Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Biografia – Tadeusz Januszewski

kazimierz-przerwa-tetmajer-biografiaNazwisko Przerwy-Tetmajera znają wszyscy, wielu potrafi umiejscowić jego twórczość w okresie Młodej Polski, są też tacy, którzy bez wahania wymienią najważniejsze motywy w jego pisarstwie. Ale ilu z nas wie, jakim człowiekiem był słynny piewca Podhala?

Na szczęście wśród nowości Iskier pojawiła się biografia poety, autorstwa Tadeusza Januszewskiego. Jak podaje autor – życie bohatera tej publikacji odtworzył z dostępnych informacji, przede wszystkim z zachowanej obszernej korespondencji. Największą jej część stanowią listy do/od Hoesicka, z którym poeta pozostawał w głębokiej (mimo krótkotrwałego epizodu) i długoletniej przyjaźni, powierzając mu wszelkie bolączki, radości i drobne sekrety.

Kazimierz Przerwa-Tetmajer napisał kilka opowiadań, szkiców i nowel, dziewięć powieści oraz pięć dramatów, ale postrzegamy go głównie jako poetę, co jest bardzo słuszne, bo to w liryce spełnił swoje literackie ambicje najpełniej i z największym sukcesem.

Z „Biografii” wyłania się portret mężczyzny niezwykle emocjonalnego, łatwo dającego się porywać namiętnościom, podejmującego decyzje pod wpływem uczuć. Naturalne wydaje się zatem podążanie drogą artystyczną (a zamiłowania i talent przekazywane były z pokolenia na pokolenie), która umożliwiła wyrażanie siebie, literackiej analizy pewnych sytuacji czy wrażeń. Książka Januszewskiego uświadamia, że Przerwa-Tetmajer w sposób niemal totalny umieścił własne doświadczenia i stany psychiczne między kartami swoich dzieł.

Oto mi ludzka podłość kałem w źrenice bryzga,

Nirwano!

Oto się w złości ludzkiej błocie ma stopa ślizga,

Nirwano!

Oto mię wstręt przepełnił, ohyda mię zadusza,

Nirwano!

I w bólach konwulsyjnych tarza się moja dusza,

Nirwano!

(„Hymn do Nirwany” – fragm.)

W twórczości poety wyróżnia się przede wszystkich trzy dominujące tematy: dekadentyzm, erotykę, góry. Jednak należy zdecydowanie podkreślić, że to nie tylko główne motywy utworów Tetmajera, ale to on sam. Melancholia, poczucie beznadziejności, często kłopoty, choroby, dostrzeganie ograniczeń intelektualnych u innych itd. – to nie była jego poza czy wpisanie się w nurt, ale swoista życiowa postawa. Podobnie jak z dwoma największymi pasjami – kobietami i górami. Być może przed tym dojmującym smutkiem uciekał w swoje pozostałe zainteresowania.

Tak, tyś największą z sił, tyś życiem życia,

miłości!

Najsłodszą rozkosz i najsroższą boleść

ty sprawiasz; tyś jest, tak jak śmierć, królową

wszechistnień ziemskich, pierwotna potęgo,

miłości!

(„Hymn o miłości” – fragm.)

Uwielbiał przedstawicielki płci pięknej, chętnie wdawał się we flirty i romanse. Swoimi odkryciami na polu intymnym śmiało dzielił się m.in. listownie z przyjacielem. Właściwie trudno byłoby stworzyć model kobiety idealnej dla niego, „obłapiał” bowiem każdą, która mu się spodobała albo przejawiała nim zainteresowanie. Kilkukrotnie myślał o założeniu rodziny, jednak wszystkie oświadczyny prędzej czy później zrywał. Znajomość z Izabelą Dembowską okazała się najbardziej owocna – zrodził się z niej syn, Kazimierz, początkowo wychowywany wyłącznie przez matkę. O tym, jak bardzo poeta potrafił zawrócić paniom w głowach, może świadczyć uczucie Zofii Piramowiczówny, która za wszelką cenę dążyła do poślubienia go (mimo jego prowadzenia się, plotek, nieślubnego dziecka, wstydliwych chorób czy wreszcie kpin z „narzeczonej”).

Taki tam spokój… Na gór zbocza

światła się zlewa mgła przezrocza,

na senną zieleń gór.

 

Szumiący z dala wśród kamieni

w słońcu się potok skrzy i mieni

w srebrnotęczowy sznur.

(„Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej” – fragm.)

O ile, można powiedzieć, od kobiet (czy raczej podniet) był w pewnym sensie uzależniony, o tyle prawdziwą i głęboką miłość czuł do gór, do swobody, ich piękna i majestatu, lubił górali i czuł się wśród nich bardzo dobrze.

Eviva l’arte! Niechaj pasie brzuchy

nędzny filistrów naród! My, artyści,

my, którym często na chleb braknie suchy,

my, do jesiennych tak podobni liści,

i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte,

evviva l’arte!

(„Eviva l’arte” – fragm.)

W „Biografii” widzimy przede wszystkim artystę nieco nadwrażliwego, przeczulonego na własnym punkcie, ciągle z sobą walczącego o pisanie, o dyscyplinę (żeby móc zarobić tak bardzo potrzebne mu pieniądze, którymi w ogóle nie umiał gospodarować). Miał aspirację być wielkim pisarzem (może na miarę prozy Sienkiewicza czy dramatów Przybyszewskiego?), ale tylko liryka okazała się rodzajem, w którym ujawnił się jego niezaprzeczalny talent. Autor wspomina także o kłopotach badaczy w sprawie rozwoju poetyckiego Tetmajera – nie sposób jednoznacznie ustalić linii, która określałaby, jak rodził się ten liryczny geniusz. Przyczyną jest duża ingerencja poety w kolejne wydania swoich tomów (poprawki, usuwanie utworów, zastępowanie ich innymi itp.).

T. Januszewski obiektywnie patrzy na wszystkich bohaterów tej publikacji, nie znajdziemy tu odautorskich komentarzy wartościujących czy oceniających rozmaite decyzje bądź postawy. Sam Tetmajer był wobec siebie początkowo bardzo krytyczny, z czasem zaś, gdy budowała się jego pozycja literata, zyskał więcej wiary w swój talent, stał się dla siebie łaskawszy, a bardziej wymagający dla innych. Ale i w tej materii – jak widać – nic nie jest czarno-białe. Po śmierci ojca chciał wziąć odpowiedzialność za rodzinę, ale nie sprostał postawionym sobie oczekiwaniom. Narodziny i pierwsze lata życia syna były mu obojętne, a potem wychowywał ukochane dziecko. Podobnie w kwestii pisarstwa – chętnie rozpoczynał nowe projekty, by je porzucać. Można powiedzieć, że w przypadku Tetmajera zawsze ukazują się jego dwie strony, a on sam jakby miotał się między nimi.

Dzięki książce T. Januszewskiego portret Tetmajera artysty został pogłębiony o wizerunek mężczyzny, Polaka, ojca, syna, kochanka, przyjaciela. We wszystkich tych rolach osiągał sukcesy, ale i ponosił porażki. Pozostawił ogromną część siebie w swojej twórczości, unieśmiertelniając własne zainteresowania i pasje – unieśmiertelnił siebie. Zastanawiające (i zatrważające) są ostatnie lata życia Tetmajera, przejmująca cisza z jego strony, powolne popadanie w ludzką ruinę (choroba umysłowa, śmierć syna, bieda, samotność). A przecież był twórcą, który odczuwał silną potrzebę powtórnego przeżywania pewnych zdarzeń czy emocji właśnie w literaturze. To jego towarzysko-artystyczne milczenie jest bardzo wymownym komentarzem smutnej sytuacji, w której się finalnie znalazł.

Kinga Młynarska

About the author
Kinga Młynarska
Mama dwójki urwisów na pełny etat, absolwentka filologii polskiej z pasją, miłośniczka szeroko pojętej kultury i sztuki. Stawia na rozwój. Zwykle uśmiechnięta. Uczy się życia...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *