Koniec naszego świata

Scenariusz i reżyseria: Wanda Jakubowska

Filmy trzeba robić z miłości do kina, a nie z miłości do pieniędzy i Oscarów.

Wanda Jakubowska

Pierwszym filmem fabularnym Wandy Jakubowskiej -jednej z pierwszych reżyserek na świecie- był film zrealizowany w prawdziwych Bohatyrowiczach, Nad Niemnem. Jego premiera planowana była na wrzesień 1939 roku. Niestety, wybuch wojny to uniemożliwił, a kopie podczas jej trwania, zaginęły.

 

Czas wojny Wanda Jakubowska spędziła w w obozie koncentracyjnym Auschwitz. Po zakończeniu wojny, w 1947 roku zrealizowała film Ostatni Etap, który oparty jest na osobistych doświadczeniach pani reżyser, jako więźnia Auschwitz i był częściowo kręcony w tymże obozie. Twierdziła, że to co pomogło jej przerwać obóz, to było ciągłe myślenie o dokumentacji przeżytych tam okropieństw. Jeszcze dwukrotnie pani Wanda realizowała ten bolesny dla niej temat w swoich filmach. W 1964 wyreżyserowała film Koniec naszego świata i w 1986 roku Zaproszenie. To co potęguje realizm w tych filmach to to, że wszystkie dialogi wypowiadane są w oryginalnych językach.

W filmie „Koniec naszego świata”, główny bohater Henryk, to były więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz. Przez przypadek i zrządzenie losu, po latach i już jako wolny człowiek, znalazł się w tym miejscu ponownie. Być może wspomnienia, które w tym miejscu siłą rzeczy powróciły, pomogą mu uporać się z ze straszną przeszłością? Nie wyobrażam wprost sobie co musiał czuć bohater, gdy przewodnik na sucho i bez emocji opowiadał co, gdzie było. Zapewne codzienna rutyna. „Tu widzicie państwo gabloty z puszkami po cyklonie B ” Niezbyt miłe wrażenie sprawia od początku ciekawski i beztroski Amerykanin, który z prawdziwą bezczelnością wypytuje się o szczegóły, i z kamerą w ręku co chwilę filmuje całe „obejście”. Taki pozostaje do końca, choć w trakcie „wycieczki” nabiera trochę zrozumienia: „To nie do wiary, nikt nie uwierzy póki sam tego nie zobaczy, świat powinien wiedzieć…”

Nie ma co się dziwić, bo co może wiedzieć ktoś, kto nie wczuł się w atmosferę tego miejsca, kto nie próbuje sobie wyobrazić leżących teraz w muzeum bezwładnie na stosach butów, bucików, włosów i walizek, a kiedyś na nogach, małych nóżkach, na głowie i w ręku żywych osób. Bez wspomnień, bez wyobraźni nie jest się w stanie oddać hołdu temu miejscu.

Film zawiera przejmujące ujęcia, które być może pomogą każdemu kto będzie chciał zobaczyć i poczuć więcej. A mianowicie są przejścia ze scen wspomnień głównego bohatera, do teraźniejszości w tym samym miejscu. Na przykład w jednej chwili są rozstrzelania pod ścianą śmierci a w następnym ujęciu turyści układają pod nią kwiaty. To symboliczne znaczenie- każde miejsce tam jest splamione krwią, zbrodnią i naznaczone cierpieniem.

Pokazane również w filmie jest, jak więźniowie z narażeniem życia organizowali żywność, ratowali innych czy robili zdjęcia, by „tam na zewnątrz” im uwierzyli, w to co się dzieje za drutami. Głównie liczyli na to, że Anglicy padną z wrażenia i pomogą im uwolnić się z tego piekła…

Jak bardzo Polska na początku wojny wierzyła, że uda się wygrać wojnę, i rozpędzić Niemców do gwiazdki. Był przecież rząd na emigracji, alianci, oni powinni byli wiedzieć co zrobić. Wiele lat później Polański, który także miał za sobą doświadczenia wojenne- pobyt w krakowskim getcie i ukrywanie się- nakręcił Pianistę. W filmie o Szpilmanie, również była ujęta ta mrzonka o rychłym zwycięstwie- gdy w radiu usłyszeli, że wojnę Niemcom wypowiedziała Anglia i Francja. Chwilowa radość była ogromna, no bo skąd mogli wiedzieć, że los okrutny zgotuje im taki horror.

Film „Koniec naszego świata” nakręcony jest bardzo realistycznie- błoto i kałuże, w które padali wycieńczeni więźniowie i kłęby dymu, dymy wszędzie i zawsze, potęgują całą grozę ciągle im towarzyszącą. Powyższym zdaniem sugeruję, by jeśli ktoś zdecyduje się oglądać ten film, zwracał uwagę na szczegóły i dialogi, bo one są istotą i sensem całego obrazu…

Warto wspomnieć, że swoją karierę zaczynały w tym filmie, późniejsze polskie gwiazdy. Każdy zna zabawnego inżyniera Karwowskiego z Czterdziestolatka, ale kapo krwawego Józka, bijącego bez litości więźniów- już zapewne nie. Mowa o Andrzeju Kopiczyńskim, który wcielił się tu w bardzo negatywną postać. Przyznam się, że pana Andrzeja najpierw poznałam po głosie, dopiero później z wyglądu. Śliczna, młodziutka Elżbieta Starostecka zagrała Julię Stein, dziewczynę, której rodzice zginęli w obozie, a ona chciała zobaczyć miejsce, z którego w pierwotnym założeniu hitlerowców, jedyne wyjście miało być przez komin. I dla większości było. Dramatyczne losy Stefci Rudeckiej z Trędowatej są bardziej znane szerszej publiczności, którą w następnej dekadzie, pięknie zagrała pani Elżbieta. W filmie wystąpił też autor powieści na podstawie, której powstał ten film. Jerzy Hołuj, wcielił się w postać jednego z więźniów z konspiracji obozowej. Dla niego ta rola z pewnością nie była łatwa, ponieważ pan Jerzy, był naprawdę więźniem tego obozu. I o jeszcze jednej osobie chciałam wspomnieć, która podobno grała w tym filmie. Jest to Jerzy Bińczycki znany z głównej męskiej roli w Nocach i Dniach, czy Znachorze. Tutaj zagrał podobno Żyda na rampie wyładunkowej. Podobno, bo mimo, że wypatrywałam usilnie, nie udało mi się jego dostrzec ani usłyszeć, bo po głosie poznałabym na pewno. Może Wam się to uda?

Aneta Warych

Rok produkcji: 1964

Kraj produkcji: Polska

Występują: Lech Skolimowski, Elżbieta Starostecka, Teresa Wicińska, Krystyn Wójcik, Andrzej Kopiczyński

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *