Kiedy staliśmy się nowocześni, czyli „Praktyka, utopia, metafora. Wynalazek w XIX wieku”

Socjolog Bruno Latour wydał w 1993 roku monografię Nigdy nie byliśmy nowocześni. Studia z antropologii symetrycznej, w której stwierdzał, że nowoczesność – rozumiana jako radykalna separacja natury i kultury – jest niemożliwym do zrealizowania postulatem. W ten sposób wszedł w polemikę z postmodernistycznym konstruktywizmem społecznym, redukującym rzeczywistość do wymiaru języka. Świat społeczny nie jest tylko dyskursywny, ale nasycony obiektami, a jednocześnie te materialne (fizyczne, chemiczne itd.) obiekty funkcjonują w dyskursach, w wypowiedziach znajdujących się w zbiorowym obiegu. Radykalny materializm jest równie redukcyjny w ujmowaniu sposobu istnienia faktów i bytów. Nie ma momentu zerwania pomiędzy naturą a kulturą, istnieje nieprzerwana ciągłość i wymiana pomiędzy nimi. Jest to definitywnie jedna z najciekawszych prac Latoura, myśliciela, który i tak zrewolucjonizował metodologię badań społecznych.

Monografia zbiorowa Praktyka, utopia, metafora.Wynalazek w XIX wieku nie odwołuje się do Latoura, ale z łatwością pozwala się odczytać w kontekście jego pracy. To praca o początkach nowoczesności, innych, niż to sobie zwykle wyobrażamy. Wzięcie pod lupę statusu i historii wynalazku w XIX wieku owocuje czymś innym niż sterylny obraz laboratorium, jaki zwykle kojarzymy z pracą naukową. Wynalazkiem był silnik parowy, telefon, aparat fotograficzny, ale też tabliczka Quija, terapia magnetyczna i krynolina, nazywana „klatką na kobietę”. Wynalazek był owocem racjonalnego myślenia, kamieniem milowym na drodze postępu, osiągnięciem cywilizacyjnym, ale też fetyszem, obiektem lęku, wojen patentowych i działań marketingowych. Pokazanie tej podwójnej roli wynalazku – obiektu istniejącego fizycznie i dyskursywnie – dosadnie ilustruje tezy Latoura. Sam tytuł jest tu znaczący – Praktyka, utopia, metafora – oddaje wielopłaszczyznowe funkcjonowanie wynalazku.

To nietypowa pozycja. Naukowa, nie popularnonaukowa, ale napisana w przystępny sposób, bez odwołań do skomplikowanych teorii. Nie ma jednak charakteru wyłącznie opisowego, lecz właśnie problemowy. Sednem rozważań pozostaje kwestia tego, czym właściwe jest wynalazek. I nie ma na to pytanie tylko jednej odpowiedzi. Na uwagę zasługuje też szata graficzna. Monografia jest bogato ilustrowana, projekty wynalazków i grafiki wręcz piętrzą się w tekstach, czyniąc Praktykę, utopię, metaforę bardzo atrakcyjną pozycją. Mogę przyznać, że to jedna z najładniejszych książek naukowych w mojej bibliotece, która w pełni wykorzystuje bogactwo materiałów graficznych znajdujących się w wolnym dostępie.

Zaczynamy od bardziej ogólnych rozważań Małgorzaty Litwinowicz-Droździel na temat statusu wynalazku w La Belle Époque w dwóch esejach: Wiek XIX. Wynalazek. Wstępne rozpoznanie i Uczeni i sztukmistrze. O kilku dylematach z początku XIX wieku. Badaczka udowadnia, że dysponuje ogromnym zasobem wiedzy i potrafi przedstawić ją w fascynujący sposób.Szczególnie drugi tekst jest ciekawy, zestawiający takich hochsztaplerów jak Anton Mesmer, twórca magnetyzmu jako metody leczenia, z wynalazcami pokroju doktora Guillotina i Benjamina Franklina. Tytuł naukowca nie był wtedy tak instytucjonalnie dookreślony jak obecnie, a sam fakt, że nauka polega na badaniu nieznanego, daje spore pole do konfabulacji. Jeśli czegoś nie wiemy, bardzo łatwo jest zmyślać. Albo jeśli wiemy tylko, jak wiele nie wiemy na dany temat. Badaczka odwołuje się do przypadku elektryczności, tej na poły mistycznej siły natury, którą okiełznała XIX-wieczna nauka. Warto pamiętać jednak, że to właśnie fascynacja elektrycznością zrodziła Frankensteina Mary Shelley. Także formuła wiemy, jak wiele nie wiemy” doskonale odnosi się do współczesnego stanu nauki, która odsłania coraz to nowe tajemnice. Z pewnością zagłębienie się w korzenie scjentyzmu pozwala lepiej zrozumieć takie współczesne ruchy antynaukowe jak płaskoziemcy i antyszczepionkowcy. Łatwiej pojąć, dlaczego traktują z taką podejrzliwością wiedzę naukową, węsząc wszędzie spiski godne Illuminati czy masonerii. Nauka nigdy nie przestała być mistyczna. Odpowiadając Latourowi, można więc powiedzieć, że tak, nigdy nie staliśmy się nowocześni, pozostaliśmy XIX-wieczni. W głębi ducha wszyscy jesteśmy wiktorianami bojącymi się żarówek (szczepionek, GMO, antykoncepcji hormonalnej dla mężczyzn itd.).

Wojciech Puchta pisze o stosunku Józefa Ignacego Krasińskiego do cywilizacji i postępu, co stanowi fascynujące zagadnienie, zdecydowanie wykraczające poza to, czego dowiadujemy się w szkołach przy okazji lektury Nie-boskiej komedii. Interesujące są obawy związane z demokratyzacją, jaką niesie postęp techniczny, powszechnym dostępem do informacji, który zrównuje głosy różnych klas społecznych w dyskusjach na forum publicznym. To również, dzięki rozwoju Internetu, czołowy problem współczesności. Warto jednak zauważyć, że demokratyzacja pozostała nieziszczonym marzeniem. Druga rewolucja techniczna, związana z rozwojem technologii komputerowej, również została zniweczona przez monopolistyczne dążenia Google i Microsoftu. Postęp nigdy nie miał szansy się dokonać. Uwolnienie informacji (i społeczeństwa) nie nastąpi przy obecnym kształcie rynku. Fascynacja i strach przed rewolucją technologiczną zawsze będą powierzchowne.

Joanna Kubicka pisze o polskiej wynalazczości pod zaborami, co stanowi zawiły problem polityczny: jak patentować, jeśli chwała przypadnie, przynajmniej nominalnie, zaborcy? Badaczka omawia też problem polskiego zacofania cywilizacyjnego jako narodowego kompleksu. W monografii przewija się wyraźny polski wątek, gdy Igor Piotrowski pisze o Nowym Zjeździe w Warszawie, a Agata Koprowicz o Poznańskiej Wystawie Powszechnej. Praktyka, utopia, metafora to także ciekawe omówienie historii nauki w Polsce.

Najbardziej zaciekawiły mnie studia nad konkretnymi wynalazkami. Anna Jarmuszkiewicz umieściła w zbiorze tekst (R)ewolucja postrzegania. Wynalazek czy odkrycie fotografii?, który koresponduje ze słynnym zbiorem esejów Susan Sontag O fotografii. Ponieważ wychowaliśmy się w świecie, w którym postrzeganie fotograficzne jest powszechne i dominujące, z trudem przychodzi nam wyobrażenie sobie świata, w którym widziano inaczej. Czym jest postrzeganie fotograficzne? Parcelacją świata, postrzeganie go nie jako całości, lecz sumy. Przedefiniowaniem pojęcia rzeczywistości i realizmu. Być atrakcyjnym to być fotogenicznym. A kamera nie jest naszym przyjacielem.

Alicja Urbanik pisze o telefonie i niepokojach na temat głosów dochodzących znikąd, pozbawionych cielesnego nośnika w Czy można dodzwonić się do ducha, czyli jak wynaleziono spirytyzm. Mediuizm i spirytyzm najczęściej opisuje się w kategoriach fenomenów społecznych. Ciekawe i odświeżające jest podejście badaczki, która traktuje je jak ruchy naukowe, tak samo jak podchodzili do nich XIX-wieczni uczestnicy seansów. Zaświaty były tylko kolejnym przedmiotem badań, które musiały w końcu ulec wszechobecnemu postępowi. Komunikacja ze zmarłymi była tylko kwestią czasu. Bo jeśli głos może wędrować w przestrzeni, czemu nie po różnych płaszczyznach istnienia? Ta wiara trwa do dzisiaj i współcześni łowcy duchów, zaopatrzeni w najnowsze zdobycze technologii, krążą po nawiedzonych miejscach, polując przede wszystkich na głosy zmarłych.

Justyna Jaworska oferuje feministyczną analizę mody damskiej w XIX wieku w tekście Klatka na kobietę. Z dziejów drugiej krynoliny. Umieszczone w stelażach podtrzymujących halki przedstawicielki średniej i wyższej klasy miały zagwarantowane minimum przestrzeni osobistej w zatłoczonych miastach i jednocześnie skrępowane ruchy. Stelaż miał stwarzać wrażenie niedostępności i kusić tym, jak miękko halka falowała przy każdym ruchu. Ta podwójna funkcja damskiego ubioru również nie zanikła, stąd szpilki, które dodają wzrostu i wypinają pośladki, czy obcisłe spodnie pozbawione praktycznych kieszeni. W kobiecej modzie nigdy nie chodzi o funkcjonalność i wygodę. Każdy element garderoby może być klatką. I dlatego legginsy spotykają się z powszechnym potępieniem – owszem, są obcisłe, ale przede wszystkim są wygodne i nie krępują ruchów.

W końcu Piotr Kubkowski bierze na warsztat rower w tekście Rower wehikularny. O wpływie tego środka lokomocji na zmiany obyczajowe i cywilizacyjne dyskutowano już do znudzenia, ale nigdy nie zaszkodzi powtórzyć sobie podstawowych informacji. Nie da się ukryć, że rower zmienił świat. Czy dlatego współcześnie „wszystkiemu winni są cykliści”?

Praktyka, utopia, metafora. Wynalazek w XIX wieku daje szerokie, wszechstronne i różnorodne podstawy do rozważań nad kondycją nauki, postępu, cywilizacji i wynalazku, zarówno w XIX wieku, jak i współcześnie. Stajemy się coraz bardziej XXI-wieczni, ale nie przestajemy być wiktoriańscy. Poznajmy więc korzenie naszego obecnego krajobrazu medialnego i naukowego. Zachęcam do lektury monografii w celu odpowiedzi na pytanie, skąd wzięły się wynalazki.

Tytuł: Praktyka, utopia, metafora. Wynalazek w XIX wieku

Redakcja: Joanna Kubicka, Małgorzata Litwinowicz-Droździel

Wydawnictwo: Uniwersytet Warszawski

Rok wydania: 2016

Liczba stron: 220

About the author
Aldona Kobus
(ur. 1988) – absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu, doktorka literaturoznawstwa. Autorka "Fandomu. Fanowskich modeli odbioru" (2018) i szeregu analiz poświęconych popkulturze. Prowadzi badania z zakresu kultury popularnej i fan studies. Entuzjastka, autorka i tłumaczka fanfiction.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *