarstwa wykorzystują każdą możliwą broń, w tym szpiegostwo, którego skala przekracza wszelkie wyobrażenie. Zajmując jeden ze strategicznych punktów niemiecki oddział znajduje w kwaterze rosyjskiego dowództwa ciężko rannego mężczyznę. Rozpoznają w nim Teodora Grossmanna, porucznika niemieckiej armii wziętego do niewoli podczas szturmu. Jako bohater wojenny Grossmann zostaje odznaczony Żelaznym Krzyżem i wysłany na tyły, do Königsberga, żeby nabrał sił po trudnej rekonwalescencji. Mimo trwającej wojny w tym mieście trwa na pozór normalne, i to dość wesołe życie, choć pod powierzchnią trwa nieustanne polowanie na szpiegów i praca naukowców nad bronią, mającą odmienić oblicze świata. Teodor Grossmann, otoczony gronem kolegów-oficerów, adorowany przez piękne kobiety, ma tutaj dojść do siebie na tyle, by móc wrócić na front. Nikt w Königsbergu nawet nie podejrzewa, że odznaczony oficer to w rzeczywistości rosyjski żołnierz, Fiodor Grigorjewicz Wielikow, którego zadaniem wcale nie jest wypoczynek ani zabawa…

Niejeden już raz recenzowałam książki Michała Gołkowskiego. Prawdę mówiąc, miałam w ręku każdą z nich, odkąd zaczął wydawać w prestiżowej oficynie Fabryka Słów, i jak dotąd nie zawiodłam się na żadnej z nich. Są przede wszystkim nieszablonowe, co już samo w sobie stanowi wielką zaletę. Są też spójne logicznie i historycznie – jeśli autor odwołuje się do faktów, od razu widać, że dobrze wie, o czym pisze. Najważniejsze jednak jest to, że te książki czyta się doskonale. Tak gładkiego stylu mógłby pozazdrościć Gołkowskiemu niejeden klasyk, a towarzyszy mu lotna wyobraźnia i ogromna wiedza merytoryczna. To ważne, bo jeśli pisarz biorący na warsztat historyczne wydarzenia popełnia kardynalne błędy (a zdarzało się to nawet mistrzom pokroju Sienkiewicza), nie świadczy to o nim najlepiej.

Czytelnicy poprzednich części cyklu „Stalowe Szczury” mogą się poczuć odrobinę zawiedzeni tym, że zamiast kontynuacji dostają prequel, ale radziłabym im wstrzymać się z oceną, póki nie przeczytają nowej części. Tak jak w poprzednich, mają tu galerię wspaniale zbudowanych postaci, trzymającą w napięciu intrygę i niespodziewane zwroty akcji, której zakończenia po prostu nie da się przewidzieć. Powiedziałabym, że to doskonała lektura na wieczór, ale lepiej jej wieczorem nie zaczynać, szczególnie gdy trzeba rano iść do pracy. Na pewno nie skończy się do rana.

Luiza Dobrzyńska

Tytuł: Königsberg
Cykl: Stalowe Szczury
Autor: Michał Gołkowski
Premiera: 18 XI 2016
Wydawnictwo: Fabryka Słów

About the author
Technik MD, czyli maniakalno-depresyjny. Histeryczna miłośniczka kotów, Star Treka i książek. Na co dzień pracuje z dziećmi, nic więc dziwnego, że zamiast starzeć się z godnością dziecinnieje coraz bardziej. Główna wada: pisze. Główna zaleta: może pisać na dowolny temat...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *