Katarzyna Boni, Wojciech Tochman – Kontener

kontenerRecenzję Kontenera Katarzyny Boni i Wojciecha Tochmana zacznę od końca, od refleksji okołoliterackiej. Kiedy przyszła do mnie pocztą, pomyślałam, że mała ta książeczka, nie naczytam się, a szkoda. Ten – podzielony, co prawda, na kilka części – reportaż mógłby stanowić część większej całości, jednak ukazał się teraz i w takiej formie. Co z tego wynika? Po pierwsze, można to odczytywać z perspektywy socjologii literatury. Reportaż o wojnie i uchodźstwie z Syrii, który ukazuje się w gorącym okresie tej wojny, ma wartość nie tylko informacyjną. To reportaż par excellence, uczulający na to, co właśnie ma miejsce i czego, w globalnej wiosce, poniekąd wszyscy jesteśmy świadkami. Po drugie, pamiętać należy, że reportaż nie jest pracą zza biurka. To, co trafia do naszych rąk, jest rezultatem pracy w terenie, pracy z ludźmi, często niebezpiecznej – efekt końcowy, w postaci tekstu, to jedynie wisienka na torcie.

O czym jest Kontener? Książka Katarzyny Boni i Wojciecha Tochmana wprowadza nas w przerażające, nieludzkie warunki obozu dla uchodźców Zaatari w Jordanii. Poznajemy też relacje o tym, czego byli świadkami lub czego sami doświadczyli uciekinierzy, zanim przekroczyli granicę syryjsko-jordańską – a doświadczyli piekła. Piekła, w którym wciąż przebywają ich bliscy. Jeżeli żyją wciąż na wolności, koczującym w Zaatari zdarza się brać pod uwagę ewentualność powrotu. Perspektywa życia pod ostrzałem lub śmierci od bomb niekoniecznie bardziej przeraża niż jałowa egzystencja w pyle, zgniliźnie, biedzie, degrengoladzie obozowej. Z drugiej strony, lepiej żyć tutaj jak zwierzę, niż tam dostać się w ręce wroga, być spalonym żywcem albo umrzeć w czasie tortur. W tej sytuacji nie ma dobrych rozwiązań.

Codzienność obozowa to walka o przetrwanie, bo jedzenia jest mało, a załamać się lub zwariować nietrudno. Uchodźcy zdani są na siebie, muszą – dosłownie i w przenośni – rozpychać się łokciami, żeby nakarmić rodzinę, zdobyć cokolwiek, co zimą uchroniłoby przed chłodem. Niektórzy sobie jakoś radzą, niekoniecznie uczciwymi metodami. W obozie przestępczość kwitnie, ta zorganizowana i zwykły bandytyzm, dlatego kobiety nie chodzą same do wspólnych łazienek.

Być kobietą w Zaatari. W tych odczłowieczonych warunkach nie słabnie kulturowa opresja, która nie pozwala im się skarżyć na mężów albo przyznawać do tego, że zostały zgwałcone. Chociaż w obozie wiele zasad społecznego współżycia odeszło w zapomnienie, honor w dalszym ciągu jest świętością. Przede wszystkim dla ofiar, które muszą go strzec, bo bezczynnie egzystującym w zamknięciu mężczyznom zdarza się nie upilnować żądz. Fakt faktem, że oni też nie mają lekko. Mężczyźni w obozie są bezużyteczni, pozbawieni poczucia godności, żyją jak nędzarze, choć jeszcze parę lat temu byli lekarzami, nauczycielami, prawnikami – bo tutaj są wszyscy. Do niedawna mieli też wszystko, a przynajmniej to, co nazywa się normalnym życiem. Teraz – mieszkają w kontenerach, namiotach, zamiast toalet mają dziury w ziemi. Nie mogą swobodnie opuszczać obozu, nie mogą pracować.

Na to wszystko patrzy świat. W znaczeniu przenośnym, dzięki doniesieniom takim jak Kontener, ale też w znaczeniu bardzo dosłownym. Jednym z najbardziej szokujących fragmentów reportażu Boni i Tochmana jest ten, w którym mowa o YouTubie. Niby wiadomo, że w Internecie jest „wszystko”, jednak wojna w epoce smartfonów nabiera zupełnie nowego oblicza. Śmierć syna (trzydziestosekundowy zapis konania na telefonie komórkowym) albo egzekucja sąsiadów, nagrana przez cudem ocalonego. Czy można pozostać obojętnym? Świat nie jest sprawiedliwy, ale byłoby dobrze, gdybyśmy raz na jakiś czas poczuli ten pomieszany z ulgą niesmak, który gdzieś między wierszami wyziera z ostatnich akapitów Kontenera. Reporterzy wracają do domu, a wojna trwa.

Joanna Bierejszyk

Autor: Katarzyna Boni, Wojciech Tochman

Tytuł: Kontener

Wydawnictwo: AGORA SA

Miejsce: Warszawa

Rok: 2014

Liczba stron: 141

About the author
doktorantka literaturoznawstwa US, absolwentka psychologii US. Na portalu Szuflada redaguje dział Literatura Świata, przez słowo „świat” rozumiejąc nie tylko zróżnicowaną przestrzeń, lecz miejsce burzliwego i mało romantycznego współżycia kultur podporządkowanych wspólnej, ludzkiej naturze. Interesuje się między innymi literaturą postjugosłowiańską oraz recepcją Bałkanów w literaturze polskiej, regionalizmem, geopoetyką, postkolonializmem. Publikuje tu i ówdzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *