Okazuje się, że atlas nie musi być zbiorem map – obrazów powierzchni jakiegoś obszaru. Atlas może być kolekcją niezwykłych charakterów zróżnicowanych pod wieloma względami, choć połączonymi miejscem – warszawską kamienicą. Przymiotnik „kieszonkowy” jest wskazówką, że to zbiór nieduży, ograniczony do najważniejszych przedstawicielek. Po czterech latach od premiery możemy znów do niego zajrzeć i porównać recepcję sprzed lat z dzisiejszą. „Kieszonkowy atlas kobiet” Sylwii Chutnik został właśnie wznowiony przez Świat Książki.
Tekst ten to jedna z najlepszych prób ukazania kobiet jako bardzo zróżnicowanego środowiska, ale i społeczności mocno wykluczonej. Chutnik bowiem nie opisuje w swojej książce tych, którym się udało: bizneswomen, szczęśliwych matek, żon, kochanek, kobiet sukcesu. Jej bohaterkami są te, na widok których większość odwraca głowę, śmieje się lub niecierpliwi. Wykluczone podwójnie – z racji płci i z racji sposobu życia. Cztery bohaterki – cztery Marie. Wybór imienia wydaje się być znaczący – czy jest w Polsce większy wzór do naśladowania niż matka Chrystusa?
Pierwsza Maria to królowa bazaru. Bez wykształcenia – jej szkołą były zawsze stoiska handlowe. Jej życiorys to jednak przede wszystkim los wariatki – wozi w wózku martwy płód i przekonuje wszystkich, że to jej córeczka Anulka, że nareszcie ma dla kogo żyć, że ma dla kogo nie pić. To taka „Matka Wariatka z rozwianym włosem, bawiąca się w piaskownicy własnymi marzeniami”, od której wszyscy się odwracają i uciekają.
Druga – staruszka z wojenną traumą. Udało jej się przeżyć, przechytrzyła śmierć, gdy kostucha zbierała żniwo jak nigdy. Teraz jednak się jej boi – śpi z nożem pod poduszką. Jest żywym trupem, samotną zjawą spacerującą wciąż i nieustannie po Warszawie, której już nie ma.
Trzecia Maria to Marian, czyli „paniopan”, queer. Zawsze elegancki, czyściutki, schludny. Pięknie haftuje, a każdy kordonek trzyma w osobnej przegródce. Do tego samotny. Czy to „normalne”? Taki zawsze budzi podejrzenie i uśmieszki. On sam zresztą nie potrafi się zdefiniować, określić własnej tożsamości.
Ostatnia Maria to uczennica, małolata, która marzy o przyjaciółce pankówie – takiej, co wstaje o 12 i ma kolorowe włosy. Maryśka to buntowniczka – pozornie grzeczna, ale potajemnie wyłamuje się ze stereotypów dziewczynkowatości: pluje w sałatę na śniadanie, zabija wzrokiem, wpycha żelowe misie do zamków.
Każdą z bohaterek narratorka opuszcza po to, by poznać nas z kolejną. Jednak to ostatnia Maria właśnie wykona ruch, który pozwoli spojrzeć nam na te portrety w inny, niesztampowy sposób.
Trzy pokolenia, dwie płcie, cztery doświadczenia, cztery traumy. Chutnik pokazuje te, którymi nikt się nie interesuje, a jeśli – to tylko w negatywny sposób. Pisarka oddaje głos milczącym i pozwala im na powiedzenie, wyrzucenie z siebie tego, o czym zawsze milczały. To książka pełna kobiecych monologów, napisana niezwykłym językiem – żywym, prawdziwym, ulicznym. „Kieszonkowy atlas kobiet” kilka lat temu otworzył furtkę dla żeńskiej narracji, narracji z nizin społecznych, która dziś coraz częściej gości literaturze. Bardzo się cieszę, że dzięki wznowieniu tej pozycji znów będzie można mówić o tym, co ważne.
Anna Godzińska
Tytuł: „Kieszonkowy atlas kobiet”
Autorka: Sylwia Chutnik
Premiera: maj 2013
Wydawnictwo: Świat Książki
Liczba stron: 192